Lublin: Piotr Piasecki ze studia H2art Tattoo

Wywiady - Artyści tatuażu paź 02, 2023

Horror i surrealizm to coś, co mógłbym tatuować codziennie. Odchodzę odrobinę od stylu typowo realistycznego na rzecz prac wyrysowanych bardziej "po mojemu". Bardzo polubiłem oddzielanie od siebie planów grubą krechą, co daje pracy lekko komiksowy sznyt. Preferuję tatuować w full kolorze i szarościach, mniej lubię się z bardziej tradycyjnym black & greyem.

Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystą?

Od zawsze przejawiałem zainteresowanie kreatywnym, artystycznym spędzaniem czasu, wcześniej amatorsko zajmowałem się grafiką komputerową. Od momentu, w którym zajarałem się tatuażami i poszedłem do studio na swoje pierwsze sesje, ten temat siedział mi w głowie coraz bardziej. Zaczęło się niewinnie: od samego rysowania, projektowania wzorów, potem wystarczył impuls do zamówienia swojego pierwszego sprzętu. Naturalna kolej rzeczy (śmiech).

Kiedy dokładnie zacząłeś dziarać?

Okolice 2015-2016 roku. Klasyczna historia tatuowania znajomych w prywatnych warunkach, błądzenie we mgle z wyrabianiem sobie złych nawyków na czele. Po około roku, kiedy dołączyłem do pierwszego studio. Wielu rzeczy musiałem nauczyć się na nowo, co było zdecydowanie trudniejsze, niż złapanie prawidłowych nawyków od razu, ale jak widać, jakoś sobie z tym poradziłem.

Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?

Jedno nie wyklucza drugiego. Poniekąd skazałem się na ten styl życia, pokrywając tuszem znaczną część swojego ciała z twarzą włącznie i czuję się z tym faktem wyśmienicie. Jednocześnie mam ten komfort, że mogę zarabiać na swojej pasji sensowne pieniądze – lepszego scenariusza nie mógłbym sobie wymarzyć.

A jak nie dziarasz to co robisz?

W wolnych chwilach staram się malować, żeby rozwijać swój warsztat artystyczny, to bardzo pomaga w tatuowaniu, zwłaszcza w kolorowych pracach, plus mam co powiesić w studio. Amatorsko bawię się produkcją muzyczną, gram na konsoli, relaksuję mózg chorymi bajkami dla dorosłych w stylu South Parku, poświęcam czas swojej kobiecie. A na przełamanie siedzącego trybu pracy: siłownia i deskorolka.

Zastanawiałeś się kiedyś kim byś był, gdybyś nie tatuował?

Całe dotychczasowe życie starałem się kombinować tak, żeby nie skończyć w pracy, która nie przynosi mi żadnej satysfakcji, a tylko wyjada od środka. Na pewno zostałbym w obrębie tego, czym już się zajmowałem amatorsko: grafika komputerowa, realizacja i produkcja muzyczna, tworzenie stron, czy montaż video.

Jesteś właścicielem studia. Ciężko jest prowadzić własny biznes?

I tak, i nie. Samo prowadzenie działalności wchodzi z czasem w krew i staje się rutyną. Najbardziej przeraża mnie ile budżetu miesięcznie potrafi pochłonąć studio: opłaty, materiały, reklama. Ponadto często po pracy nadal jestem w pracy, bo sesja z klientem to tylko fragment obowiązków. Mam jednak to szczęście, że działam ze świetnym, zgranym zespołem (z tego miejsca pozdrawiam Marikę, Hati i Monikę), bez nich to studio nie miałoby szansy istnieć i prosperować tak, jak ma to miejsce aktualnie.

Lubisz guest spoty?

Lubię od czasu do czasu wyrwać się ze swojej studyjnej strefy komfortu i zrobić kilka prac w innym miejscu. To świetna okazja, żeby poznać nowych tatuatorów i powymieniać się z nimi doświadczeniem, ciekawymi patentami, spostrzeżeniami etc. Większość dotychczasowych spotów wspominam bardzo ciepło.

A konwenty?

Do tej pory uczestniczyłem tylko w finałach TattooChampionship, które odbywały się równolegle z konwentem w Krakowie, więc średnio miałem okazję, żeby wyrobić sobie opinie na ten temat. Zamierzam wystawić swoje studio jeszcze w tym roku na konwencie w Łodzi, więc w listopadzie będę miał dobrą okazję, żeby zacząć nadrabiać zaległości.

Jakie są największe wady tego „zawodu”?

Zmęczone oczy, zmęczone plecy, okazjonalnie toksyczni klienci, z którymi ciężko dojść do porozumienia. Na szczęście ilość plusów skutecznie przysłania negatywne strony, więc nie są one aż tak istotne.

Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby spróbować swoich sił w tatuowaniu?

Im większa świadomość artystyczna, tym lepiej, a podstawy rysunku to niezbędne minimum. Do tego jak największe pokłady cierpliwości i samozaparcia, dystans do porażki i wyciąganie wniosków z każdego takiego niepowodzenia.

Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłeś igłę w czyjąś skórę?

Z jednej strony była to fascynacja i podniecenie, że pierwszy raz mam taką możliwość. Z drugiej trzęsące się ręce, bo jakby nie patrzeć to ingerencja w ludzkie ciało i cholernie się stresowałem pomimo faktu, że "podłożył" mi się znajomy, który dobrze wiedział na co się pisze. Później oczywiście robiłem cover tego tatuażu (śmiech).

Pamiętasz swoją pierwszą maszynkę?

Chińska, rozpadająca się w rękach podróbka Dragonfly'a, którą odważyłem się tatuować wyłącznie sztuczne skóry. Stosunkowo szybko ją zmieniłem na Stigmę Hyper v3.

