Wykonał ponad 900 tatuaży w czasie koncertów Kukona, Pezeta, Maty, Rufuza czy Sokoła! Rozmowa z Capra Tattoo

Przyznam szczerze, że do momentu przeprowadzenia wywiadu z Adrianem miałam dosyć mgliste pojęcie o koncepcji tatuowania podczas koncertów. Tymczasem jest to idea, którą wcześniej wspomniany artysta spopularyzował w Polsce - szczególnie wśród fanów rapu. Adrian vel. Capra Tattoo ma na koncie już nieco ponad 900 tatuaży wykonanych podczas tras koncertowych takich twórców jak: Kukon, Pezet, Mata, Rufuz czy Sokół. I zapewniam was, ta lista jest dużo dłuższa!


Marta Wierzba: Sama bywam na koncertach i muszę zacząć od pytania, dotyczącego higieny i bezpieczeństwa pracy. Jak to jest z tą sterylnością?

Adrian Kozioł: Zasady bezpieczeństwa i higieny pracy są dokładnie takie same, jak podczas konwentów tatuażu. Szczerze powiedziawszy, podczas takich eventów organizator zapewnia nam dużo bardziej sterylną i bezpieczną przestrzeń niż na festiwalu, gdzie jedno stoisko jest upchane obok drugiego. Cały sprzęt, jaki zabieram ze sobą na koncerty, jest na miejscu dezynfekowany po każdym kliencie, a wszelkie narzędzia mające bezpośredni kontakt z jego krwią - zawsze odpowiednio zabezpieczam i utylizuję. Poza tym odmawiam wykonania usługi osobom nietrzeźwym i to niezależnie od tego z jakimi substancjami przesadzili a nie oszukujmy się, na koncertach bywa różnie. Nie chodzi już nawet o sam tatuaż i fakt, że projekt się po prostu nie przyjmie. Osoba pod wpływem może zrobić sobie krzywdę, może łatwo zakazić ranę, może zemdleć. Tu chodzi po prostu o ludzkie zdrowie.

Zdążyłam się zorientować, że wraz z ekipą studia Grzechy Tattoo jesteście blisko skorelowani z muzycznym półświatkiem. Zrobiliście akcję na 25-cio lecie działalności Sokoła. Skąd w ogóle wziął się pomysł na to aby połączyć ze sobą tatuaż i muzykę?

Pomysł narodził się we wrześniu 2021 roku, kiedy to Kukon - jeden z polskich raperów - wstawił na swojego Instagrama relację z informacją o tym, że poszukuje "ogarniętego tatuatora do swojego projektu". Nie znaliśmy się osobiście, ale obserwowałem go w social-mediach. Pomysł wydawał mi się być trafiony, więc wspólnie z moim kolegą Konradem postanowiliśmy spróbować. Odezwaliśmy się do Alexa, kumpla Kukona, odpowiedzialnego za ten koncept. Swoją drogą można powiedzieć, że to właśnie Alex był mózgiem całego tego przedsięwzięcia! Dzięki niemu już po pierwszym, wspólnie zorganizowanym dziaraniu zaczęliśmy planować kolejne. Okazało się, że ludzie od razu podłapali temat. Zainteresowanie było ogromne, więc już w listopadzie ponownie zaangażowaliśmy się we współpracę z Kukonem na jego "domówce". To był jeden z najbardziej znaczących eventów tego typu w mojej karierze.

Pozwól, że w tym miejscu wejdę ci w słowo. Jak długo tatuujesz zawodowo?

W sumie będą to już jakieś trzy lata. Na późniejszym etapie swojej kariery związałem się z warszawskim studiem Grzechy Tattoo. Ekipa jest naprawdę zgrana, łączy nas zamiłowanie do muzyki, w szczególności polskiego rapu. Nietrudno się, więc domyślić, że siłą rzeczy kontynuowałem całe to przedsięwzięcie z dziaraniem na koncertach pod dachem studia Grzechy. Razem mamy większą siłę przebicia a dzięki ogarniętemu managementowi udało się nam pociągnąć temat dalej, wychodząc z propozycją do takich raperów jak np.: Pezet, Mata (pracowaliśmy razem podczas jego trasy koncertowej w październiku ubiegłego roku), czy Sokół (tutaj z kolei zaangażowaliśmy się w projekt, podsumowujący 25 lat jego działalności muzycznej). Właściciel naszego studia Czarny Brat i Mata są dobrymi kumplami i nie musiał długo namawiać Michała na wspólny projekt! To naprawdę spore przedsięwzięcie i myślę, że niewiele studiów tatuażu może poszczycić się współpracą z tym polskim raperem. Poza tym udało się nam nawet tatuować ludzi podczas Sun Festival i to było naprawdę niesamowite przeżycie, chociaż nie zaliczyłbym go do kategorii tych najważniejszych, przełomowych.

Grzechy Tattoo

W takim razie, który z koncertów szczególnie zapadł ci w pamięć to byłby to…

Jak już wspomniałem wcześniej - domówka u Kukona. Było tam mnóstwo ludzi, panowała cudowna atmosfera no i…, to w zasadzie moje początki. Trudno tego nie pamiętać! Pragnę podkreślić też, że gdyby nie mój kumpel Buubuu to zapewne nigdy w życiu nie dałbym sam sobie z tym wszystkim rady. Dzięki naszej wspólnej pracy, no i oczywiście przyjaźni, ten pomysł miał szansę tak szybko wyewoluować!

A dlaczego padło akurat na ten, wcześniej wspomniany gatunek muzyczny?

