Kielce: Agnieszka Brzozowska ze studia Kropla Tuszu

Wywiady - Artyści tatuażu gru 13, 2021
Mój styl tatuowania można nazwać rysunkowym, szkicowym, ilustracyjnym, najczęściej z miejscowo pojawiającym się kolorem. Lubię robić tatuaże, które odczuwam jako lekkie, delikatne i kobiece. Największy komplement dla mnie to kiedy ktoś mówi, że moje prace są magiczne.

Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystką?

To dobre pytanie. Myślę, że prawie każdy, kto jest u mnie na sesji po praz pierwszy, w którymś momencie je zadaje (śmiech). Moje tatuowanie jest naturalnym, choć nie pierwszym, skutkiem tego co kochałam od kiedy sięgam pamięcią: rysunku i malarstwa. Nie potrafię powiedzieć skąd mi się to wzięło, ale malowałam akwarelkami na pewno już w wieku przedszkolnym i nieustannie coś rysowałam. Potem w wieku około 14 lat poszłam na kurs rysunku, a następnie do Liceum Plastycznego w Kielcach i ASP w Łodzi. Po studiach przez jakiś czas projektowałam kostiumy dla Kieleckiego Teatru Tańca i dla zespołów tanecznych, w miarę zgodnie z moim wykształceniem: Projektant Ubioru. Ale nie czułam się spełniona. Pracowałam jako malarka w pracowni artystycznej, ale to też nie było to, czegoś brakowało. A potem był taki czas, że mogłam i chciałam znów zmienić wszystko w pracy i właśnie wtedy moja znajoma poszła zrobić sobie swój pierwszy tatuaż (ja nie posiadałam jeszcze na sobie żadnych tatuaży) i pamiętam jej radość z tej dziarki... Jej szczęście i ekscytacja były tak duże! To wtedy pomyślałam, że to jest idealne zajęcie dla mnie: ja będę się twórczo realizować, a ludzie - moi klienci będą dzięki temu szczęśliwi! Praca marzeń.

Kiedy dokładnie zaczęłaś dziarać?

To był przełom września i października 2016 roku. Kiedy postanowiłam nauczyć się tatuować to chciałam od razu zrobić to „porządnie”. Latem 2016 przejrzałam w internecie wszystkie studia w mieście i wybrałam to, które uznałam za najlepsze, a następnie wysłałam moje szczere chęci i portfolio z rysunkami i ilustracjami e-mailem. To było Golden Watch Tattoo w Kielcach.

Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?

Jedno i drugie. Oczywiście, że to jest praca i to często bardzo wymagająca, ale też tak bardzo absorbująca, że staje się znaczącą częścią życia. Trudno by było przed tym uciec i ja nawet nie chcę. Akceptuję to, że czasami spędzam 8 - 9 godzin w studio, a nieraz i więcej, a potem jeszcze należy zadbać o Instagram i Facebook (to też ważna część pracy) narysować projekt i dnia nie ma. Teraz jestem na etapie przypominania sobie jak ważna jest równowaga i staram się zmniejszać ilość dni w tygodniu kiedy tatuuję. Równowaga to jest dla mnie słowo klucz (śmiech). Ale tatuaże są zawsze częścią życia, choćby guest spoty, które bardzo lubię. Ludzie, których wtedy poznaję, to nie jest tylko “robota”, to jest życie, znajomości, przyjaźnie, poszerzanie nawzajem swoich rzeczywistości.

A jak nie dziarasz to co robisz?

Uwielbiam spędzać czas z rodziną. Z moim narzeczonym i z moją ukochaną sunią Inką. Kiedy ktoś mnie pyta co daje mi szczęście, to siedzenie z tą dwójką na kanapie, albo spacer z nimi jest pierwszym co pojawia się w mojej głowie (śmiech). A idąc tropem spacerów - kocham być na świeżym powietrzu, pojechać do moich rodziców na wieś, iść do lasu i obejrzeć po drodze z zachwytem każdą roślinkę, każdy kwiatuszek, śledzić światło na liściach drzew. To jest coś bardzo głęboko we mnie, ta miłość do przyrody, do zwierząt. Z tego powodu też jestem weganką. Bardzo chętnie piekę ciasta w wolnych chwilach, testuję jakieś nowe przepisy, bardzo mnie to relaksuje. Lubię być w ruchu, staram się ćwiczyć regularnie - fitness itp. I uwielbiam podróże - najchętniej jak najdalsze, ale te mniejsze też mają swój urok. Przez pandemię trochę u mnie zwolniły, ale mam nadzieję niedługo znów podróżować częściej.

