Warszawa: Łukasz Samowski z 77ink

Wywiady - Artyści tatuażu lip 19, 2021
Ogólnie wykonuję motywy anime/manga + sporadycznie motywy z gier. Jeśli miałbym to nazwać stylem to może newschool/neotrad? Jeśli chodzi o mocne strony to podobno są nimi kolory. Nie mam wyobraźni do monochromatycznych prac typu stempel. Nie mam też mega pewnej chirurgicznej ręki, więc nie jestem najlepszy w napisy czy geometrię. Unikam wszelkich motywów, które nie mają związku z anime i mangą.

Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystą?

‌Pierwsze plany powstały już w wieku 13 lat, po obejrzeniu serii „Miami Ink". Rysuje od 6 roku życia z dużymi przerwami, a gdy zobaczyłem po raz pierwszy w życiu tatuaże w tym programie, powiedziałem sobie w głowie, że to musi być mój zawód. Nie dość, że rysujesz, to jeszcze ludzie noszą to przez całe życie, a dodatkowo jeszcze masz z tego jakiś grosz. Okazało się, ku mojemu zdziwieniu, że nie ma możliwości zostać praktykantem w wieku 13 lat i jak zapał się pojawił tak i znikł.  9 lat później, pracując w korpo, mój lider polecił mi swoją tatuatorkę. Postanowiłem, że to już pora zrobić sobie pierwszy tatuaż. Gdy zobaczyłem prace tatuatora „od kuchni", tym razem na żywo a nie w tv, marzenie zastania tatuażystą rozpaliło się ponownie w moim serduszku. Po paru nie przyjemnych sytuacjach z Panią Tatuatorką, postanowiłem zmienić artystę. Tak trafiłem do Izy Bagińskiej, z którą w sumie ponownie pracuję. Zajęła się ona dokończeniem dziarki po poprzedniej Pani i od razu umówiliśmy się na kolejną, tym razem na konwencie we Wrocławiu. Tam trochę wybadałem grunt, jak można zacząć, jak wygląda bycie praktykantem etc. Dosłownie dwa tygodnie później studio w którym pracowała Iza, wrzuciło ogłoszenie, że szuka praktykantów! Nie zastanawiając się zbyt długo, zgłosiłem swoja kandydaturę na praktyki. I tak w czerwcu 2016r zaczęła się moja przygoda Tatuażysty (śmiech).

‌Kiedy dokładnie zacząłeś dziarać?

To był czerwiec 2016r. W nie istniejącym już studio Dark Skull na Wilczej w Warszawie.

Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?

Zdecydowanie styl życia, nie ma chwili gdy nie myślę o dziarkach (śmiech). Czy to wakacje, sklep, spacer... Zawsze gdzieś z tyłu głowy mam dziarki albo rysunki. Oczywiście, wszystko w pozytywnym sensie. Kocham tą robotę!

A jak nie dziarasz to co robisz?

Głównie rysuje projekty lub ćwiczę anatomię. Jak mam doła artystycznego to gram w gierki mobilne albo nadrabiam serie anime. Oczywiście część czasu poświęcam też przyszłej żonie i kotom (śmiech).

Zastanawiałeś się kiedyś kim byś był, gdybyś nie tatuował

Prawdopodobnie zrealizowałbym poprzednie marzenie jakim było zostanie cyrkowcem lub artystą ulicznym (śmiech). Przez długi okres w życiu miałem wiele wspólnego z kulturą cyrkową i kuglarstwo sprawia mi równie tyle przyjemności co sztuka. Jednak brak czasu zmusił mnie do odsunięcia tego hobby na dalszy plan i z rosnącą potrzebą rozwoju, kuglarstwo tymczasowo całkiem znikło z mojego życia.

Lubisz guest spoty?

Ciężko powiedzieć bo byłem tylko na dwóch. Odwiedziłem Gruchana w Poznaniu, co wspominam świetnie i na pewno ich jeszcze będę odwiedzał. Drugi Quest spot był w Rock&Rollu w Szkocji i tam mimo świetnej ekipy i cudownego miasta było po prostu ciężko. Wrzucony na głęboką wodę, w zupełnie inny system pracy, czułem się zagubiony. Z racji mojego introwertycznego charakteru, aklimatyzacja zajmuje mi trochę czasu, także jeśli nie trafię w ekipę w której się od razu odnajdę, to quest spot nie będzie udany. Także na daną chwilę nie umiem odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Mam nadzieję, że pojawi się więcej ofert quest spotów w przyszłości i przy następnej okazji udzielę bardziej jednoznacznej odpowiedzi (śmiech).

A konwenty?