Od dzieciaka słuchałem tego typu muzyki i żywo interesowałem się polską sceną rapu, więc to przyszło naturalnie.

Z czystej ciekawości chciałabym wiedzieć, czy zanim chwyciłeś za maszynkę planowałeś zająć się muzyką zawodowo?

Nie, mimo muzycznej zajawki nigdy nie myślałem o tym na poważnie. Co prawda moi znajomi ze wspólnego podwórka próbowali coś nagrywać, jednak ja się w to nie angażowałem. Lubię różne formy sztuki, lubię też eksperymenty, ale jako twórca i artysta najlepiej wyrażam siebie i swoje zainteresowania, kiedy trzymam w ręce maszynkę do tatuażu, a nie mikrofon (śmiech)!

Wróćmy do tras koncertowych i dziarania. Jesteś pionierem tego przedsięwzięcia i przyznam szczerze, że nawet nie wiem, jakich historii mogę się spodziewać! Powiedz mi proszę jak wyglądają przygotowania do takiego wydarzenia?

Po pozytywnym rozpatrzeniu propozycji naszego managera przez artystę, przygotowujemy wraz z ekipą Grzechów cały pakiet wzorków, które w jakiś sposób nawiązują do koncertu, na jakim mamy się pojawić. Zawsze staramy się przygotować kilkanaście lub kilkadziesiąt projektów w jednym rozmiarze i po stałej cenie. Oczywiście, jeśli jakiś klient zechce wytatuować sobie coś prostego - przykładowo jakąś gwiazdkę, serce czy inny znaczek - nie odmawiamy mu takiej usługi. Nigdy jednak nie kombinujemy z rozmiarem. Podczas koncertów nasza ekipa potrafi wydziarać kilkadziesiąt osób, więc przy takim obciążeniu pracą po prostu nie ma na to czasu. Szczególnie, jeśli ma być to zrobione zgodnie ze sztuką i zasadami BHP. Aby nieco lepiej zobrazować jak taka praca wygląda najprościej będzie przyrównać mi całość do walk-in-day - z tą różnicą, że nie dziaramy w studiu! Muszę przyznać, że w swojej trzy letniej karierze, tylko podczas samych koncertów, zrobiłem nieco ponad 900 tatuaży, więc presja mi niestraszna. Zresztą, czym tu się stresować? Poznajemy naprawdę masę interesujących ludzi, którzy cieszą się zarówno samym koncertem, jak i możliwością wyjścia z niego z pamiątką na całe życie. Dla wielu z nich to pierwsze zetknięcie z kulturą tatuażu, więc tym bardziej naszej ekipie udzielają się pozytywne emocje!

Skupmy się, zatem na klientach, którzy trafiają pod twoją igłę. W czasie koncertów dziarasz wyłącznie uczestników czy może zgłaszają się do ciebie również artyści?

Przekrój ludzi jest ogromny - raz na tatuaż udało się nam namówić nawet panią szatniarkę (śmiech)! Nie zauważam jednak, by wśród moich klientów dominowała któraś z płci, to raczej rozkłada się równomiernie. Jednak spora część trafiających do mnie (czy do moich kolegów ze studia) osób decyduje się na dziarkę spontanicznie, zapewne pod wpływem emocji związanych z występem ich ulubionego artysty. Do takich ludzi trzeba mieć odpowiednie podejście, trzeba umieć z nimi rozmawiać, trzeba otoczyć ich opieką i czasem nieco ostudzić emocje. Wspólna, muzyczna pasja bardzo w tym pomaga. Wzbudza zaufanie. Niektórzy z nich później do nas wracają. Mamy kilku takich stałych bywalców, którzy podczas kolejnych koncertów zbijają sobie z nami przysłowiową "piątkę". To naprawdę niesamowite uczucie i wielka frajda. Podczas koncertów jednak raczej nie dziaram samych artystów - ci przychodzą do siedziby naszego studia później. Można powiedzieć, że po godzinach swojej pracy.

Capra Tattoo (po lewej) oraz Buubuu

W takim razie, jakich artystów udało ci się poznać dzięki twojej pracy? Utrzymujesz z nimi stały kontakt?

Cóż, są to raczej relacje czysto biznesowe, z żadnym z artystów nie utrzymuję jakichś bliższych stosunków. Wracając jednak do twojego pytania, poznałem Pezeta, Rufuza, Matę, Wojtka Sokoła. Ale oczywiście na osobistościach ze świata muzycznego się nie kończy! Do studia Grzechy Tattoo ochoczo zaglądają również utalentowani artyści, producenci muzyczni czy sportowcy tacy jak: Janusz Chabior, Lanek, Jakub Moder czy Tymoteusz Puchacz. Z pewnością nasza obecność na koncertach wpływa na rozpoznawalność i renomę studia. Nieskromnie przyznam, że odwalamy kawał dobrej roboty, a ludzie sobie takie informacje przekazują (uśmiech).

Czy masz już jakieś plany, co do waszej, wspólnej trasy tatuatorsko-koncertowej na nadchodzący rok?

Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale na pewno planujemy towarzyszyć Kukonowi w jego trasie, a także Ganja Mafii podczas jednego z ich koncertów w 2023 roku. Z pewnością pojawimy się także na kilku festiwalach muzycznych w okresie letnim, bo jednak pandemia odcisnęła swoje piętno na tego typu wydarzeniach przez ostatnie dwa lata. Wszystkie informacje zamieszczamy na Instagramie naszego studia, dlatego gorąco zachęcam do obserwacji wszystkich zainteresowanych tym tematem!

Last Minute Tattoo
Wolne sesje, guest spoty, walk in. Sprawdź i Zarezerwuj termin.