Zastanawiałaś się kiedyś kim byś była, gdybyś nie tatuowała?

Kiedyś myślałam, że będę projektantką mody, ale jak już mówiłam, to jednak nie było moje przeznaczenie. W dzieciństwie chciałam zostać archeologiem, bo uwielbiałam dinozaury. Teraz nie mam pojęcia kim innym miałabym być niż tatuażystką. Nie wiem co będzie za 5 czy 10 lat, ale na razie czuję się bardzo na właściwym miejscu. Jednocześnie staram się pozostawać otwarta na to, co przynosi życie.

Jesteś właścicielką studia. Ciężko jest prowadzić własny biznes?

To czy trudno prowadzić własną firmę w branży tatuażu zależy od wielu czynników. Ja mam swoją pracownię razem z dobrym kolegą Darkiem Zawadzkim i udaje nam się dzielić przestrzeń i nie pozabijać przy okazji. Ale nie mamy pracowników, więc nie jest to takie typowe studio tatuażu. Oczywiście własna działalność to więcej obowiązków, ale sposób w jaki się do tego podejdzie jest bardzo indywidualny. Ja zawsze chciałam mieć coś swojego, więc nie odbieram tego jako trud.

Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby pójść na swoje?

Radzenie w tak ważnych kwestiach to duża odpowiedzialność… Ja zawsze idę za głosem serca i to się dla mnie sprawdza. Ale jasne - trzeba też przeanalizować za i przeciw. Warto zrobić plan działania przy budowaniu swojego biznesu i zastanowić się czego tak naprawdę się spodziewamy po założeniu własnej firmy i jakie mamy szanse na powodzenie.

A dla tych, którzy chcieliby spróbować swoich sił w tatuowaniu?

Nie zaczynajcie od razu na człowieku (śmiech)! Weźcie się za skórki z bananów - są moim zdaniem lepsze do nauki tatuowania niż sztuczna skóra, która potrafi być zbyt twarda. Zanim zrobicie cokolwiek na tej skórce to też poszukajcie podstawowych informacji o sprzęcie i materiałach. Kiedy opanujecie maszynkę tak, że będziecie zadowoleni z efektów na bananach (proste linie itp.) to nie zapominajcie o zgromadzeniu odpowiedniej wiedzy na temat higieny (!!!) i bezpieczeństwa przy tatuażu. Wtedy powoli możecie brać się za homosapiens, ale na spokojnie, cierpliwie i lepiej na początek w mniej widocznych miejscach na ciele, bo pierwsze tatuaże raczej nieczęsto wychodzą tak, jak sobie wymarzycie. A jeśli chcecie robić bardziej skomplikowane wzory niż napisy i znaki nieskończoności to nauczcie się najpierw rysować (śmiech).

Lubisz guest spoty?

Bardzo lubię guest spoty. Są takie… odświeżające (śmiech). To jest coś co wyrywa Cię z rutyny pracy w jednym miejscu. Ja lubię się przemieszczać, czuć, że coś się dzieje. Guest spot to jest świetna okazja aby spotkać innych artystów i wymienić się doświadczeniami, zobaczyć jak działają inne studia, jak są urządzone. A przy okazji można poszwendać się po różnych miejscach w kraju i na świecie, bo świat tatuażu jest bardzo otwarty! Moje najfajniejsze guest spoty były w Poznaniu, Warszawie i w Essen i z przyjemnością tam wracam, ale też mam już nowe guest spotowe plany. To jest super uczucie wiedzieć, że w tylu miejscach klienci czekają na ciebie i chcą mieć twoje rysunki na sobie na zawsze.

A konwenty?

Konwenty lubię mniej niż guest spoty, mijają zbyt szybko i w ich czasie ma miejsce tak bardzo wytężona praca w hałasie i tłumach przetaczających się między boksami tatuażystów, że na koniec naprawdę pada się na twarz. Jednak mają w sobie też dużą dawkę motywacji i w moim przypadku, na każdym konwencie w jakim wzięłam udział, robiłam konkretny progres i byłam bardzo zadowolona... później oczywiście, kiedy już odespałam te 10 godzin po padnięciu na twarz (śmiech).

Jakie są największe wady tego „zawodu”?

Wady? Że to jest naprawdę ciężka i bardzo odpowiedzialna praca. Czasami bolą plecy, nadgarstki, palce, oczy… i mózg. To jest po prostu bardzo duży i niezdrowy wysiłek fizyczny połączony z umysłowym (turbo skupienie przez kilka godzin sesji).

Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłaś igłę w czyjąś skórę?

