Krzysztof Krajewski: Hinduski bóg Ganapati

Tatuaż mówi sam za siebie. Jest to pełen front, którego centralnym elementem jest hinduski bóg Ganapati. Kompozycja jest symetryczna i bogata w ornamenty.

Kto wpadł na pomysł takiego projektu?

Krzysiek: Jasiek przyszedł do mnie na konsultacje z pomysłem wytatuowania ornamentowego frontu z dużym centralnym elementem. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, że zrobimy postać z panteonu hinduistycznych bogów. Kiedy pojawia się taki temat moje myśli zazwyczaj biegną stronę Ganeshy. Uwielbiam np. mit o jego narodzinach (śmiech).

Janek: Przyszedłem do Krzyśka jedynie z koncepcją. Centralny element otoczony motywami graficznymi. Krzysiek przygotował projekt, który dopracowaliśmy zgodnie z moją wizją.

Projekt wygląda na czasochłonny. Ile czasu zajęło Wam stworzenie go?

Krzysiek: Ciężko mi po czasie przypomnieć sobie jak długo trwało wykonanie tego tatuażu. Obstawiam, że około ośmiu sesji. Pamiętam, że samo przygotowanie i odbicie kalki zajęło ponad cztery godziny. Dobranie odpowiedniej wielkości wzoru, wydrukowanie maszynowo kalek i posklejane ich ze sobą, a potem odbicie tak żeby wszystkie elementy były symetrycznie rozmieszczone względem osi ciała, a do tego pępek Ganeshy znajdował się tam gdzie pępek Jaśka.

Czy próbowaliście go wystawiać na konwentach?  Czy udało się zdobyć jakieś wyróżnienie?

Krzysiek: Tak, wystawiliśmy ten tatuaż w 2019 r. na Warsaw Tattoo Convention. Zdobyliśmy za niego pierwsze miejsce w kategorii „Kropki, Linie, Ornamenty" I to koniec historii. Tylko raz zdarzyło mi się wystawić powtórnie tatuaż, za który już raz zdobyłem nagrodę, Fajnie zostać docenionym, ale chyba trochę bez sensu wozić jedną pracę i maglować ją na wszystkich możliwych konwencjach.

Czy któraś część była trudna do wydziarania np. ze względu na ból?

Krzysiek: Tak, na froncie są zarówno trudne technicznie, jak i bolesne miejsca. Duży tatuaż, gdzie schodzimy nisko pod brzuch na kości miednicy, tatuujemy miękkie tkanki brzucha, rozciągliwą skórę na żebrach i w okolicach dołów pachowych, twardą skórę na klatce piersiowej i trudne technicznie miejsca w okolicy obojczyków, to jest duży przekrój różnych rodzajów skóry. Oczywiście jest tam też masa bardzo bolesnych miejsc. Posiłkowaliśmy się znieczuleniami i to dało nam obydwu dużo większy spokój przy pracy.

Janek: Najbardziej bolały mnie kontury na pierwszej sesji. Później posiłkowałem się maścią znieczulającą, która niwelowała ból do znośnego poziomu.

Czy wiedziałeś od razu, jaki będzie efekt końcowy?

Krzysiek: Tak. Ja zazwyczaj przygotowuję projekty digitalowo. Wzory często są naniesione na zdjęcie klienta, a efekt końcowy to prawie dokładnie to, co widzimy na projekcie. Różnica polega wyłącznie na tym, że kalki odbija się na plastycznym trójwymiarowym ciele, podczas gdy projekt to jedynie płaski obrazek.

Janek: Projekt widziałem od razu, ale wiadomo, że efekt końcowy zawsze jest trochę inny.

Klient zadowolony?

Krzysiek: No jasne. Jasiek miał już sporo tatuaży. Wiedział, po co przychodzi. Do tego udało nam się dostać nagrodę. Tatuaż wygląda na nim świetnie. Myślę, że jest bardzo zadowolony i to zadowolenie nie minie (śmiech).

Jesteś zadowolony? Jakie są reakcje ludzie na Twój tatuaż?

Janek: Jestem bardzo zadowolony. Ludzie zazwyczaj mówią "niezła tromba" (śmiech).

Krzysztof Krajewski - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Krzysztof Krajewski - tatuażysta z Warszawa. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.