AMANITA – psychodeliczna wioska, dla fanów tatuażu

Wiecie, że grzyby wydają dźwięki? I to nie jakieś tam przypadkowe. One grają! A, może śpiewają? No, w każdym razie, ich muzyka dotarła do mnie, przywołując do Amanity. Magicznego miejsca, które jeszcze nie istnieje, na planie fizycznym, a jedynie w głowach i sercach jego twórców – Asi i Bartka. Dwójki tatuatorów znanych jako Dżo Lama oraz Ishta, którzy mając już własne studio postanowili pójść nawet nie o krok, a o dziesięć kroków dalej i zbudować… własną wioskę!!! Z Dżo Lamą rozmawia Magdalena Krakowiak.

Główną rolę, będzie w niej odgrywał tatuaż. Ale, nie tylko. Docelowo Amanita, ma oferować swoim gościom o wiele więcej pięknych doświadczeń. Jakich? O tym, dowiecie się czytając wywiad z Asią. Potraktujcie go jako wstęp do historii, którą opowiem Wam, gdy wioska muchomora zacznie działać pełną parą.

Posiadanie własnego studia, to dla ciebie za mało, że postanowiłaś stworzyć własną... wioskę?!

Jestem aktualnie na drodze w poszukiwaniu nowych doświadczeń i życia zgodnie z moimi potrzebami. Obecnie to, co jest dla mnie ważne w rozwoju siebie, to potrzeba bycia blisko natury. Miasto i gwar, już mnie nie zasila. Czuję, że mój rozwój wspierany jest przez rośliny, góry i wszystko, co płynie z natury. Wioska pozwala mi na realizowanie i odkrywania siebie w nowych przestrzeniach. W obecnej chwili, jest to tworzenie ogrodu permakulturowego i powolne odłączanie się od systemu. Niedawno zrozumiałam, jak wszystkie pasje idealnie się wzajemnie wspierają. Po tatuażowe inspiracje wychodzę do mojego ogrodu. W nim oddycham pełną piersią, a ten oddech dodaje mi mocy, by tworzyć rzeczy, które chcę robić. Moją intencją, jest dawanie tego doświadczenia naszym klientom i gościom.

Może to głupie pytanie, ale jako człowiek kochający beton, serio nie wiem - czym jest ogród permakulturowy?

Permakultura wspiera bogactwo natury. Jej działania mają na celu odnowić różnorodność gatunków roślin i zharmonizować je przy pomocy zwierząt, które są niezbędną częścią ekosystemu. Permakultura jest przeciwieństwem rabunkowego rolnictwa, które wyjaławia naszą planetę. W skrócie mówiąc - ideą permakultury jest prowadzenie naturalnych ogrodów, które idealnie nadają się na dany obszar ziemi. Jednocześnie wymaga ona jak najmniejszej ingerencji człowieka - np. koszenia lub plewienia. Takie ogrody nie wysuszają gleby, przez co nie wymagają częstego podlewania. Brzmi cudownie, jak na obecne czasy, gdzie grozi nam susza, a jedzenie jest coraz droższe i coraz gorszej jakości. Dlatego, ważne jest, aby każdy, kto może, wykonał ruch w tym kierunku. Uprawiał warzywa ze swojego ogródka, a nadmiar dawał innym.

Faktycznie, brzmi cudownie. Powiedziałabym, że wręcz idyllicznie. Jak cała idea Amanity, która jest o wiele bardziej złożona i kompleksowa. Czy mogłabyś o niej szerzej opowiedzieć? Co dokładnie, zamierzacie razem z Bartkiem stworzyć?

Nasz projekt z założenia ma być studiem tatuażu z noclegami i wegetariańskim wyżywieniem dla klientów oraz ich bliskich. Znajdujemy się w na pograniczu Gór Izerskich i Karkonoszy, więc przyjeżdżający goście będą mogli skorzystać również z okolicznych, górskich atrakcji. Mamy też dużo więcej planów, ale ich nie zdradzamy. Chcemy, aby przyjeżdżający się zaskoczyli (śmiech).

Ale tak nic, a nic? Żeby goście przyjechali, trzeba ich jakoś zachęcić. Bo, jak rozumiem, będzie to przestrzeń nie tylko dla osób, przyjeżdżających po tatuaż?

Przestrzeń dedykowana będzie głównie dla tatuatorów i klientów, ale w planach mamy również inne wydarzenia. Wychodzę z założenia, że Ci, co mają trafić, to i tak do nas trafią. Nie ważne czy będziemy widoczni w internecie czy nie. Jak to się mówi - swój na swego trafi.

