Kazimierz "Kosa" Rychlikowski - Podsumowanie 2020 roku w branży tatuażu

Rok 2020 był dla ludzkości inny niż wszystkie. Światowa epidemia koronawirusa sprawiła, że wiele branż, w tym i branża tatuażu stanęła na kilka miesięcy. Poprosiliśmy o podsumowanie roku kilka osób związanych z branżą tatuażu od wielu lat. Poznajcie perspektywę Kosy - właściciela studia tatuażu Speak In Color z Wodzisławia Śląskiego.

Jaki z Twojej perspektywy był dla branży rok 2020?

Pełny niewiadomych, nieprzewidywalny, czyli taki, jakie decyzje naszego rządu, które mocno rzutowały na całą gospodarkę i dotyczyły nas. Te nielogiczne decyzje sparaliżowały każdą branżę, nie wiadomo było, kiedy będzie lockdown, jak długo, czy i na jakich warunkach będziemy pracować. Pokazał też znakomicie jak niezorganizowaną branżą jesteśmy, skoro nie  umieliśmy na szybko powołać stowarzyszenia z rzetelnych osób, które mogłyby Nas reprezentować w rozmowach z rządem, co poskutkowało tym, że branża tatuatorska otworzyła się na samym końcu.

Pamiętam rozmowy 15 lat temu o tym, że powinniśmy mieć jakiegoś typu stowarzyszenie czy zrzeszenie, i jak widać nawet teraz w 2021 r. po tym, co się wydarzyło nic w tym kierunku nie drgnęło. Powstał, co prawda „Apel Branży Tatuatorskiej”, ale nie mieliśmy siły przebicia. Rozmawiałem z wieloma znajomymi prowadzącymi studia i wiele osób do teraz nie ogarnęło się po marcowym lockdownie. Osoby, które mają wiedzę i doświadczenie, ten rok przeszły bez większych problemów poza stratami finansowymi i delikatnym spadkiem klientów z zagranicy, czy nawet tych z Polski, ale słyszałem o studiach, które mocno odczuły i do teraz odczuwają skutki.

Kolejną kwestią jest fakt, że wszystkie konwencje tatuażu zostały odwołane a wiadomo, że to one nakręcają rynek i pomagają się branży rozwinąć. Organizatorzy tych konwencji również mocno odczuli ostatni rok. Zauważyłem także mocny wzrost domowych tatuażystów, którzy mocno idą na skróty w rozwoju i w przyszłości mogą namieszać wśród tej profesjonalnej części branży.

Podsumowując - generalnie branża obroniła się, teraz czas na refleksje i wyciągnięcie wniosków.

Jaki był dla Ciebie, jako właściciela studia i artysty?

Będę najczęściej odnosił się do paromiesięcznego lockdownu, ponieważ to ta kwestia najmocniej Nas dotknęła, a po jego zakończeniu wróciliśmy do normalności w działaniu studia - no prawie.

Z perspektywy właściciela studia, traktując to jak źródło utrzymania, przez lockdown niestety każdy, kto miał zamkniętą działalność dostał po tyłku. Przez parę miesięcy nie było w ogóle przychodów, a o tarczy nie wspominam, bo przy kosztach jakie ja poniosłem to niestety, ale trzeba było dopłacać z własnej kieszeni.

Dodatkowo w kwietniu 2020 miałem zacząć projekt Niszovi, do którego przygotowania trwały parę lat. Miałem zacząć budowę dużego studia (300m2) wraz z barbershopem, restauracją i kawiarnią. Miałem już chętne osoby na prowadzenie tych działalności, niestety już na początku marcowego lockdownu zdecydowałem projekt ten odłożyć w czasie by sytuacja wyklarowała się. Odwoływanie ekip budowlanych, dokumenty, które straciły datę ważności itp. Było mnóstwo kosztów i pracy z tym związanych. Nie miało sensu zaczynać budowy w tak niewiadomych czasach. Na całe szczęście z projektem już ruszyliśmy i studio od paru miesięcy jest w trakcie budowy.