Na konwentach do tej pory byłem tylko jako widz lub model. Z tej perspektywy bardzo mi się podobało i najchętniej odwiedzałbym każdy konwent w Polsce. Prawdziwy test będzie jak pojawię się na konwencie jako artysta, a kolejnym testem będzie wzięcie udziału w konkursach! Nie mogę się doczekać!

Jakie są największe wady tego „zawodu”?

Jeśli ktoś jest leniwy (jak ja) to ból pleców i stawów. Można sobie pomóc fizjoterapią i ogólnie sportem ale po co? (śmiech). Poza tym to można się jeszcze przyczepić do niektórych klientów, ale na szczęście na mój styl zgłaszają się głównie geeky i nerdy, więc zawsze jest o czym pogadać i nie nudzimy się na sesjach. Jednocześnie wadą i zaletą jest to, że jak nie masz klienta to nie zarabiasz. Jako wada to oczywiście brak pieniążków, ale z drugiej strony to świetna motywacja żeby w „wolnym czasie" zająć się zachęcaniem klientów, projektami etc. I po prostu poświęcić się temu zawodowi w pełni.

Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby spróbować swoich sił w tatuowaniu?

Pierwsza rada... Praktyki w dobrym studio. Nauka w domu lub od kolegi ze studia w garażu, może nam tylko dołożyć złych nawyków których potem trzeba się oduczyć. Stawiać pasje nad zarobki. Odnaleźć fun w tym zawodzie, a pieniądze przyjdą same z czasem. Nie szukać za wszelką cenę swojego stylu. Robisz coś? To już jest twój styl. No chyba, że kopiujesz prace innych artystów (nie rób tego). Myślę, że sztuczna skóra jest stratą czasu, bo jest słabym porównaniem do ludzkiej skóry, która nie dość, że jest inna u każdego człowieka, to nigdy nie jest idealnie napięta w kwadrat. Lepiej popytać znajomych, zrobić ich za darmo lub za zwrot kosztów. Niestety w dużej mierze nasz zawód polega na metodzie prób i błędów, ale to jest też w tym najciekawsze. I te uczucie... gdy jakaś technika zaskoczy w końcu! Rysować, rysować, rysować. Czy to w digitalu czy tradycyjnie.

Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłeś igłę w czyjąś skórę?

Chyba każdy pamięta. To było traumatyczne przeżycie. Tatuaż wielkości max dłoni. Czaszka w cylindrze, z cygarem i kośćmi do gry, a całość wpisana w karciany symbol „pik". Dziesięć godzin pracy z przerwami i zrobiłem kontur i trochę czarnego. Na szczęście to był mój znajomy, który był wyjątkowo wyrozumiały. Wyszło nie najgorzej, ale tylko wtedy tak mi się wydawało... To była tragedia! Zanim zrobiłem mu tą abominacje, to zrobiłem parę napisów i czaszkę kota na sztucznej skórze. Ale oczywiście sztuczna skóra to nie ludzka. Siła, jaką trzeba było włożyć, aby wbić cokolwiek w sztuczną skórę, okazała się zbyt dużą dla ludzkiej i zakończyła się okaleczeniem - którego wtedy jeszcze nie widziałem i nie rozumiałem. Jak zrobiłem pierwszą osobę to dałem parę ogłoszeń, że szukam osób do ćwiczeń i w przeciągu tygodnia miałem zapisy na trzy miesiące do przodu. Także było na czym ćwiczyć. Nie każdy był wyrozumiały, ale to pomogło mi się na wczesnym etapie kariery trochę uodpornić się na krytykę, która będzie towarzyszyć każdemu z nas przez całą karierę.

Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?

Nie tyle co pamiętam, co wciąż je posiadam. W zasadzie to były dwie maszynki. Odłożyłem trochę kasy z korpo i kupiłem dwie cewki z Workhouse: Hybrid i Swan'a. Świetne maszyny i gdybym nie zaczął tracić słuchu w lewym uchu przez długotrwałą prace w tym hałasie to pewnie dłużej bym pozostał przy cewkach.

Cewka czy rotarka?

Tu jestem trochę rozbity. Rotarka to wygoda i mniejsze obciążenie dla nadgarstka. Ale jak cewka posadzi kontur to brak słów. Przynajmniej takie miałem odczucie po przeskoczeniu na rotarki. Wciąż uważam, że po roku na cewkach mój kontur był lepszy, niż teraz po trzech latach na rotarkach. Jednak wracając do pytania: dla początkujących to każdemu polecam najpierw cewkę. Tańsza. Ciekawa budowa. Ciężar wyrobi nadgarstek i później rotarki będą jak powietrze (śmiech).

