Davee Blows - tatuator, podróżnik, nomada i twórca projektu „100panthers”

Wywiady - Artyści tatuażu paź 19, 2020
Uwielbiam duże kompozycje: całe fronty, ale przede wszystkim plecy, całe ręce lub nogi. Ważne, żeby tatuaż miał solidną bazę, czyli rysunek dopasowany do anatomii danej osoby, gruby, wyraźny i perfekcyjny kontur, solidną bazę czerni i znakomite zestawienie kolorów lub odpowiednio nasycony cień w przypadku tatuażu czarno-szarego. To moja recepta na sukces!

Długo zastanawiałeś się nad swoją ksywką artystyczną? Davee Blows – to brzmi dumnie. Nie poszedłeś czasem na łatwiznę?

Hej, dzięki za zaproszenie do waszego portalu! Ksywka Davee Blows powstała spontanicznie - mam na imię Dawid. Byłem znany, jako „Daveee”, a w 2010 lub 2011 przy zakładaniu, któregoś konta na Facebooku system poprosił o podanie nazwiska i jakoś zamiast Davee napisałem Davee Blows i tak zostało.

Dziarasz już ponad 20 lat. Pamiętasz jeszcze jak to się wszystko zaczęło? Skąd wziął się pomysł, że zostaniesz tatuażystą?

Pamiętam dokładnie. Małe blokowisko pod Toruniem i my — banda dzieciaków około 15 lat, robiących graffiti i pomysł, że chcemy się wszyscy wydziarać. Z powodu braku środków na profesjonalny tattoo znaleźliśmy „lokalnego mistrza strunówki”, który za drobną opłatą, pożyczył mi maszynkę na kilka dni. To był początek! Tatuowałem chyba z 18 godzin bez przerwy, a w mojej piwnicy wciąż wydłużała się kolejka chętnych. W ten sposób spotkałem się ze zjawiskiem, które bardzo szybko przekształciło się w pasję, a później już międzynarodową karierę. Pozdrawiam obecnych nosicieli moich tatuaży z tamtych czasów (śmiech).

Tatuaże jak i bycie tatuażystą to chyba była spora abstrakcja jak na tamte czasy?

Tak, zdecydowanie zarówno postrzeganie tatuażu, jak i klientela była inna. Nie była to też kariera, jaką sobie wymarzyła moja rodzina - nie winię ich za to! Także szybko opuściłem rodzinne strony. Chciałem się rozwijać, więc wyruszyłem w trasę i wylądowałem na europejskich ulicach. Wkrótce już, jako 19-latek tatuowałem m.in. w Brukseli i na Londyńskim Camden Town!

Czy po tylu latach jara Cię to jeszcze?

Zdecydowanie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej! Tak! Powodem jest między innymi to, że już naprawdę wiem jak tatuować. Technika nie ma już przede mną żadnych tajemnic. Mój warsztat rysunkowy jest wreszcie na odpowiednim poziomie i mogę sobie pozwolić na zabawę formą artystyczną. Moja praca jest wielką przyjemnością i zdecydowanie nie muszę się już zastanawiać np. pod względem technicznym jak wykonać dany tatuaż. Taką możliwość daje mi 20 lat ciągłej nauki i praktyki. Tatuaż cieszy i bawi oraz pomaga w realizacji moich ambitnych artystycznych celów.

Słuchając wszystkich Twoich wywiadów dochodzę do wniosku, że „tatuaż” kieruje Twoim życiem. Jesteś nomadą tatuażu? Fantastyczny sposób na poznanie świata. Podróżować po świecie i gdziekolwiek gdzie byś nie wylądował robisz to, co umiesz i lubisz? To dla Ciebie praca czy styl życia?

W 100% styl życia i swojego rodzaju misja. Żyję, by tatuować i jestem dozgonnym (jak tylko zdrowie pozwoli) adeptem sztuki tatuażu. Jestem nomadą z wyboru, od 2010 do 2020 zwiedziłem ponad 60 krajów i nigdzie nie mieszkałem dłużej niż 4 miesiące, a przemieszczałem się z częstotliwością: inny kraj, co 2 tygodnie. Koczowniczy tryb życia mi służy i mnie cieszy. Kontakt z różnymi kulturami, językami i tatuażem w różnych krajach oraz praca z najlepszymi z najlepszych w tej branży, powoduje, że jestem szczęśliwym nomadą! Podróże i tatuaże, tworzenie mojej sztuki, pozwala mi na naprawdę szczęśliwe funkcjonowanie i kreatywne spędzanie czasu. Nie mam na co narzekać.

