Bydgoszcz: Daria Stahp z Aura Tattoo Studio

Wywiady - Artyści tatuażu cze 15, 2020
Największą przyjemność sprawia mi tatuowanie moich wzorów autorskich, w których stawiam na mocne kontrasty, płaski cień i graficzne formy. Uwielbiam pracę z kolorem i tworzenie gładkich gradientów. Chętnie wykonuje czasem wzory zupełnie odbiegające od tego, co znajduje się w moim portfolio, ponieważ to jest dla mnie radość sama w sobie i za każdym razem też nauka.

Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystką?

Moim głównym bodźcem do zostania tatuatorką było odwiedzenie konwencji w Gdańsku. Trafiłam tam całkowicie przypadkowo. Wcześniej nawet za bardzo się nie interesowałam tatuażem. Moi rodzice z resztą byli przeciwni tatuażom czy piercingowi, a ja byłam(i jestem dalej (śmiech) przykładną córeczką, więc nie sprzeciwiałam się im zbytnio. Nie czułam takiej potrzeby. Jednak, kiedy weszłam do gdańskiej stoczni i zobaczyłam pierwszy raz na własne oczy cały proces, energię i masę fantastycznych prac to od razu się zakochałam w tym zawodzie. Wiedziałam już wtedy, że na pewno chcę tatuować. Nie wiedziałam jeszcze tylko jak przekonać cały mój świat, że dam radę i, że się do tego nadaję.

Jak długo dziarasz?

Oficjalnie tatuuję od 2016 roku - wtedy Magda przyjęła mnie do Pink Machine.

Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?

Tatuowanie to dla mnie wszystko. Jedyne elementy, które sprawiają, że odczuwam tatuowanie, jako pracę to kwestie formalne, czyli prowadzenie studia, rozmowy z klientami, dbanie o social media. Cała reszta to dla mnie jest przyjemność. Kiedy kończę “pracę” to przeglądam, co nowego wykonali inni tatuatorzy na Instagramie, oglądam filmiki, rozmawiam ze znajomymi na ten temat. Kiedy jestem gdzieś wśród ludzi, obojętnie czy znajomych czy w sklepie, zawsze zauważam ich tatuaże. Staram się podejść bliżej i dokładnie się przyjrzeć, to mnie ciekawi obojętnie czy to jest arcydzieło, czy mała dziarka. Ja po prostu tym żyję i każdy, kto mnie zna na pewno to potwierdzi.

Lubisz guest spoty?

Lubię i nie lubię. Na początku jeżdżąc na guest spoty strasznie się stresowałam, bo nie jestem pewną siebie osobą i taki wyjazd kosztował mnie dużo stresu. Szybko zorientowałam się, że korzyści były na tyle duże, że było warto. Jeżdżąc wtedy na guest spoty poznawałam nowych ludzi z branży i mogłam zobaczyć jak pracują, a dla początkującego tatuatora to jest coś niesamowitego. Przynajmniej dla mnie było. Na jednym konwencie, kiedy jeszcze nie potrafiłam tatuować to stałam 8 godzin przy boksie Sławka Myśkowa i patrzyłam jak pracuje chłonąc, co się da. Na guest spotach, co prawda tyle czasu nigdy nie miałam, ale czasem wystarczyła chwila rozmowy i już coś nowego się podłapało. Szczególnie zagraniczne wyjazdy dużo mnie nauczyły.  Niestety w tym momencie moje zdanie odnośnie guest spotów uległo dużej zmianie. Wraz ze wzrostem doświadczenia znacząco wzrosły moje wymagania, co do spraw czystości i higieny w miejscu, w którym pracuje. Mając swoje studio wiem ile pracy trzeba włożyć w to, żeby przestrzeń, w której wykonujemy zabiegi i zapraszamy klientów była czysta i przyjemna. I prawda jest taka, że to nie jest aż tak dużo pracy. Niestety jest wiele salonów, w których standardy są niskie pomimo fantastycznej otoczki na wszystkich portalach. Tego nie widzimy my, jako tatuatorzy umawiając się zdalnie na guest spot i tego nie widzą klienci i tu się rodzi poważny problem. Dlatego teraz szczególnie staram się sprawdzać miejsce, do którego jadę, jeżeli już jadę, ponieważ chcę zapewnić moim klientom jak najlepsze doświadczenie i warunki, jakie mogę, a niestety zdarzyło mi się odwołać sesję z powodu słabych warunków sanitarnych w studiu, do którego jechałam 7 godzin. Nic miłego zarówno dla mnie jak i dla klienta.