Czym teraz dziarasz?

Aktualnie pracuję na Equalizer Wireless Pen z Kwadronu. Mam jeszcze awaryjnie moją wysłużoną Spektrę Edge X.

Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?

Nie wiem, czy to można nazwać stylem. Ogólnie wykonuję motywy anime/manga + sporadycznie motywy z gier. Jeśli miałbym to nazwać stylem to może newschool/neotrad? Jeśli chodzi o mocne strony, to podobno są nimi kolory. Nie mam wyobraźni do monochromatycznych prac typu stempel. Nie mam też mega pewnej chirurgicznej ręki, więc nie jestem najlepszy w napisy czy geometrię. Unikam wszelkich motywów, które nie mają związku z anime i mangą. Przez cztery lata dziarałem wszystko, więc jak ktoś jest bardzo zdesperowany to i realizm zrobię, ale naprawdę ludzie... Wybierajcie mądrze swojego artystę (śmiech).

Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?

98% tatuaży które wykonuję to są moje autorskie projekty. Oczywiście, muszę bazować na oryginalnych designach postaci, ale staram się je ugryźć po swojemu. Projekty wykonuje w 100% ręcznie na kartce lub freehand bezpośrednio na skórze. Nie robię żadnych sklejek z google chyba, że klient po prostu się na to uprze (tu brakujące 2%). Codziennie ćwiczę anatomię, dynamikę i perspektywę aby dostarczać coraz ciekawsze wzorki dla moich przyszłych klientów. Jeśli chodzi o inspiracje to czerpię je z oglądanych anime, czytanych mang oraz z ankiet na instagramie. Często pytam fanów co by chcieli zobaczyć jako wolny projekt i staram się im to jak najlepiej narysować. Nawet jak nie znam danej postaci, to po szybkim researchu, uda mi się coś skleić w miarę sensownego.

Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…

Tak, jak najbardziej. Oczywiście, o ile mam na to jakiś pomysł, który będzie współgrał z gustem klienta. Freehand dość mocno ułatwia covery i tą metodą najczęściej się ich podejmuję. Jeśli chodzi o blizny, to w miarę możliwości próbuje je wykorzystać we wzorze. Covery nie należą do moich ulubionych czynności, bo są jednak dużym ograniczeniem. Klientom też ciężko czasami wytłumaczyć, że delikatny kadr z mangi nie przykryje czarnego tribala na pół nogi (śmiech).

Ile czeka się sesję do Ciebie? Jak się zapisać? Korzystasz z serwisów bookingowych typu Tattoodo czy InkSearch?

Na sesję czeka się bardzo różnie. W dobie pandemii często pojawiają się okienka, bo a to szczepienie, a to na wakacje trzeba jechać, a to chory. Jak wszystko było w normie to miałem zapisy na minimum dwa miesiące do przodu. Na razie jest duuuużo luźnych terminów także zapraszam! Zapisać się można przez Instagrama lub mailowo. Mam też stronę na Fejsie ale praktycznie tam nie zaglądam. Korzystam tylko i wyłącznie z Tattooartist.pl!

Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?

Rysunek tradycyjny zdecydowanie. Po pierwsze uważam, że jest bardziej „szczery". Nie masz tu transformacji, wygładzenia kreski czy nakładania warstw. Umiesz albo nie umiesz (ludzie od digitalu nie bijcie!). Moim zdaniem nie trzeba jakoś kosmicznie umieć rysować, żeby ogarnąć miłe dla oka projekty na tablecie. Ale trzeba umieć, żeby ogarnąć kozackie projekty! Digital dużo więcej wybacza. Ma niższy próg wejścia. Łatwiej można zrobić coś ładniej. Nie znasz anatomii? Cyk fotka referencyjna pod spodem i zakreślamy. Nie umiesz zrobić prostej kreski? Procreate zrobi ją za Ciebie etc. Rysunek tradycyjny naprawdę wymaga zaangażowania i to mi się w nim najbardziej podoba. A no i nie ma "ctrl+z" Tak samo jak na skórze (śmiech). Prędzej czy później i tak będę musiał przeskoczyć na digital, ale na pewno zadbam o to żeby projekty dalej miały ten "tradycyjny" vibe.

Co jest większą sztuką. Zrobienie fajnego projektu czy przeniesienie go na skórę?

Myślę, że projekt jest największą sztuką. Dopasowanie do ciała, ewentualne wklejenie się pomiędzy inne wzory. Przeniesienie go później na skórę to już formalność.

A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?