Pamiętam dwa pierwsze razy, bo ten drugi uważam za mój pierwszy samodzielny tatuaż. Pierwszy tatuaż wykonałam pół na pół z moim ówczesnym szefem, w studio, na koleżance, która była tam też piercerką, a wzór to były tylko trzy litery. Drugi czyli ten, który uważam za pierwszy, to był duży tatuaż na łydce mojego narzeczonego, który robiłam przez dwie sesje - dwa razy po 8 czy więcej godzin. Pamiętam, że przeszły przeze mnie wszystkie możliwe emocje od zachwytu i radości: „jakie to tatuowanie jest fajne!”, poprzez załamanie kiedy zrobiłam jedną linię 2 milimetry dłuższą niż miała być… Aż po współczucie dla mojego ukochanego, który przy ósmej godzinie bycia tatuowanym - wtedy już w okolicy zgięcia pod kolanem, wbijał palce w leżankę. Nadal jednak zgrywał dzielnego, żeby mi pomóc pracować spokojnie… Tak to wyglądało. Tatuaż wyszedł zaskakująco fajnie, chyba opatrzność czuwała nad nami (śmiech).

Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?

Moja pierwsza maszynka to była Ink Machine Dragonfly w kolorze limonki (śmiech).

Cewka czy rotarka?

Rotarka. Cewki są dla mnie zbyt ciężkie.

Czym teraz dziarasz?

Cheyenne SOL Terra. Chwilę się do niej przyzwyczajałam, jak to zwykle bywa, ale jest to moim zdaniem super maszynka. Dość silna, żeby sprawnie robić linie, a zarazem delikatna i nie “ora” skóry. Ładnie wbija też kolor. Dla mnie na ten moment najlepsza maszynka jaką pracowałam.

Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?

Mój styl tatuowania można nazwać rysunkowym, szkicowym, ilustracyjnym, najczęściej z miejscowo pojawiającym się kolorem. Lubię robić tatuaże, które odczuwam jako lekkie, delikatne i kobiece. Największy komplement dla mnie to kiedy ktoś mówi, że moje prace są magiczne. Nie robię dziarek w innych stylach niż mój, bo to jest dla mnie bez sensu, abym miała być od wszystkiego. Zdecydowanie lepiej czuję się jako ekspert w swoim stylu. Z czasem ten styl ewoluuje, ale tylko w sposób naturalny, niewymuszony. Lubię ciekawe pomysły, nie zamykam się tylko na roślinki, zwierzaczki i postacie. Ale nie robię każdego tematu, jeśli czuję, że coś jest nie dla mnie - mówię to od razu (śmiech).

Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?

Jasne, że robię własne projekty i tylko takie. Mam ogromną potrzebę mieć satysfakcję z mojej pracy, a to jest praca twórcza, która polega właśnie na tym aby kreować! Inspiracje są najróżniejsze - od roślin, które suszę we wszystkich książkach i fotografuję w przyrodzie, aż po malarstwo. Zawsze lubiłam artystów secesji i impresjonistów. To pewnie wpływa na mnie i na to jak rysuję.

Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…

Nie podejmuję się coverów, bo mój styl tatuowania jest zbyt delikatny i lekki aby zakryć inny tatuaż.

Ile czeka się sesję do Ciebie? Jak się zapisać? Korzystasz z serwisów bookingowych typu Tattoodo czy InkSearch?

Zapisuję zwykle kilka miesięcy do przodu. Np. w styczniu otwieram zapisy na kwiecień i maj. Zapisać można się przez wiadomość na Instagramie lub Facebooku tylko w dniu zapisów. Inna opcja, to śledzenie relacji, bo piszę tam o terminach last minute, kiedy jakiś się zwolni.

Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?

Rysuję projekty tatuaży na tablecie graficznym. W moim przypadku jest to tablet z piórkiem, które świetnie oddaje rysowanie na kartce. Zasada jest dokładnie ta sama, ale tablet daje więcej możliwości typu tworzenie na warstwach i możliwość swobodnej manipulacji elementami kompozycji - powiększ, pomniejsz, przesuń.

Czy składanie zdjęć w programie graficznym to sztuka? Czy sztuką jest przeniesienie tego na skórę?

Przypuszczam, że jedno i drugie jest sztuką, jednak ja nie opieram moich prac na projektach wykonanych w ten sposób, więc trudno mi udzielić rzetelnej odpowiedzi na to pytanie.

A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?