Jakie są największe wady tego „zawodu”?

Największym problemem dla mnie są kwestie zdrowotne. Tatuuję trochę ponad cztery lata i od roku wstając rano z łóżka najpierw strzelam każdą kością w swoim ciele. Ból kręgosłupa, wady postawy i pogarszający się wzrok to takie główne fizyczne przypadłości. Do tego, jeżeli jest się perfekcjonistą można dodać przesiadywanie godzinami i oglądanie prac tatuatorów lepszych od siebie do trzeciej nad ranem i mamy kryzys twórczy i depresję murowaną (śmiech). A tak naprawdę to, jeżeli kocha się ten zawód to się tego nie czuje.

Jesteś właścicielką studia. Ciężko jest prowadzić własny biznes?

Tak. Uważam, że jest ciężko. Ja jestem pracoholiczką i dla mnie dużo pracy to norma, ale patrząc z perspektywy czasu na to jak moje życie wyglądało jak pracowałam w studiu, a jak wygląda teraz, kiedy prowadzę Aurę to różnica jest bardzo duża. Kocham moje studio, jego klimat i to, że ode mnie wszystko zależy. Dzięki temu mogę zapewnić klientom wysoki standard czystości i usług, bo to ja, a nikt inny nad tym czuwam. Jednak zauważyłam, że mam dużo mniej czasu, a dużo więcej stresu. O otwarciu mojego studia bardziej zadecydował los, ponieważ z przyczyn rodzinnych musiałam wrócić do mojego rodzinnego miasta Bydgoszczy. Oczywiście marzyłam o otwarciu własnego salonu, ale nie spodziewałam się, że będzie to tak szybko. Przez to, że była to decyzja spontaniczna spadło na mnie dużo obowiązków, o których istnieniu nawet nie miałam pojęcia. Teraz widzę jak bardzo nie doceniałam tego spokoju, który dawała mi praca w studiu ze zgraną ekipą, gdzie o nic się nie musiałam martwić. To była sielanka! Myślę też nawiązując do mojej wypowiedzi odnośnie niskich standardów w niektórych studiach, że czasem wynika to z tego, że studia otwierają osoby, które niekoniecznie się do tego nadają. I nie chodzi mi o poziom tatuowania tylko o cechy, które trzeba mieć żeby dobrze zarządzać firmą. Posiadanie studia jakkolwiek nie jest kuszącą opcją to jest to ciężka praca, jeżeli chce się to robić dobrze.

Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby pójść na swoje?

Zastanówcie się czy teraz nie macie lepiej. Praca w ciekawym studiu i zgranym zespole jest naprawdę wszystkim, co można sobie wymarzyć. Jeżeli jesteś na tyle pracowitą osobą żeby stworzyć to od podstaw to idź za ciosem, ale najpierw radzę sobie zrobić rachunek sumienia odnośnie tego czy masz wystarczająco chęci i determinacji, żeby robić więcej niż inni dookoła Ciebie. To się zawsze niestety odbywa trochę kosztem naszej osobistej kariery.

Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłaś igłę w czyjąś skórę?

Pierwszy tatuaż wykonałam mojemu ówczesnemu chłopakowi na pośladku i było to oldschoolowe serce przebite sztyletem z napisem na wstędze “TRUE LOVE”. Chińską maszynką, na łóżku w domu. Wzór miał maksymalnie 6x6cm, a zajęło mi to chyba ok trzy godziny. Było to strasznie ekscytujące, wydawało mi się wtedy, że tak dobrze mi idzie i bardzo się wciągnęłam! Tatuaż z tego, co wiem dalej jest na swoim miejscu i wygląda całkiem nieźle biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich powstał.

Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?

Dostałam na Święta od tego samego chłopaka, który tak dzielnie przyjął pierwszy tatuaż, zestaw maszynek i akcesoriów prosto z Chin. Nic nie wiedziałam, co, do czego, co najpierw. Nie miałam nikogo znajomego, kto mógłby mi coś powiedzieć, nawet nie miałam znajomych z tatuażami. Maszynki działały ledwo, a ja i tak nie wiedziałam, po co mi aż dwie. Wigilię skończyliśmy robiąc jakieś proste wzory na sztucznej skórce razem z moimi rodzicami. Bardzo miło to wszystko wspominam.

Cewka czy rotarka?

Zaczynałam od cewek, jednak po czasie stały się dla mnie zbyt toporne. Dlatego dość szybko przestawiłam się na rotarki głównie, dlatego, że były lżejsze.