Prawo przyciągania! Chyba działa, bo ja już trafiłam i nie mogę się doczekać, aż będę mogła was odwiedzić. Nie jestem, co prawda ani tatuatorem, ani klientem, ale słyszałam już, co nieco, o tych dodatkowych atrakcjach, i czuję, że to miejsce aż mnie woła! Na kiedy planujecie wielkie otwarcie?

Ciężko powiedzieć, bo w planach mamy sukcesywne budowanie całej infrastruktury, które będzie z pewnością trwało latami. Na razie podzieliliśmy całość na etapy. Pierwszy etap to zakończenie budowy samego studia i pokoi dla gości, a to będzie miało miejsce już w przyszłym roku

A, te dalsze etapy? Co mają obejmować?

Naszym kolejnym, długoterminowym planem, są zwierzęta hodowlane tj. kury, dzięki którym w końcu będziemy mogli zrezygnować z kupowania jajek, tym samym stając się już prawie całkowicie niezależnymi w temacie jedzenia. Chcemy też zbudować strefy relaksu dla gości m.in. sauna i jacuzzi, ale na pewno nie ze świeżym tatuażem (śmiech). Planujemy również okazjonalne kąpiele w dźwięku podczas, jak i po sesji tatuażu, które mają na celu głębsze wejście w swoje ciało i integrowanie tego z bólem podczas tatuażu. Odpowiednia praca z głową i oddechem pozwala redukować ból, i wzmacniać naszą energię. Chcemy stworzyć przyjazne miejsce mocy do pracy z intencją, manifestacją marzeń i planów, oraz upamiętniania tego, co dla nas ważne. Oprócz tego, potrzebujemy tego skrawka natury do artystycznego wyżycia się. Chciałabym zacząć tworzyć instalacje artystyczne, które będą żyły w naturze, nadając całej wiosce bajkowy, psychodeliczny klimat.

Jak bardzo psychodeliczny ma być ten klimat? Czy, amanita pojawi się nie tylko w nazwie wioski?

Tak, planujemy dużo nawiązań do tych cudownych grzybów. Nie tylko w nazwie. Psychodelia to, w tym przypadku, pojęcie względne. Zależy, z jakiego poziomu ktoś będzie do nas startował. Dla niektórych może to być codzienność, a dla innych wejście do innego wymiaru świadomości. Na pewno zależeć nam będzie, aby każdy mógł czuć się u nas komfortowo, więc nie planujemy lotów w kosmos, gdy ich nie trzeba (śmiech). A sama nazwa miejsca, wzięła się ku chwale, i z szacunku do dziadka muchomora, który nie tylko cieszy oko za każdym razem jak spotykamy go w lesie ukrytego pod drzewkiem, ale i wzbudza respekt swoimi potężnymi i magicznymi właściwościami.

Zanim będzie można odlecieć w kosmos, to najpierw trzeba jednak twardo stanąć na ziemi, bo czas na realizację tego pięknego marzenia, wybraliście sobie naprawdę bardzo trudny. COVID, związane z nim braki towarów, wywindowane ceny, inflacja… Dlaczego, akurat teraz postanowiliście zrealizować tak duże przedsięwzięcie, i jak sobie radzicie z tymi negatywnymi czynnikami?

Zaczęliśmy go realizować jeszcze przed rokiem 2020, ale już w oparciu o nadchodzące zmiany w przestrzeni, o których wiedzieliśmy dużo wcześniej. Tym bardziej uznaliśmy, że to dla nas najlepsze rozwiązanie. Takie delikatne odcięcie się od tej anomalii społecznej, którą sobie ludzie wymyślili. Nie chcę brać w tym udziału. Mam zamiar żyć wedle swoich przekonań, z pasją i miłością do życia. Strach zostawiam tym, którzy jeszcze nie gotowi są na zmianę. Płyniemy sobie w naszych doświadczeniach i obserwujemy wciąż zachodzący postęp w tworzeniu tego przedsięwzięcia. Nie karmimy się strachem i niepowodzeniem innych ludzi. Założyliśmy sobie jasny cel, który się realizuje, bo mamy odpowiednie do tego nastawienie. Żadna z wymienionych przez Ciebie powyżej rzeczy, nie powstrzymała nas do tej pory przed czymkolwiek.

Oby nadal tak było, byśmy mogli jak najszybciej spotkać się w Amanicie!

Last Minute Tattoo
Wolne sesje, guest spoty, walk in. Sprawdź i Zarezerwuj termin.