Teraz pytanie czy używanie filtra polaryzacyjnego i lampy z blendą jest podrasowaniem zdjęcia, bo jeśli tak to jestem równie winny (śmiech). Jeśli chodzi o samą edycję to po zdjęciu ze swoim zestawem nie robię ze zdjęciem praktycznie nic. Zresztą widać, że zdjęcie nie wiele się różni od filmów, które nagrywam również z tą lampą. Jeśli masz na myśli, korekcję swoich prac, wygładzanie skóry, naprostowanie kresek etc. To jestem na nie. Ja wrzucam wszystkie prace takie jakie są. Wole, żeby klienci wiedzieli, że jestem człowiekiem, popełniam błędy i mam gorszę dni. Wrzucanie samych najlepszych i podrasowanych prac trochę mija się z celem, bo później klienci to zweryfikują i pójdzie zła opinia. A zła opinia rozchodzi się zdecydowanie szybciej niż dobra.

Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumny?

Każdy, z którego był zadowolony klient (śmiech). Jestem bardzo krytyczną osobą wobec siebie. Stawiam sobie bardzo wysoko poprzeczkę, więc w każdej pracy widzę, że coś mogłem zrobić lepiej. Miałem kilka prac, które nadały bieg mojemu "stylowi". Jedna z nich to Kakashi na łydce. Tam coś zaskoczyło z konturami i cieniami, potem zacząłem to wykorzystywać w niemal każdej pracy. Drugim punktem zwrotnym był Kaneki na ramieniu. Okazało się, że nie wszystko musi mieć kontur i kolorowe kształty mogą zrobić fajne tło, więc zacząłem też wychodzić z prac gdzie wszystko musiało mieć kontur i bawię się z kolorowymi kształtami.

Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłeś?

Hmm... Carpie Diem chyba najbardziej mi zapadło w pamięć. Niestety to nie było zamierzone a mój błąd. 6 osób patrzyło na kalkę i nikt nie zauważył tego cholernego "i". Ale nauczyłem się na błędzie i od tego momentu sprawdzałem każdy napis kilkanaście razy. Robiłem też kiedyś coś na kształt swastyki. Klient próbował mi wmówić że to nie jest swastyka gdy mu z miejsca odmówiłem. Przyniósł mi artykuł gdzie był ten symbol jako coś dobrego. Stwierdziłem, że dobra skoro się upiera to mu zrobię. Jego sprawa. Jednak gdy przyszedł na kolejny tatuaż, zażyczył sobie coś w alfabecie morsa. Z ciekawości spytałem ojczyma co to znaczy i okazało się, że to był jakiś sławny cytat pana Hitlera. Wtedy grzecznie wyprosiłem tego klienta ze studia i dałem mu słowny zakaz pojawiania się w studio dopóki ja tu pracuje.
A z takich dziwnych, których nie odmówiłem i prawie tego żałowałem, to miałem propozycję wytatuowania penisa kompletnie na czarno. Szefowa rzuciła mu jakąś kosmiczną cenę, typu 10 tysięcy, żeby go zniechęcić, ku mojemu zaskoczeniu koleś się zgodził, ale na szczęście nie pojawił się na sesji.

Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?

Tak. Wszystkie poza anime i mangą (śmiech). Sporadycznie mogę zrobić zwierzęta realistycznie, ale staram się trzymać swojego stylu. Jak robiłem "wszystko" to w pewnym momencie poczułem że robię to tylko dla kasy. Stąd też ukierunkowanie się w jednej tematyce, która jest bliska mojemu sercu, sprawia mi radość i często przekładam fajny projekt nad chęć zarobku.

Najdziwniejsza rzecz jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?

Ciężko wybrać jedną trochę tego było. Omdlenia, płacz, krzyk to dość częste. Jednak dwie sceny najbardziej zapadły mi w pamięć. Nigdy nie tatuowałem kogoś będąc sam pijanym, ale tatuowanie pijanych ludzi to już co innego. Było ich paru, ale ten jeden był „specjalny". Przyszedł trzeźwy... Po ustaleniu wzory, przyszedł czas na zrobienie kalki. Stwierdził, że pójdzie sobie zapalić. Nie było go może 10 min. Wrócił w takim stanie, że ani nie mógł słowa wypowiedzieć, ani ustać równo. Chciałem go wyprosić, ale że to znajomy znajomego, to machnęłam ręką i spróbowałem coś zdziałać. To były początki kariery, więc miałem też problem z odmawianiem. Początek był niezły. Po 15 minutach klient śpi. Niby spoko, ale nie... Bo robiliśmy prawy biceps od wewnętrznej strony, a klient stwierdził, że położy się na lewym boku... Później przebudził się na chwilę i kazał mi go nie robić. W miarę możliwości zabezpieczyłem mu to co zdążyłem zrobić i czekałem. Gdy się ocknął i próbowałem go odesłać do domu, to kazał mi dokończyć dziarkę, bo jak nie to mnie jego koledzy znajdą. Zaśmiałem się i dokończyłem to w może 20 min. Zdecydowanie nie przykładając się do pracy. Niestety to nie koniec. Moment zapłaty. Umówieni na 400 zł, bo po znajomości. Ledwo stojąc, wyciąga z portfela dwa banknoty po 500 zł i mówi, że da mi tylko 200 zł dziś, bo musi mieć na paliwo, i że jutro doniesie resztę. I tak, moje cierpienie zostało odkupione (śmiech). Na szczęście, teraz mogę odsyłać każdego klienta pod wpływem jakichkolwiek substancji i nie mam już skrupułów przerwać sesji, gdy klient lubi popijać fajki dwusetką.