Myślę, że jeśli przez podrasowywanie zdjęć rozumiemy jakiegoś rodzaju oszustwo gdzie ktoś podkręcił np. kolory tak, że nie mają nic wspólnego z realnie przez niego wykonanym tatuażem, to jest to nie fair wobec klienta, który może mieć (nie ze swojej winy) nierealne oczekiwania. Z kolei jeśli mówimy o rozjaśnieniu zdjęć, czy zmniejszeniu zaczerwienienia na fotce świeżego tatuażu - to robi się to właśnie po to, aby pokazać jak ten tatuaż wygląda. Czy też rozmycie tła, które pomaga wyeksponować pierwszy plan - to jest okey.

Tatuaż z którego jesteś najbardziej dumna?

Nie ma takiego jednego tatuażu. Co jakiś czas robię pracę, z której jestem wyjątkowo zadowolona. Często chodzi o temat, który mi przypasuje albo o to, że ktoś miał super skórę do tatuowania i tatuaż musiał wyjść wyjątkowo dobrze.

Najdziwniejszy tatuaż który zrobiłaś?

Nie wiem, czy to jest dziwny tatuaż, ale przychodzi mi na myśl medytujący jeż na udzie wśród liści, chmurek, grzybków itp. Ten jeż lewituje nad filiżanką truskawkowej herbaty, a wraz z nim unosi się dojrzała czerwona truskawka. Tatuaż powstał na podstawie akwarelki, którą namalowałam jakiejś nocy nie myśląc nawet o tym, że to miałby być tatuaż.. Jednak ktoś bardzo chciał mieć wytatuowaną tę moją malowankę. Cieszę się, że jeżyk dostał szansę zabłysnąć na udzie, bo dziarka wyszła lepiej niż sam obrazek (śmiech).

Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?

Tak jest parę. Nie robię np. postaci z Dragon Ball (choć osobiście bardzo lubię i mam sentyment do tego anime), ale za dużo było tej tematyki przez pewien czas wśród moich klientów i nastąpił przesyt. Z podobnego powodu ograniczam robienie wilków (śmiech). Nie robię też prac zbyt mrocznych ani typowo męskich tatuaży. Myślę, że Ok 95% moich tatuaży wykonałam dla kobiet.

Najdziwniejsza rzecz jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?

Zdarzyło mi się raz, kilka lat temu, że w trakcie sesji zabrakło prądu, został mi do wkucia tylko biały kolor na koniec, ale przez brak prądu klientka czekała godzinę i potem kończenie tego tatuażu bolało dość bardzo. To było parę lat temu w jeszcze innym studio. A ogólnie obywa się raczej bez dziwnych sytuacji, chyba, że się przyzwyczaiłam i dziwne jest dla mnie normalne.

Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?

Próba wymuszenia na mnie zrobienia tatuażu w nie moim stylu - to mnie, nie tyle nawet irytuje, co dziwi. I czasami dobija mnie jak klienci nie stosują się do moich zaleceń przed sesją typu pij dużo wody (bo to ważne dla jakości skóry), nie opalaj się itp. Niestety sami potem cierpią bo np. odwodniona skóra nie pomaga mi szybciej i sprawniej wykonać tatuażu.

„Janusze tatuażu” to?

Janusz tatuażu to moim zdaniem jest określenie, którym nie należy nazywać tatuażystów nie mających dużego stażu i dlatego ich prace są niekiedy słabe, ale osoby, które tatuują od lat, nie uczą się i nie zamierzają nawet. Zawzięcie i bez poszanowania klienta robią tatuaże „na odwal się” biorą kasę i mają w nosie rezultat swojej pracy. Czy pojawili się ludzie, którzy nie mają talentu? Ha, talent to jest może 10% efektów reszta, to jest wytrwała, systematyczna praca i chęć rozwoju.

Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?

Obserwuję od lat dziesiątki, a może setki tatuażystów z Polski i z zagranicy, podziwiam i cenię wielu. Pewnie każdy z nich w jakiś sposób zapada w pamięć i wpływa na mnie nawet podświadomie. Uwielbiam malarstwo Alfonsa Muchy, Van Gogha, a ponad wszystko Jacka Malczewskiego. Bardzo inspirująca jest dla mnie też muzyka np. Aurory czy Grimes, bo wprowadzają mój umysł w magiczny, w moim odczuciu, klimat i pomagają się skupić.

Agnieszka Brzozowska - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Agnieszka Brzozowska - tatuażysta z Kielce. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.

Tattooartist.pl

TattooArtist.pl to serwis skupiający najlepszych polskich tatuażystów. Podzielony jest na kategorie: tatuaż, wzór, tatuażysta i studio. Znajdziesz tu również wyrafinowane inspiracje i ciekawe treści.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.