Piła: Agnieszka Różańska z Rosemary Tattoo

Wywiady - Artyści tatuażu mar 09, 2021
Najbardziej leży mi neotradycyjny styl, ale staram się przemycać elementy z newschoolu. Lubię motywy zwierzęce i florystyczne. Chyba moją mocną stroną są kolory i kontur. Chciałabym bardzo dojść do momentu, kiedy będą do mnie pisać ludzie zainteresowani tylko moim stylem, ale wiem, że muszę na to jeszcze zapracować. Moje słabe strony to realizm i czarna blacha.

Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystką?

Po zakończeniu studiów w Toruniu wróciłam Piły – mojego rodzinnego miasta, gdzie znalazłam pracę w zawodzie, jako grafik. Od jakiegoś czasu chłopacy ze studia Kreska w Toruniu namawiali mnie żebym do nich dołączyła. Znaliśmy się trochę z chłopakami, bo moje pierwsze tatuaże robił mi Dawid Korgul. Znali moje prace, rysunki. Jakiś warsztat już miałam. Po kolejnym nudnym dniu w pracy, pochylając się nad setnym logotypem dla fryzjerki pomyślałam „dobra walić to, stawiam wszystko na jedną kartę i wracam do Torunia, jak wyjdzie to spoko jak nie to trudno”. Tak też zrobiłam. Spakowałam się i pojechałam znów do Torunia. Zakochałam się w tej profesji. Było To dokładnie jakoś latem 2016. Z Dawidami to był taki „Dream Team”, z uśmiechem wspominam ten czas.  Chociaż nasze drogi się rozeszły, to przyjaźnimy się nadal.

Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?

Na pewno już styl życia. Poświęcam tatuowaniu najwięcej mojego czasu, chyba więcej niż rodzinie, znajomym i samej sobie. Czasem nie wiem czy to dobrze (śmiech). Wszystko, co robimy, na co dzień potrafi lekko spowszednieć, więc tatuaż stał się poniekąd pracą, ale to w końcu dzięki niemu zarabiam na życie. Nie jest to zajęcie zawsze usłane różami, choć tak się może zdawać i czasem, kiedy mówię znajomym – nie chce mi się iść jutro do pracy, patrzą na mnie dziwnym wzrokiem.  

A jak nie dziarasz to, co robisz?

Od niedawna jestem psią mamą, mam chihuahue o imieniu Robin. Od wielu lat chciałam psa właśnie tej rasy, więc to spełnienie marzeń. Teraz codziennie dbam o mojego pieska żeby był szczęśliwy. Uwielbiam graffiti, idzie wiosna, więc zaraz zacznie się sezon na malowanie. Jest to moja wielka pasja, ciągle staram się rozwijać. Z graffiti jest jak z tatuażem, trzeba ciągle pracować nad stylem żeby być coraz lepszym i nigdy nie wolno spocząć na laurach. Kocham to.

Zastanawiałaś się kiedyś, kim byś była, gdybyś nie tatuowała?

Pewnie byłabym nadal grafikiem. Dużą część życia tańczyłam i myślałam przez pewien czas, że z tym jakoś zwiąże przyszłość. Ale teraz już za nic nie zmieni mojego zawodu. Chyba, że znacie kogoś na Hawajach, kto potrzebuje pomocy przy malowaniu desek surfingowych? (śmiech).

Jesteś właścicielką studia. Ciężko jest prowadzić własny biznes?

I tak i nie. Dużą pomocą jest księgowość. Nie wyobrażam sobie pracy papierkowej. Resztę robię sama. Dbam o promocję, tatuuję, sprzątam, projektuję, robię zamówienia i zarządzam kalendarzem. Ale lubię to. Chyba najciężej jest zapisać wszystkich klientów tak, aby każdy był zadowolony. Ja jestem sama a ludzi dużo i fajnie jakby umieli brać na to poprawkę.

Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby pójść na swoje?

Jeśli czegoś chcesz, zrób to. Miej w sobie dużo pokory i zajawki a na pewno będzie dobrze.

Lubisz guest spoty?

