TATTOO+HERO: Wyróżniona historia Aleksandry „Paprotki” Paprockiej

Historia Aleksandry została wyróżniona jako jedna z trzech przez jury w konkursie "Podziel się swoją historią i zostań TATTOO+HERO!". Decyzję tę podjęło doświadczone jury, składające się z tatuażystów, którzy w latach 90-tych przyczynili się do ustanowienia podstaw polskiej branży tatuażu. W składzie jury znaleźli się: Dagmara Nawikas-Misiuk, Tomasz Skoczypiec, Sławek Frączek oraz Michał Psut, założyciel marki TATTOOME.EU. Firma ta ufundowała dla autorów wyróżnionych historii zestawy jednorazowych, sterylnych gripów. Miłej lektury.


Zacznę od tego, że moja historia, którą właśnie czytacie, będzie zbiorem przemyśleń i doświadczeń. Trochę emocjonalnych, bo żeby przekazać pełen obraz tatuatorskiej pasji, ten element jest tu konieczny, wręcz nierozłączny.

Wszystko zaczęło się w kwietniu 2022 roku, kiedy to przygotowywałam się do obrony pracy licencjackiej na ASP w Poznaniu. Uświadomiłam sobie w tamtym momencie, że studia, które kończę, nie są tym, czym chcę się zajmować. Pozwoliły mi jednak otworzyć oczy i poszerzyć horyzonty związane ze sztuką i dalszym rozwojem. Wiedziałam już, że tatuaż to coś, co bije w moim sercu od zawsze.

Zebrałam wszystkie moje najlepsze prace w jedno miejsce, te wychuchane, ukochane, które najbardziej pokazywały mnie, z którymi utożsamiałam się, jako artystka.

Odważyłam się.

Wysłałam je do studiów tatuażu. Starałam się wybrać te, które najbardziej mnie interesowały pod względem zainteresowań w sztuce i w których oczami wyobraźni widziałam siebie.

Chciałam znaleźć dla siebie miejsce, które pozwoli mi uwolnić cały potencjał i twórczość. Przerzucić pomysły na skórę. Dać komuś coś absolutnie wyjątkowego. Mojego. Coś, co dla innych było warte więcej niż tysiąc słów.

Tak oto trafiłam do pierwszego studia w Poznaniu - zespołu ludzi z ogromnym doświadczeniem, pełnych pasji, u których mogłam się uczuć, rozwijać, skupić na technice, która w połączeniu z moją artystyczną duszą dałyby mi podstawy do dalszej miłości do sztuki tatuażu.

Poznałam wszystko od postaw - od robienia plansz z wzorami po regulowanie i składanie maszynek cewkowych, co zresztą później stało się moim małym talentem i zalążkiem późniejszego hobby.

Po pewnym czasie postanowiłam iść dalej, bo niestety w życiu czasem bywa tak, że jedno miejsce nie jest nigdy wartością stałą. Z powodu, na który niestety nie miałam wpływu, wyleciałam z tego gniazda. Ale dzięki temu mogłam kontynuować dalszą przygodę.

Moje początki w branży nie były usłane różami. Zmieniłam studio w ciągu roku trzy razy. Ale dzięki temu mogłam na własnej skórze przekonać się, gdzie tak naprawdę jest moje miejsce. Poznać reguły pracy w studio, zrozumieć, czego tak naprawdę potrzebuję w swoim miejscu pracy.

Te trzy razy były dla mnie nieuchronnym szokiem, kiedy zrozumiałam, że nie tak łatwo znaleźć miejsce, ale także ludzi z podobnym uczuciem, które wkładałam do swojej pracy.

W tamtym czasie otaczali mnie ludzie, którzy odebrali mi tę radość i uczucie, jakim darzyłam te prace, skupianiem się na finansach albo charakterem nastawionym na absolutny brak swobody twórczej. Oceniającym podejściem, książki po okładce. Uderzyło mnie to. Zamiast cieszyć się z tego, co robię, czułam się w tych miejscach jak duch.

Zobacz portfolio: Aleksandra „Paprotka” Paprocka

Cóż, moje praktyki jak się zaczęły, tak potrwały kilka miesięcy, tak się skończyły. Mimo ogromnej motywacji, progresu, usłyszałam, że to nie ja, nie pasuje tu, że było to dla wszystkich oczywiste od bardzo dawna, ale nie chcieli o tym powiedzieć. Przeczekali. A ja zaczęłam pakować maszynki...

Był to moment, w którym zwątpienie w siebie wzięło moją głowę w obroty.