Czym teraz dziarasz?

Spectra Xion. To jest bardzo mocna maszynka i przestawiłam się na nią z Cheyenne Pen, której używałam dwa lata. Xion jest dużo lepszą maszynką, dla mnie do wszystkiego, bo jestem osobą jednomaszynkową. Świetnie się nią nabija kolor - bardzo przyspieszyła mi pracę.

Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?

Największą przyjemność sprawia mi tatuowanie moich wzorów autorskich, w których stawiam na mocne kontrasty, płaski cień i graficzne formy. Uwielbiam pracę z kolorem i tworzenie gładkich gradientów. To z pewnością sprawia mi największą przyjemność. Ale prawda jest też taka, że ja uwielbiam tatuowanie samo w sobie. Chętnie wykonuje czasem wzory zupełnie odbiegające od tego, co znajduje się w moim portfolio, ponieważ to jest dla mnie radość sama w sobie i za każdym razem też nauka. Jeżeli pomiędzy kolorowymi tatuażami mam możliwość, chociaż raz w tygodniu zrobić coś linearnego czy jakiś dotwork to chętnie sobie to wrzucam, żeby mieć możliwość działania w każdej stylistyce i nie wypaść z wprawy. Nie jestem w stanie stwierdzić, w którą stronę ewoluuje mój styl, więc chcę być przygotowana technicznie na wszystko!

Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?

Projekt zazwyczaj wykonuje w dniu sesji po rozmowie z klientem, mając już na uwadze opis i inspiracje, które zostały mi wcześniej wysłane. Często jest to tylko szkic, bez dokładnych kształtów czy kolorów lub z jakimś ich zaznaczeniem. Jeżeli natomiast mam trochę więcej czasu to staram się rysować swoje autorskie projekty. Wtedy szukam inspiracji w naturze. Czasem jakiś pomysł chodzi mi po głowie bardzo długo i zastanawiam się jak najlepiej go przedstawić. Często zobaczę gdzieś coś, co mi się podoba, robię wtedy zdjęcie, które często służą mi, jako referencja, czyli punkt wyjściowy do projektu. Czasem znajduje coś przeglądając internet lub oglądając film. Dużo moich projektów ma swoją genezę w rzeźbach, ponieważ odpowiadają mi bardzo proste formy i mocne kontrasty.

Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…

Wszystko zależy od przypadku, ale jeżeli czuję, że jestem w stanie pomóc to pomagam. Nie jest to łatwe dla nas, jako tatuatorów, zarówno ukrywanie starego tatuażu jak i praca na zmienionej skórze, ale staram się myśleć o tym, że osobom z nieestetycznymi tatuażami czy bliznami też nie jest łatwo i przychodzą akurat do mnie po pomoc, więc naprawdę rzadko odmawiam.

Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?

Tablet dla mnie to narzędzie pracy. Tak samo jak maszynka ułatwia wbijanie tuszu pod skórę tak samo tablet ułatwia i przyspiesza nam przelewanie naszych pomysłów tak żebyśmy mogli to przedstawić naszemu klientowi/klientce. Musimy sobie zdać sprawę z tego, że duża część osób zgłaszających się do nas po tatuaże nie ma takiej wyobraźni jak my. Tablet pozwala na szybką komunikację między klientem i tatuatorem. Dla mnie jest to też doskonałe narzędzie do tego, żeby tworzyć printy, grafiki, bawić się z kolorem. Część swojego wolnego czasu poświęcam na malowanie olejne i czasem wspomagam się tabletem i ustawiam sobie kompozycję lub jak mam wątpliwości to sprawdzam warianty kolorystyczne. Rysunek odręczny dla mnie dalej istnieje i odgrywał dużą rolę w moim rozwoju artystycznym, ale jeżeli mam być całkowicie szczera to w tym momencie po prostu już nie starcza mi czasu na odręczne rysowanie. Nie można mieć wszystkiego.

Czy składanie zdjęć w programie graficznym to sztuka? Czy sztuką jest przeniesienie tego na skórę?

Tworzenie czegoś z własnej wyobraźni jest sztuką, jakiegokolwiek środka wyrazu nie wybierzemy. Poprawne przeniesienie tego na skórę to dobre rzemiosło i lata praktyki.

A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?

Myślę, że panuje duża konkurencja i niektórzy potrzebują tego żeby się przebić.

Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumna?