To zależy. Czasem czuję się na nich jak w domu, a czasem obco. Bywa, że między ludźmi coś zaskoczy, a niekiedy tego brakuje. To naturalne i trzeba to zaakceptować. W nowym miejscu nie umiem się odnaleźć przez pierwszy dzień. Inne stanowisko, ustawienia mebli, siedzenie, światło - wszystko jest inaczej, a mi ciężko się przestawić. Nic nie mogę znaleźć i denerwuje mnie, że muszę ciągle pytać, co gdzie leży i przeszkadzać innym. Ale drugi dzień już jest spoko zazwyczaj. Na spotach można się wiele nauczyć i dowiedzieć. Czasem nawet małe patenty, których nie znałeś mogą poprawić Twój styl pracy. No i fajne jest to, że poznajesz nowe ciekawe osoby, często specyficzne, ale w takim pozytywnym znaczeniu. W niektórych przypadkach prowadzi to do wieloletnich przyjaźni.

A konwenty?

Nie mam dużego doświadczenia z konwentami. Wystawiałam się na dwóch, na jednym malowałam na graffiti jamie, kilka razy byłam, jako obserwator w Polsce i za granicą. Kiedy pracujesz na konwencji na pewno dużo Cię rozprasza. Ludzie się kręcą koło stanowiska, jest głośno i trzeba mieć oczy dookoła głowy. No i nie lubię się pakować i rozpakowywać… Ale teraz w czasach, jakie mamy, już tęsknię za tym pakowaniem i rozpakowywaniem! Mogę to robić codziennie tylko niech świat wróci do normalności! Generalnie konwenty mają w sobie coś magicznego. Tyle osób z branży w jednym miejscu, każdy inny i wyjątkowy. Konwencje zagraniczne np. Londyn lub Barcelona to jeszcze większe przeżycie, bo nagle widzisz swoich wszystkich idoli z Instagrama i możesz zobaczyć ich przy pracy.

Jakie są największe wady tego „zawodu”?

Do największych wad zaliczyłabym pozycję, w jakiej pracujemy, przez co występują bóle kręgosłupa, czasem nadgarstków, łydek. Siedzący tryb życia sprzyja też dodatkowym kilogramom. Wracasz do domu siadasz do projektu i zostaje Ci mało czasu na życie. Męczące bywa odpisywanie ludziom, bo mimo dużego postępu kultury tatuażu, jest nadal dużo osób z małą wiedzą. Trzeba cierpliwie uświadamiać, odpisywać, często pisać i prosić w kółko to samo. Ale warto dbać o klientów. To tylko kila wad… a za to ile plusów!

Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłaś igłę w czyjąś skórę?

Kolega, który miał już dużo tatuaży dał mi swoja nogę do ćwiczeń. Niezłe mu zostawiłam tam „pierwsze razy”. Oczywiście jak większość byłam cała spocona i myślałam w duchu – kurde jakoś to łatwiejsze się wydawało, zupełnie inaczej niż na sztucznej skórze, czemu mi się to nie wbija? Co ja robię źle? (śmiech).

Cewka czy rotarka?

Początki cewka, teraz już rotarki. Fajniejsze, bo lżejsze. Ale porządna krecha cewką to jest krecha i chyba temu nikt nie zaprzeczy.

Czym teraz dziarasz?

Kontury najczęściej robię nadal na igłach tradycyjnych i używam do tego mini spików, a cieniowania i kolor na kartridżach, maszynką Inkjecta. To mój najczęstszy zestaw.

Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?

Najbardziej leży mi neotradycyjny styl, ale staram się przemycać elementy z newschoolu. Jeszcze wiele muszę odkryć. Chciałabym spróbować takiego czystego newschoolu, ale na razie wale grube kontury i je lubię. Lubię motywy zwierzęce i florystyczne. Ostatnio spodobały mi się bardzo takie uproszczone piwonie - uwielbiam je robić. Wychodzą czysto i pięknie. Gruby kontur, nasycone kolory i zostawiony „oddech” gołej skóry. Chyba moją mocną stroną są kolory i kontur. Chciałabym bardzo dojść do momentu, kiedy będą do mnie pisać ludzie zainteresowani tylko moim stylem, ale wiem, że muszę na to jeszcze zapracować. Moje słabe strony to realizm i czarna blacha. Bardzo nie lubię tatuować łopatek, łokci i piszczeli.

Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?