Skoro tyle podróżujesz to chyba samą sztuką staje się umówienie się do Ciebie na sesje. Ile się czeka na sesję do Davee Blowsa?

Przez wiele lat, gdy byłem w podróży, moje terminy były od roku w przód i w zasadzie tyle trzeba było czekać na tatuaż ode mnie! Teraz, za sprawą pandemii się to zmieniło, jestem na miejscu w Polsce. Otwieram swój kalendarz na dwa miesiące do przodu, czyli śmiało można do mnie pisać i spróbować umówić się na najbliższy wolny termin, który jest już szybciej niż zwykle! W przyszłości, kiedy wrócę do podróżowania, na pewno się te terminy znów wydłużą z uwagi na to, że będę tatuował w kilku krajach, pracował nad projektami itp. Więc teraz i w najbliższych miesiącach jest świetny czas na tatuaż ode mnie!

Gdzie w Polsce można Cię znaleźć?

W Juniorink w Warszawie, gdańskim Sztormie oraz w TooHardToFind w Krakowie.

Jakie style według Ciebie są najlepsze w tatuażu?

Tatuaż tradycyjny i etniczny. To podstawy, dzięki którym tatuaż na dobre zakotwiczył się w wielu kulturach na całym świecie i dzięki nim żyjemy w takich pięknych czasach, w których możemy podróżować i zdobywać tę wiedzę magiczną. Szczególnie tradycyjny tatuaż japoński „wabori” jest bliski memu sercu i pomimo, że studiuję go od ponad 15 lat, to mimo zdobytej wiedzy o motywach i technice, nie czuję się jeszcze ekspertem. Z chęcią wykonuję tatuaże w stylistyce japońskiej, lecz nie próbuję naśladować wielkich mistrzów, którzy przez ponad 300 lat doskonalą już tę sztukę. Jedynie interpretuję je, dorzucając estetykę zaczerpniętą z graffiti, mój styl oraz motywy z szeroko pojętej pop-kultury. Nauczyłem się dawno, że obcokrajowiec (nie Japończyk), nigdy nie będzie w stanie poruszać się swobodnie w estetyce Irezumi bez obycia i pełnego zrozumienia mitologii oraz kultury. Inne style są dla mnie na drugim planie, ale lubię się też im przyglądać, poznawać i wykonywać. Lepiej wiedzieć wszystko, niż być ograniczonym. Cała wiedza o tatuażu jest super!

Jakie są największe wady tego „zawodu”?

Jak dla mnie nie ma wad.

Jak zaczynałeś nie było Internetu, poradników, seminariów, sprzętu. Nie było tzw. branży. Jak przez pryzmat czasu postrzegasz rozwój polskiej sceny tatuażu?

Jest naprawdę fajnie! Wszystko się zmieniło! Jak zaczynałem, w całej Polsce było kilkadziesiąt osób zajmujących się tatuażem na „full time” i tylko kilka wiedziało, jak się „TO” robi. Dziś jest nas kilka tysięcy, a dalej niewiele osób podchodzi do tatuażu z sercem i pasją. Raczej są krótkowzroczni, a więc nadal jest kilkunastu świetnych artystów poruszających się świetnie w kilku stylach. Natomiast świadomość społeczna dotycząca tatuażu jak i klientela zmieniła się na wielki plus! Kiedyś naprawdę tatuowałem codziennie łobuzów, barmanów i dealerów, a dziś prawników, lekarzy, trenerów personalnych i businessmanów. Fajnie, że tacy ludzie, którzy jeszcze kilkanaście lat temu, nie pozwoliliby sobie na tatuaż ze względów wizerunkowych, dziś są moimi klientami i mega cieszą się tym, co robimy! Cieszę się, że tatuaż, tak jak od początku marzyliśmy, aspiruje do rangi sztuki!