Najbardziej zadowolona jestem z tatuażu, który nosi na sobie mój obecny narzeczony, a zrobiliśmy go trochę spontanicznie, bo akurat wypadł mi termin. Jest to zamek w tonacji czarno, czerwono, żółtej. Chyba zajęło nam to pięć godzin, ale musiałam być delikatna, bo Michał zasnął w trakcie. Bardzo mi się podoba ten wzór, ponieważ lubię duży kontrast w tatuażach i dostałam wolną rękę, dzięki czemu zrobiłam ten wzór tak, że patrząc na niego widzę kierunek, w jakim chciałabym iść w swoim dalszym rozwoju.

Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłaś?

W pierwszych tygodniach mojej pracy w Warszawie szef zapisał mi do wykonania tribalowy znak nieskończoności. Czarno czerwony na całe przedramię z imionami dzieci dookoła i datami. Niedawno znalazłam zdjęcie na telefonie i utkwiło mi to bardzo w głowie. Pamiętam jak się stresowałam żeby dobrze wszystko wykonać. Nie zastanawiałam się, że wzór nie jest za ciekawy, bo klient był bardzo zdeterminowany, a ja pracowałam dopiero dwa tygodnie, więc nawet nie śmiałam się sprzeciwić. Później okazało się, że wpakowali mnie w tą dziarę dla żartu, ale pamiątka pozostała.

Są motywy, których masz już dość lub nie robisz?

Nie podejmuje się tatuowania imion, nie kopiuję wzorów innych artystów, staram się unikać tak zwanych oklepanych motywów, ale też naprawdę bardzo mało osób zgłasza się do mnie z takimi pomysłami, więc nie muszę często odmawiać.

Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?

Nie sądzę żeby przytrafiło mi się coś wyjątkowo dziwnego. Klienci często mdleją, głownie ze stresu oczekiwania, który rozładowuje się na samym początku, szczególnie przy pierwszych tatuażach. Płacz trochę rzadziej, ale miałam klientkę, która przepłakała mi całe pięć godzin tatuowania. Też był to jej pierwszy tatuaż.

Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?

Chyba mam szczęście do klientów, bo trafiają mi się naprawdę super ludzie. Lubię zarówno porozmawiać w trakcie sesji jak i milczeć. Dostosowuje się do klienta.  Jedynym zachowaniem, które nie zdarza się często, ale bywa i tak, że trafi się klient, który nie może usiedzieć na miejscu. Odczuwa potrzebę ciągłej zmiany pozycji lub podnoszenia nogi, ręki, głowy, żeby zobaczyć progres. Wytrąca mnie to wtedy z mojego rytmu pracy. Oczywiście klienci, którzy nie przychodzą bez uprzedzenia na sesję też nie należą do pożądanych.

„Janusze tatuażu” to?

Janusz tatuażu dla mnie to osoba, która nie ma zdolności plastycznych/technicznych do wykonywania zawodu, ale tego nie widzi. Jest masa osób, które robią naprawdę słabą robotę i potrafią się tym chwalić. Myślę, że kluczem do progresu jest zauważanie swoich błędów i chęć zmiany. Większość artystów jest bardzo krytyczna w stosunku do tego, co tworzą i bardzo ciężko jest to zmienić. Zawsze coś może być zrobione lepiej, inaczej, inny kolor inne proporcje. Myślę, że tzw. Janusze tatuażu to osoby, które tego nie widzą, a niestety tej cechy się nie nabywa, a się z nią rodzi.

A jak czujesz się, z tym, że to Twoje pracę podziwiają inni?

Jest to niesamowite uczucie. Zaczynając swoją przygodę z tatuowaniem nie spodziewałam się, że moja praca może się podobać na tyle, że masa ludzi będzie obserwować mój profil tylko po to, żeby zobaczyć, co jeszcze stworzę. Na co dzień o tym nie myślę, bo sama nie podziwiam swoich prac. Patrząc na wykonane już tatuaże, obrazy czy rysunki, zawsze widzę to, co mogłabym zrobić inaczej. Podoba mi się kierunek, w którym idę, ale cały czas patrzę w przód i czekam na następne swoje prace. Chciałabym kiedyś osiągnąć pełne zadowolenie ze swojej twórczości (śmiech).

Daria Stahp - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Daria Stahp - tatuażysta z Bydgoszcz. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.

Tattooartist.pl

TattooArtist.pl to serwis skupiający najlepszych polskich tatuażystów. Podzielony jest na kategorie: tatuaż, wzór, tatuażysta i studio. Znajdziesz tu również wyrafinowane inspiracje i ciekawe treści.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.