Tak oczywiście staram się przygotowywać swoje projekty. Przekonuję klienta, że warto mieć coś innego i oryginalnego. Jest trochę osób, które dają mi wolną rękę i wtedy często jestem zadowolona ze współpracy i jej rezultatów. Wykonuję też tatuaże nie w moim stylu, które wiem, ze ogarnę w miarę technicznie. Nadal przydałoby mi się trochę więcej asertywności. Myślę, że przede mną po prostu jeszcze długa droga nad moim stylem, by był bardziej rozpoznawalny i charakterystyczny. Wtedy więcej ludzi będzie chciało coś typowo mojego, autorskiego. Są chwile, kiedy mam dużo pomysłów, wtedy szukam zdjęć śmiesznych zwierząt i dodaje do nich jakieś abstrakcyjne lub roślinne motywy. Zauważyłam, że ostatnio robię mniej humorystyczne projekty, ale może to też przez takie właśnie wymagania ze strony klientów. Na pewno, kiedy przygotowuje wolne wzory to szaleje bardziej z motywami.

Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…

Covery robię, ale muszę ocenić, że dam rade. Są to często małe motywy lub bardzo wyblakłe tatuaże do poprawy. Bardzo mi przykro, bo często przychodzą do mnie miłe osoby z przypadkami, w jakich bez laseru nie jestem w stanie pomóc, a osoby te laseru nie chcą. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Blizny często mi się zdarzają. Są to najczęściej blizny po samookaleczeniach w okolicy przedramienia. Bardzo głębokich lub rozległych blizn nie ruszam. Tłumaczę wtedy, że nie będzie to po prostu dobrze wyglądać.

Ile czeka się sesję do Ciebie? Jak się zapisać? Korzystasz z serwisów bookingowych typu Tattoodo czy InkSearch?

Nie korzystam z tych serwisów, może czas spróbować. Najczęściej korzystam z Facebooka, tam mam swoją bazę klientów. Czas oczekiwania to około 3-5 miesięcy w zależności, kiedy otwieram zapisy.

Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?

No już teraz 80% to tablet graficzny, jest to pewna wygoda, która nie jest moim zdaniem niczym złym. Uważam, że takie wynalazki są potrzebne i można o wiele szybciej pracować, poprawiać wzór. Oczywiście powinno się mieć wcześniejsze długie doświadczenie z rysunkiem odręcznym, od niego zaczynać, a dopiero później sobie ułatwiać życie. A jeśli chodzi o czas wolny to lubię czasem zostawić tablet i testować jakieś inne odręczne narzędzia.

Czy składanie zdjęć w programie graficznym to sztuka? Czy sztuką jest przeniesienie tego na skórę?

Jeśli potrafisz pięknie komponować jest to pewna umiejętność, zmysł. Samo składanie jednak nie wydaje mi się być sztuką, bardziej efekt końcowy. Można sobie pomagać składaniem zdjęć, myślę, że mało jest osób, które z głowy umieją przykładowo całą anatomię albo wiedzą jak ułoży się lejącą tkaninę na twarzy. Przeniesienie na skórę to też temat sporny. Sztuka czy rzemiosło? Ja przygotowuje sobie w tatuażu jak i w graffiti sam szkic, kontury, a kolory dodaje na spontanie i uważam to za ten element twórczy w moim tatuażu, element sztuki.

A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?

Klienci po takich idealnych zdjęciach mają coraz większe wymagania, co do prac. Chcą na skórze, jakość jak na zdjęciu, której nie uzyskasz, tym bardziej po zagojeniu. To działanie na własną niekorzyść. Poprawianie konturów w procreate jest chyba najsłabsze. Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Szkoda, że niektórych prace wyglądają dobrze tylko na Instagramie, w postach sponsorowanych. Jeśli jesteś początkującym tatuażystą, daj sobie czas. Jeśli Ci coś nie wyszło po prostu tego nie publikuj. Lepsze to niż oszukiwanie siebie i innych.

Pamiętasz pierwszy tatuaż, który zrobiłaś?

Był to cieniowany miś uszatek na nodze kolegi, wykonany u mnie w domu maszynką cewkową. Mieszkałam z rodzicami i do dzisiaj pamiętam jak mój tata się ze mnie śmiał. Pierwszy tatuaż nie był zły. Kolejne były gorsze. Pierwszy tatuaż wykonany w profesjonalnym studio nie był już taki wstydliwy.

Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumna?