Zaczynałam aż wierzyć w to, co mówią inni. Doszło do tego, że zastanawiałam się, czy w ogóle powinnam zajmować się tatuowaniem. Dusza artysty jest krucha. Nie poddałam się. Wiedziałam, że w końcu znajdę miejsce, w którym będę czuła się dobrze, a inni nie ocenią mnie, tylko pozwolą się nam nawzajem poznać. W tamtym czasie bardzo podtrzymywały mnie słowa bliskich i przyjaciół, którzy wspierali mnie, motywowali, podrzucali w górę, kiedy czułam, że znów spadam w dół.

Jestem im naprawdę wdzięczna. Tak, więc zakasałam rękawy, uparłam się, zrobiłam wszystkim naprzeciw i robię swoje dalej. Dalej tatuuje, dalej robię to, co kocham. I czemu poświęcam każdą chwilę.

To, co jest dla mnie absolutnie najcenniejsze w tym zawodzie to fakt kontaktu z ludźmi, rozmowy, które czasami trwają godzinami. Poznawanie swoich klientów, ich historii, motywacji, podejścia. Od ich uśmiechów po skończonej sesji - rośnie mi serducho. A później wracają. A z nimi ich historie, nowe sytuacje, nowe najcudowniejsze pomysły na kolejne tatuaże, które mam przyjemność robić.

Dalej szukam „siebie” w tym świecie. Poznaje siebie, swój charakter, upodobania, skille. Uważam to za zaletę - bo czy jest coś lepszego niż poszukiwanie kierunku? Patrzę na to, jak na kolejną przygodę. Kolejny nieznany ląd do odkrycia.

Często słyszałam wokół, żeby robić tylko swoje projekty i wrzucać jak leci na social media. Ale zadałam sobie pytanie - czy warto się zamykać? Doszłam do momentu, kiedy uświadomiłam sobie, że nie chcę skupiać swojej uwagi tylko na jednym stylu. Postawiłam na wszechstronność, bo widziałam, że dzięki temu uszczęśliwię więcej osób, a także siebie. Oczywiście, robiąc swoje projekty, dając sobie przestrzeń na różne techniki - począwszy od abstrakcji, przez neotradycyjny styl, po realizm. Bo dlaczego nie? Sztuka właśnie tak działa - rozwojowo. I tak nadal planuję swoją ścieżkę.

Czuję w środku, że czeka mnie jeszcze wiele przeszkód, ALE! Zaczęłam już siebie z tego żartować - życie rzuca mi tyle kłód pod nogi, że mogłabym dom wybudować. Doświadczenie zawodowe idzie u mnie w parze z życiowym. I dzięki temu nabrałam dystansu, jednocześnie budując sobie mięśnie, żebym miała miękkie lądowanie! W końcu doświadczanie buduje i ukierunkowuje nas samych.

Najbardziej motywują mnie słowa klientów i kolegów z branży, na przykład: „Uwielbiam ten tatuaż, dziękuję ci bardzo, nawet nie wiesz, ile ten symbol dla mnie znaczy”, „Zrobiłaś niesamowity postęp w ciągu roku, podziwiam. Zobaczysz, że za dwa lata to będzie dopiero ogień”, albo pozytywne komentarze, choćby na Google, Facebooku, Instagramie. Niby nic, ale to naprawdę potrafi podnieść na duchu w pochmurne dni. Nie ma dla mnie nic lepszego niż czytanie takich wiadomości. Wiem, że daje innym to, co od samego początku chciałam - szczęście, które sama czuję, obdarowując innych.

Co będzie dalej? Zobaczymy! We wrześniu świętowałam rok od pierwszego tatuażu na ludzkiej skórze. ROK! Życzę sobie, i każdemu, kto kocha tę formę sztuki tak samo jak ja, żeby kolejny rok dał mi jeszcze więcej doświadczeń, jeszcze więcej samozaparcia, jeszcze więcej pasji w pasji!

Aleksandra „Paprotka” Paprocka - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Aleksandra „Paprotka” Paprocka - tatuażysta z Grudziądz. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.
WYNIKI KONKURSU! Podziel się swoją historią i zostań TATTOO+HERO!
Takiego konkursu w branży tatuażu nie było do tej pory! W tym konkursie oddaliśmy głos Wam, tatuatorkom i tatuatorom! Wiemy, że droga każdego artysty to odrębna historia. Dlatego chcieliśmy abyście się nią z nami podzielili. A do wygrania w konkursie było nie byle co – maszyna +HEROPEN od TATTOOME.E…