Wariujące koszty związane z środkami higieny, które w szczytowych momentach sięgały nawet 10 krotnie normalnej ceny i ich brak spowodowały, że przy tej niewiadomej za te rzeczy trzeba było zapłacić takie ceny, by po otwarciu ich nie zabrakło. l sporo dały do myślenia, jak to będzie, jak już wystartujemy przy takich kosztach i czy to się jakoś ustabilizuje. Na szczęście w miarę ustabilizowało, choć koszty są znacznie bardziej odczuwalne.

Pomimo lockdownu, cały czas była praca związana z managementem studia, jak odpisywanie na maile, przenoszenie terminów, posty na media, ciągły kontakt z naszymi klientami, przygotowywanie projektów na tatuaże wcześniej - by w momencie startu nadrobić trochę pracy i być w ogóle ready na ten moment. Więc codziennie było z 2-3 h pracy. Jeżeli ktoś mnie zna to wie, że mocno stąpam po ziemi, wszystko analizuje, zawsze pracuje z paromiesięcznym wyprzedzeniem w decyzjach, więc, pomimo tych negatywnych aspektów, o same studio się nie bałem, bo plan rozwoju i działań pozwolił nam na spokojnie przejść przez ten etap. A jak studio ruszyło to dzięki naszym wcześniejszym przygotowaniom nadrobiliśmy sporo zaległej pracy i do teraz działamy na pełnych obrotach.

To te negatywne aspekty lockdownu, a z pozytywnych to miałem więcej czasu by przeprojektować w całości działanie studia. Podjąć działania, na które nie miałem wcześniej czasu, a czekały w kolejce. Podejmując kluczowe decyzje wtedy, na przestrzeni tych paru miesięcy przyniosły pozytywne efekty. Więc czas ten wykorzystałem bardzo efektywnie, nie miałbym takiej możliwości przy normalnej pracy studia.

Ze strony artysty i tego, że bardzo lubię sam czas spędzony na projektowaniu i tatuowaniu, to z tej pierwszej formy, aż tak mocno nie zrezygnowałem, ponieważ nadrobiłem projekt na dwa miesiące do przodu oraz miałem trochę czasu na realizację paru rzeczy, jakie miałem w głowie. Z samego procesu tatuowania wiadomo, że trzeba było zrezygnować podczas lockdownu, a tego brakowało.

Prywatnie, jako pracoholik, miałem więcej czasu by spędzić go z rodziną - to był najlepszy aspekt całej tej sytuacji.

Jak widzisz dla siebie i dla branży rok 2021?

Bardzo pozytywnie, to będzie dla mnie przełomowy rok. Booking, jaki mamy w studio opiewa na 4 do 9 miesięcy u całej ekipy - więc w tej kwestii nic się nie zmieniło. Mamy wspaniałych klientów, którzy mocno nas wspierali w tych ciężkich czasach, więc nie zostawili nas i teraz.

Nowe studio z projektu Niszovi się buduje, jak wszystko pójdzie dobrze to w 2022 r. wystartujemy w powiększonym składzie z niesamowitymi perspektywami. Nabyliśmy również dla „zINKnij” nowoczesny laser picosekundowy i rozszerzyliśmy mocno ofertę o usuwanie tatuaży kolorowych, a jego efektywność daje nam pole do popisu przy coverach. Wszystko układa się bardzo dobrze.

Jeżeli chodzi o branżę, to myślę, że troszeczkę będzie ciężej. Jak mówiłem wcześniej - wiele osób zaczęło tatuować po domach, szczególnie jest to odczuwalne w większych miastach. Choć ja jestem optymistą, z tego, co było, trzeba wyciągnąć wnioski i nie popełniać dalej takich samych błędów. Z informacji jakich dostaliśmy, konwencje się odbędą, a każdy z nas potrzebuje tego, brakuje nam spotkań z przyjaciółmi, wspólnego tatuowania i trochę resetu.

Dziękuję serdecznie za możliwość wypowiedzi, Trzymajcie się ciepło, Piona!