Lubię bardzo tatuaż wykonany na pierwszym guest spocie w Gdyni w studio White Rabbit. Jest to królik z truskawkami na przedramieniu przemiłej klientki. Pamiętam, że byłam zadowolona z tego jak pokolorowałam truskawki. Starałam się bardzo i stresowałam, bo wiedziałam, że tatuaż zostanie poddany krytyce utalentowanych ludzi ze studia. Na szczęście spodobał się. Teraz jestem częstym gościem w Gdyni i uwielbiam to miejsce. Dzięki ekipie White Rabbit zaczęłam też bardziej wierzyć w siebie i dużo się nauczyłam.

Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłaś?

Może nie dla wszystkich dziwny, ale zdarzyło mi się kombo piórko + znak nieskończoności + imię Brajan.

Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?

Niezbyt lubię napisy i pióra, ale czasem się zgadzam.

Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?

Mam za sobą omdlenie i mam za sobą łezki z bólu, ale zdarzyła się sytuacja, w której poczułam się naprawdę niekomfortowo. Podczas sesji klient powiedział mi, że robi tatuaż i jego wybranka o tym nie wie - robi jej niespodziankę. Owa dziewczyna pojawiła się nagle w studiu z krzykiem, że go szukała i nie mogła się dodzwonić. Myślała, że ją zdradza, a do domu nie ma po co wracać. W tamtej chwili poczułam się współwinna. Szkoda mi go było i do końca sesji trwaliśmy w naprawdę dziwnej atmosferze.

Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?

Generalnie jestem zadowolona z moich klientów. Wiem, że może nie ładnie jest tak uogólniać, ale wydaje mi się, że specyfikacja klientów, którzy wybierają styl, jaki wykonuję, a np. styl realistyczny jest inna. I mi taki rodzaj ludzi bardzo pasuje. Oczywiście zdarzają się denerwujące zachowania, które są klasyczne. Pośpiech „chcę ten rękaw, ale musimy się wyrobić do końca tygodnia, bo wyjeżdżam za granicę na stałe”. Ja pracuję a Ty tylko robisz tatuaże: „ja w tygodniu nie mogę, bo pracuje, ale zapisz mnie na popołudnie tak po 17.00 albo najlepiej na niedziele”. Wymuszanie. Kiedy pisze klientowi, że czegoś nie zrobię, bo się nie czuje się komfortowo w takim stylu/miejscu: „zrobisz, zrobisz. Ty nie zrobisz? Będzie super, dasz rade, przecież to proste”.

„Janusze tatuażu” to?

Januszowskie jest dla mnie pisanie na Instagramie w opisie tattoo artist, a ktoś trzymał raz maszynkę albo zrobił kilka wzorów do wzięcia. Jakoś mnie to razi. A Janusze tatuażu no to dla mnie tacy, co nie mają umiejętności, ale za to mniemanie mają o sobie wielkie. Kradnięcie wzorów od kogoś innego. Twoi klienci tego nie zauważą, ale wszyscy z branży tak i będziesz dla nich Januszem. Oczywiście nie mówimy tu o inspiracji. Od czegoś trzeba zacząć, każdy zaczynał. Pamiętaj, aby każda nieudana próba nie lądowała od razu w sieci. Jeśli masz w sobie pewną estetykę i dużą dawkę samokrytyki, ocenisz, co nadaje się do pokazania. Nie musi Ci od razu wychodzić! Starania i włożoną pracę każdy zauważy, co za tym idzie progres i nie nazwą Cię nigdy Januszem tatuażu!

Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?

Uwielbiam wielu artystów polskich i zagranicznych. Myślę jednak, że największy wpływ mieli na mnie Dawid Korgul (Kreska Toruń) i Dawid Nurkiewicz (Black Moon Toruń), z którymi zaczynałam stawiać kroki, jako tatuażystka. Na pewno początkowo zauważalnych było więcej podobieństw, ale do dzisiaj lubię na przykład zostawić oddech „czystej skóry”, zamiast wbijać w to miejsce najjaśniejszy kolor.

Agnieszka Różańska - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Agnieszka Różańska - tatuażysta z Piła. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.

Tattooartist.pl

TattooArtist.pl to serwis skupiający najlepszych polskich tatuażystów. Podzielony jest na kategorie: tatuaż, wzór, tatuażysta i studio. Znajdziesz tu również wyrafinowane inspiracje i ciekawe treści.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.