Czy to już biznes przez duże „B”?

Nie. Tatuaż dla mnie ciągle jest formą sztuki. Możesz przyjść do nas zainwestować w rękodzieło i mieć kawał sztuki dla siebie na własność i tyle. Nie ma nas na giełdzie i nie zarabiamy milionów. Mamy pasje i wyjątkowe umiejętności, dzięki którym trafiamy do koneserów tej formy ekspresji.

Czy cały ten boom na tatuaże nie sprawił czasem, że polska scena podzieliła się rzemieślników tatuażu, którzy stanowią większą grupę oraz na niszowych artystów?

Nie wiem, nie śledzę aż tak bardzo sceny, ale wydaje mi się, że rzeczywiście jest sporo rzemieślników. Artystów nadal jest niewielu.

Czy teraźniejszy tatuaż w swojej dostępności nie przekroczył czasem tej granicy, która czyni z niego obecnie pospolitym zjawiskiem a nie sztuką? Nie ma w tym już buntu? Dziś każdy może mieć tatuaż…

Uważam, że bunt noszących tatuaż, jak i pasja tworzących są obecne, lecz jest to nisza. Tatuaż, ten pospolity, który widzimy na banerach i billboardach, w TV jest zjawiskiem już masowym. Tatuaż artystyczny jest niszowy, scena jest mała i trafiamy ze swoją stylistyką do konesera, który chce coś ORYGINALNEGO, niepowtarzalnego i wtedy przychodzi do nas. Jest wiele form tatuażu i jak podkreślam — ja pracuję dla koneserów, tej małej niszy, czyli dla 2-4% odbiorców z wysokimi artystycznymi wymaganiami.

Uczestniczysz w międzynarodowych konwentach, jako artysta i członek jury. Jak na tym tle oceniasz poziom naszych krajowych tatuażystów?

Od przeszło 16 lat uczestniczę w konwentach, festiwalach i konkursach tatuaży i mam za sobą ponad 90 takich imprez. Rzeczywiście, kiedyś tylko, jako wystawca, dziś jednak częściej jestem zapraszany, jako sędzia i to ja rozdaję nagrody… to mega zaszczyt! Jako, że sam zdobyłem ponad trzydzieści nagród, m.in. w Europie i Azji, zostałem zaproszony do sędziowania i uważam, że Polska scena ma się nieźle i jest dużo powyżej średniej europejskiej. Jednak na tle świata i innych kontynentów, mamy jeszcze sporo do zrobienia. Potrzeba więcej artystów mających wyjątkowe umiejętności i klientów chętnych do tych pomysłów realizacji i w 5-7 lat dogonimy czołówkę, a ja z moim bagażem doświadczeń chętnie się do tego przyłożę.

Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?

Tak pierwsza „strunówka” (totalny DIY) powstała ze struny gitarowej, osełki, gryfu z długopisu, ramy z widelca. Rok później pracowałem na pierwszej „profesjonalnej” maszynce, pierwszej Polskiej firmy, która robiła dobre maszyny, czyli Workhouse. W późniejszych latach zdobywałem więcej doświadczeń i bardziej interesowałem się sprzętem i nowinkami. Współpracowałem też przy powstawaniu świetnych produktów z wielu manufaktur i firm dookoła świata oraz byłem konsultantem. Dziś moja kolekcja to ponad 130 maszyn od wszystkich najważniejszych twórców. Jak to mówią: You got to know Your tools!!

A nawiązując do pierwszej maszynki. Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłeś igłę w czyjąś skórę?

Nie było stresu, bardziej czułem moc i odpowiedzialnie, chociaż bezwiednie, leciałem z falą -go with the flow!

Cewka czy rotarka?

Oba rodzaje maszyn są dobre, jeśli się umie nimi pracować (to each, his own).

Czym teraz dziarasz?

Bishop Wand Liner 5.0 i Cheyenne Sol Nova Unlimited.

Jak określiłbyś swój styl tatuowania?