A druga historia jest krótka. Ojciec klientki, podchodzi do mnie po odbiciu kalki i pyta się ile będzie za sesje. Mówię mu, że 800 zł bo chuda rączka i szybko pójdzie. Wtedy on podnosi kamizelkę i pokazuje mi swojego Colta 9mm i pyta „a może w 600 zł się zmieścimy?" Szczerze, jakby zażądał to i bym za darmo zrobił, bo chwilę wcześniej pokazywał nam, że ma ostrą amunicję (śmiech).

Czy jakieś szczególne zachowanie u Klientów Cię irytują?

Ciężko mnie raczej zdenerwować lub zirytować. Jeśli chodzi o potencjalnych klientów to smutne są dwa podejścia:
1. Pytanie o cenę i po otrzymaniu odpowiedzi zero komentarza... Nic. Już wolę próby targowania się niż takie urwanie rozmowy (śmiech).
2. Długi,  kilku godzinny wywód na temat wzoru który interesuje klienta + small talk, dogadanie wszelkich szczegółów, ustalenie terminu, cen... Po czym na drugi dzień lub nawet tego samego dnia... Odwołanie wszelkich ustaleń (śmiech).

Jeśli chodzi o sytuacje podczas sesji to jedyne co mnie irytuje to natarczywe gapienie mi się na ręce, próby dotykania paluszkami świeżego tatuażu, zaglądanie na postęp pracy co 2 minuty i nie szanowanie mojego czasu poprzez spóźnianie się lub popędzanie mnie.

„Janusze Tatuażu” to?

Myślę, że nie powinno się wrzucać do jednego wora "Januszy" i praktykantów.
Jeśli mielibyśmy tak określić każdego początkującego to bylibyśmy hipokrytami, bo każdy z nas - tatuażystów był kiedyś początkującym. Patrząc na "twory" tzw. Januszy, ciężko jednoznacznie określić tę grupę. Ludzie określają tak zarówno źle wykonane tatuaże, jak i niekonwencjonalne pomysły jak np. tatuaże narządów rozrodczych, czy karykatury postaci medialnych. Moim zdaniem, Januszami powinno się nazywać osoby bez poczucia estetyki, którym wydaje się że, to co robią jest ładne, nie przyjmujących żadnej krytyki.

Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?

O rany, jest ich cała gromada (śmiech). Zacznę chyba od Simona K. Bell'a, który zainspirował mnie do zmiany stylu i pójścia drogą mangi/anime. Zarówno on jak i Karl Kopinski i Kim Jung Gi są inspiracją dla stylu mojego line artu i stylu w jakim robię szkice. Jeśli chodzi o światło cień to próbuję zaczerpnąć od kilku artystów: Matsy, Isnard Barbossa, Oash, Ochrefox i wielu innych (śmiech). Tak naprawdę próbuję zaczerpnąć każdą najmniejszą rzecz, niezależnie kim jest taka osoba. Czy to ktoś doświadczony czy początkujący. Chyba tak powinno się tworzyć swój styl. Czerpiesz z każdego idola to co Ci się najbardziej w danym stylu podoba i tworzysz swój. Wciąż eksperymentuję i mam nadzieję, że kiedyś moi styl będzie rozpoznawalny na pierwszy rzut oka tak jak to jest z Mattem Stingerem czy Gru-Chanem.

Łukasz Samowski - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Łukasz Samowski - tatuażysta z Warszawa. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.

Tattooartist.pl

TattooArtist.pl to serwis skupiający najlepszych polskich tatuażystów. Podzielony jest na kategorie: tatuaż, wzór, tatuażysta i studio. Znajdziesz tu również wyrafinowane inspiracje i ciekawe treści.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.