Pani Grażyna i mandala na dłoni

Szłam na tatuaż bez strachu, ponieważ już wiedziałam, na czym to polega. Nakłuwanie nie jest przyjemne, ale nie miałam dyskomfortu, moje odczucie to „bardzo gorąca woda”… czułam takie lekkie pieczenie w okolicach palców, gdzie skóra jest cieńsza, ale dla kobiety pracującej, która żadnej pracy się nie boi, taki ból to nie ból.

Kobiet o wiek się nie pyta... ale jest to punkt wyjścia w całej tej historii… zdradzi Pani coś o sobie?

P. Grażyna: Stereotyp starszej pani to siwa głowa, chusteczka na głowie i fotel bujany, ja niestety do takich nie należę a może, dlatego, że mam dwie córki, które nie pozwalają mi myśleć o tym, że czas ucieka  i życie skraca się z szybkością światła. Co do wieku to nie wstydzę się powiedzieć, iż mam 64 lata i od 4 lat jestem na emeryturze, co wcale nie wiąże się z nic nie robieniem. Moją pasją jest ogród i każdą wolną chwilę w nim spędzam, lubię aranżować ogrody i robię to pomagając znajomym i rodzinie, sadzę rośliny, kopię (więc szpadel nie jest mi obcy) oraz mam prawo jazdy na taczkę bez trzymanki (śmiech). Lubię dobrą muzykę z lat 70 i 80, jestem pasjonatką kryminałów takich do czytania jak i filmów.

Pani łamie pewne stereotypy, jeśli chodzi o osoby, które robią sobie tatuaże…

P. Grażyna: Może rzeczywiście mój wiek wzbudził zainteresowanie, ale już jakiś czas się zastanawiałam czy nie spróbować, moje dwie córki mają po kilka tatuaży. Na początku trochę patrzyłam sceptycznie, ale z czasem zaczęłam się przekonywać. Nie jestem zainteresowana tatuowaniem całego ciała, ale niewielkie jego powierzchnie, szczególnie te partie, które mogłabym pokazać i będą estetyczne jak: dłonie, plecy na wysokości karku i kostki stóp to jestem za.

Czy przed zrobieniem tatuażu mówiła Pani o tym pomyślę swojej rodzinie, dzieciom? Co one na to?

P. Grażyna: Co do informowania rodziny o chęci zrobienia tatuażu to córka zafundowała mi ten pierwszy raz na urodziny. Wiedziała po rozmowach, że chyba nadszedł dla mnie ten czas, a ponieważ mi fundnęła, więc nic innego mi nie wypadało tylko iść i pokazać, że ja też mogę. Mąż od wielu lat mówił o tatuażu, ponieważ służył w marynarce wojennej chciał sobie zrobić tatuaż, ale wiedział, że ja w tamtych latach, a mówię o latach 77-80, nie byłam zwolenniczką tego rodzaju dekorowania. Zresztą nie było profesjonalistów w tej dziedzinie i tatuaże były tandetne, żeby nie powiedzieć kiczowate… teraz zastanawiam się czy na urodziny nie zrobię mu niespodzianki lub pod choinkę, jako prezent.

Bolało? Bała się Pani? Opisze Pani to uczucie, gdy igła wbija tusz pod skórę?

P. Grażyna: Szłam na tatuaż bez strachu, ponieważ już wiedziałam, na czym to polega. Cztery lata temu zrobiłam sobie tatuaż permanentny brwi i oczu, aby rysy twarzy nie zlewały się z kolorem moich siwych włosów…byłam brunetką. Nakłuwanie nie jest przyjemne, ale nie miałam dyskomfortu, moje odczucie to „bardzo gorąca woda”… czułam takie lekkie pieczenie w okolicach palców, gdzie skóra jest cieńsza, ale dla kobiety pracującej, która żadnej pracy się nie boi, taki ból to nie ból.

Czemu taki wzór? Czemu mandala?

P. Grażyna: Byłam w Abu Zabi w Emiratach Arabskich i napatrzyłam się przez miesiąc na kobiety, jak się ubierają jak się noszą i jak wyglądają. Niezależnie czy są zasłonięte od góry do dołu i tylko oczy im widać czy te drugie, które mogą pokazywać twarze i są bardzo zadbane to jedne i drugie mają na dłoniach mandale. Nie tatuują ich a robią to henną. We wszystkich wielkich (bo tam jest wszystko wielkie) marketach są osoby, które od ręki wykonują mandale. I te właśnie zadbane dłonie w mandalach mnie sprowokowały abym sobie taki zrobiła.

Zdaje Pani sobie sprawę, że tatuaże uzależniają... Robi się jeden a potem kolejne... Będą kolejne?

P. Grażyna: Wiem, że tatuaże uzależniają…to znaczy nie wiedziałam do teraz w moim przypadku. Tak, mam zamiar wytatuować sobie mandale na drugiej dłoni i może coś jeszcze, ale to wszystko uzależnione jest od Basi, która jest wspaniałą tatuażystką, od terminów i nie ukrywam pieniędzy, ale to ostatnie jakoś można załatwić, jeśli się chce być trochę bardziej oryginalnym od wszystkich.

Tatuaż wykonany został przez Basię z łódzkiego studia Ładne Rzeczy. Co sobie pomyślałaś, gdy przyszła Pani Grażyna do studia ze swoim pomysłem na tatuaż?


Basia: Pomyślałam, „ale ekstra”! Sama mam w planach podobny tatuaż na 65 urodziny! Na razie brakuje mi odwagi (śmiech). Ucieszyłam się, że będę robić taki motyw na dłoni, bardzo lubię tatuować dłonie.

Co ty na to, że Pani Grażyna wróci do Ciebie po kolejne tatuaże?

Basia: Bardzo się cieszę, już wstępnie rozmawiałyśmy z Panią Grażynką, co to będzie i okazuje się, że mamy podobny gust, jeśli chodzi o tatuaże. Inspirują nas motywy etniczne, więc zapowiada się dłuższa, owocna współpraca. Zawsze się śmieję, że jesteśmy trochę jak dilerzy, bo to, co robimy jednak strasznie wciąga (śmiech).

Zakładam, że wykonane tatuaże dają Ci dużo satysfakcji, ale ten pewnie szczególnie zapadnie Ci w sercu?

Basia: To prawda, uwielbiam moją pracę, miałam już kilkukrotnie przyjemność tatuować osoby w wieku Pani Grażyny i zawsze jest to dla mnie ogromna radość i przeżycie. Wytatuowana młodzież nie jest w dzisiejszych czasach już żadną sensacją, a rówieśnicy Pani Grażyny jednak nadal robią ogromne i dodajmy bardzo pozytywne wrażenie.

Ładne Rzeczy Tattoo & Piercing - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Ładne Rzeczy Tattoo & Piercing - studio z Łódź. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.