Uwielbiam duże kompozycje: całe fronty, ale przede wszystkim plecy, całe ręce lub nogi. Ważne, żeby tatuaż miał solidna bazę, czyli rysunek dopasowany do anatomii danej osoby, gruby, wyraźny i perfekcyjny kontur, solidną bazę czerni i znakomite zestawienie kolorów lub odpowiednio nasycony cień w przypadku tatuażu czarno-szarego. To moja recepta na sukces! Estetyka i tematyka oscyluje dookoła mitologii japońskiej z solidnym tłem, ale nie ograniczam się i lubię czerpać za równo z old schoolu jak i neotradu czy nawet stylistyki tatuaży etnicznych. Inspiruję się też graffiti, i wiele osób mówi, że moje prace wyglądają jak graffiti na skórze. Do końca sam się z tym nie zgodzę, ale pewnie po ponad 22 latach malowania po ścianach mam naleciałości (śmiech).

Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?

Rysunek własnoręczny! Nie możesz być dobrym artystą, jeśli nie potrafisz rysować. Możesz być jedynie odtwórcą lub rzemieślnikiem, ale to nic wyjątkowego, każdy może się tego nauczyć. Rysowanie to tysiące godzin ciężkiej pracy, ale za to wielka satysfakcja! W życiu nie zobaczysz u mnie kategorii „wolne wzory”, bo tatuaż ma wyrażać daną osobę i ma być projektem indywidualnym! Przecież wszyscy jesteśmy oryginałami i chcemy mieć oryginalny tatuaż!

Czyli wszystkie Twoje tatuaże to Twoje autorskie projekty?

Robię wyłącznie własne projekty, jednak tworzę je na życzenie moich klientów, aby mieli coś wyjątkowego i niepowtarzalnego tylko dla siebie. 90% moich prac rysuję ma skórze (tzw. freehand), po wcześniejszym omówieniu tatuażu z klientem i ewentualnie szybkim szkicu na papierze. Nie odbijam z kalki, bo ciało jest trójwymiarową bryłą i chcę, by moje tatuaże świetnie pasowały do danej osoby. Trochę jak krawiec lub lekarz zajmujący się body liftingiem czy wizerunkiem. Tworzę na skórze, starając się zawsze podkreślić sylwetkę lub wyodrębnić jej najlepsze cechy i dopasować tatuaż najlepiej jak tylko się da dla danej osoby! To proces, ale ci, którzy doświadczyli tej metody, nie dadzą się już namówić u innego tatuatora na „wzorek z ipada”, to jest next level! Inwestujmy w swój indywidualny styl, a nie kopiujmy rysunków z kartki papieru! Tatuaż nie wyjdzie z mody! To nie para dżinsów, lecz małe dzieło sztuki i moi klienci są gotowi, by to docenić!

Podejmujesz się coverów czy musisz mieć czystą skórę?

Chętnie robię cover-upy i wiele osób przychodzi do mnie, aby zakryć stare tatuaże. Chętnie podejmuję się wyzwań, które pomagają mi wyjść ze strefy komfortu oraz sprawiają, że mogę komuś naprawdę pomóc zakryć coś, z czym czują się źle. To świetne uczucie, gdy wiesz, że kogoś uszczęśliwiłeś (śmiech).

Czy składanie zdjęć w programie graficznym to sztuka? Czy sztuką jest przeniesienie tego na skórę?

Dla mnie, sztuką jest narysowanie na skórze i stworzenie dzieła z ogólnego szkicu. Rysownie jest sztuką, malarstwo jest sztuką… składanie zdjęć to jakaś ściema w moim słowniku (śmiech).

A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?

Nie mam zdania, to jakiś problem foto realistów chyba? Nawet nie mam kompa z Photoshopem, nie mówiąc wiedzy o retuszu (śmiech).

Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumny?

Wszystkie duże tatuaże, a w szczególności całe plecy, które wykonuję i wykonałem w przeszłości są wielkim powodem do dumy!

Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłeś?

A co jest dziwne? Kiedyś robiłem dużo wagin, takich małych, w stylu komiksowym i z różnymi rysunkowymi sytuacjami. Koleżka mi przypomniał ostatnio, że ma na nodze, taką, z której wyskakuje kotek z tribalkiem, który trzyma flagę z napisem AIDS. To tatuaż sprzed przynajmniej 10 lat. Głupie, ale pewnie najdziwniejsze, co zrobiłem (śmiech).

Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?

Wszystko jest normalne, wpadnijcie to wam opowiem perełki w cztery oczy (śmiech).

Są motywy, których masz już dość lub nie robisz?

Nie, raczej robię wszystko! No może poza tatuażami, które ideologicznie mogłyby być dla innych obraźliwe, ale nie miałem takich requestów chyba też od kilkunastu lat.

A co z tymi panterami?

Pantery są fajne! To gang, rodzina i świetna tematyka do tatuaży! Kto nie kocha dzikich kotów?! Kiedy poznałem osobiście Eda Hardego, gościnnie pracując w Tattoo City w San Francisco, spędziłem kilka dni malując i omawiając tematykę panter. Dostałem też przykaz dalszego ich tworzenia i powiększania rodzinki panter na świecie. A takiego namaszczenia od samego króla panter się nie ignoruje! Pomimo, że uwielbiam robić inne tatuaże, wiem, że będę je robił już zawsze!

„Janusze tatuażu” to?

Ci, którzy się nie starają i robią brzydkie tatuaże.

Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?

Wymienię tu kilku artystów z różnych dziedzin, którzy mnie inspirują: Don Ed Hardy, Horimitsu, Horikasiwa, HoriYo, Atomone, Satone, Horitada, Uigu Lee, Honkey Kong, Dan Sinnes, Sousyu Hayashi, Vinnie Paz, King Diamond i cały Wu Tang Clan.

A jak czujesz się, z tym, że to Twoje pracę podziwiają inni?

Budzę się codziennie mega szczęśliwy! To jest wielki zaszczyt i non stop presja do tworzenia coraz to nowych projektów. Z perspektywy artysty, najlepsze, co mogło się przydarzyć to mieć tłum świetnych klientów i followersów oraz tatuować wielu tatuatorów. To zaszczyt być „your favorite tattooers - favorite tattooer”.

Opowiedz na koniec swoim projekcie – 100 całych pleców. O co dokładnie chodzi, kiedyś zacząłeś, na jakim etapie jesteś i kiedy skończysz?

Kilka lat temu, po wielu miesiącach pracy potrzebowałem resetu. Wylądowałem na kilkutygodniowych wakacjach na gdzieś na karaibskiej plaży. Te wakacje to był czas refleksji nad tym, co jeszcze chciałbym osiągnąć w tatuażu i co będzie dla mnie wielkim „NEXT”! I padło na duże formy. Chciałbym zrobić 100 całych pleców (tj. tatuaży pokrywających cale plecy) i po powrocie z wakacji zabrałem się do roboty! Na dziś mam ok. 30 skończonych pleców, kolejne 20 zaczętych. Cały czas szukam nowych chętnych, by sfinalizować ten artystyczny projekt #100backpieces (podejrzyj hashtag na Instagramie).

Co doradziłbyś młodym marzącym o dziaraniu?

Bądźcie gotowi na wiele wyrzeczeń i na oddanie życia sztuce. Tatuaż to więcej niż kolorowe zdjęcie na Instagramie. Może wam zapewnić wspaniałą karierę, jeśli będziecie ciężko pracować. Wyrzeczenia i czas poświęcony na studiowanie stylu, poznanie sprzętu i kultury około tatuażowej oraz przede wszystkim chęć wyrażenia siebie i innych poprzez tę formę sztuki, może spowodować, że będziecie bardzo szczęśliwi. A jeśli chcesz to zrobić po prostu pod hype lub dla hajsu, to weź się za coś innego i zostaw to nam, profesjonalistom.

Wymień trzech tatuatorów z Polski, których uważasz za wybitnych artystów.

Junior, Zappa i Lipa.

Davee Blows - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Davee Blows - tatuażysta z Warszawa. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.

Tattooartist.pl

TattooArtist.pl to serwis skupiający najlepszych polskich tatuażystów. Podzielony jest na kategorie: tatuaż, wzór, tatuażysta i studio. Znajdziesz tu również wyrafinowane inspiracje i ciekawe treści.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.