Cewka czy rotarka?

Rotarka. Nie miałem okazji tatuować cewką, ale wydaje mi się archaicznym rozwiązaniem, dobrym aktualnie głównie dla zagorzałych oldschool'owców. Przyzwyczaiłem się do pracy bezprzewodowym penem i nie wyobrażam sobie już pracy czymś innym. Bez żadnych ograniczeń i z możliwością zmiany igły (cartridge'a) w zaledwie kilka sekund. Nowocześniejsze rozwiązania są po to, by z nich korzystać.

Czym teraz dziarasz?

Heropen na skoku 3.5 z polskiej stajni Tattoome. Wcześniej zmieniałem maszyny jak rękawiczki szukając "tej jedynej", a z tą od dłuższego czasu współpracuje mi się bardzo dobrze więc nie planuje jej zmieniać. W paru aspektach usprawniła mi tatuowanie, no i polski serwis zdecydowanie na plus.

Zobacz portfolio: Piotr Piasecki

Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?

Horror i surrealizm to coś, co mógłbym tatuować codziennie. Odchodzę odrobinę od stylu typowo realistycznego na rzecz prac wyrysowanych bardziej „po mojemu”. Bardzo polubiłem oddzielanie od siebie planów grubą krechą, co daje pracy lekko komiksowy sznyt. Preferuję tatuować w full kolorze i szarościach, mniej lubię się z bardziej tradycyjnym black & greyem.

Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?

Projekt jest zawsze mój, różni się tylko wkład włożony w jego powstanie. Czasem wystarczający efekt da odpowiednie zakomponowanie dwóch-trzech referencji, zdecydowanie wolę jednak te tematy, w których mogę pokombinować bardziej, a im więcej wolnej ręki dostanę od klienta, tym efekt końcowy jest ciekawszy.

Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…

Uwielbiam sytuacje, w których potencjalny klient na cover, zrezygnowany odmowami od innych studiów tatuażu, przychodzi do naszego studio i usłyszy "tak, zakryjemy to bez problemu", przez co wraca mu nadzieja, że jednak da się odratować jego babola. Oczywiście w dużej mierze to kwestia elastyczności klienta co do tematu, bo nie wszystko zakryjemy wszystkim, ale jeśli ma otwartą głowę i jest otwarty na propozycje: wtedy da się zdziałać dużo. Jeśli chodzi o blizny, wykonania coveru odmawiam tylko w skrajnych przypadkach.

Ile czeka się sesję do Ciebie? Jak się zapisać? Korzystasz z serwisów bookingowych typu Tattoodo czy InkSearch?

Terminy mam zazwyczaj na około dwa miesiące do przodu. Najprościej napisać, zadzwonić, przyjść do mojego studio H2art Tattoo w Lublinie, można też pisać bezpośrednio do mnie na fanpage P. Piasecki Tattoo. Nie korzystam z Tattoodo, ani InkSearch.

Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?

Ipad z rysikiem i Procreate do sprawnego sklejenia projektu (a ten zazwyczaj powstaje w dzień sesji podczas konsultacji z klientem). Podobrazie, pędzle i farby do stworzenia czegoś poza tatuowaniem, co będzie miało wartość zarówno artystyczną, jak i fizyczną.

Co jest większą sztuką. Zrobienie fajnego projektu czy przeniesienie go na skórę?

Ciężko stwierdzić, ponieważ jedno napędza drugie. Bez dobrego projektu nie będzie dobrego tatuażu, a dobry projekt wytatuowany nieumiejętnie nie obroni się wystarczająco. Jeśli już miałbym wybierać, to wolę jednak zobaczyć dobrze zakomponowany tatuaż, który wygląda ciekawie mimo technicznych uchybień, niż tatuaż poprawny technicznie, ale np. za mały, źle spasowany do anatomii klienta, zwrócony w złym kierunku, bez zachowanej równowagi detalu do ogółu i wielkości zawartych w nim elementów względem siebie.

A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?

Wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Nie widzę nic złego w chęci dobrego wyeksponowania i zaprezentowania swojej pracy. Sam przy robieniu zdjęć korzystam z filtra polaryzacyjnego, który usuwa wszelkie prześwietlenia jednocześnie podbijając trochę kontrast tatuażu. Moim zdaniem to nic złego, bo na żywo to jest nadal dobry tatuaż, który i tak by się obronił, a zdecydowanie wolę wstawić takie zdjęcie, niż np. zepsute smugą światła.

Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumny?

Nie mam takiego, bo zawszę jest coś, co mogłem zrobić lepiej. To, co mnie cieszy, to progres na przestrzeni dłuższego okresu czasu, który mogę zaobserwować przeglądając moją galerię i dojść do wniosku, że na przykład nie powielam już błędu, który robiłem rok temu. Na pewno mogę wyróżnić pracę, która dała mi pierwsze miejsce w eliminacjach do TattooChampionship, tak samo w przyszłości szczególne miejsce w serduszku będą miały tatuaże, które wykonam na konwentach, a dadzą mi miejsce na podium (zakładając, że kiedyś jakaś zajmie).

Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłeś?

Wolę o tym nie opowiadać. To jest moja mała, prywatna trauma (śmiech).

Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?

Oklepane realistyczne motywy takie jak wilki z lasem, zegary, kompasy. Podejmuję się ich nadal, ale mam przesyt, bo ile można klepać w kółko te same motywy. Bardzo więc doceniam, gdy klient przychodzi z mniej typowym pomysłem do realizacji i mogę się wtedy bardziej wyżyć artystycznie (śmiech). Nie podejmuję się w ogóle prac typowo graficznych. Wolę je oddawać artystkom z mojego studio, które się w nich specjalizują.

Najdziwniejsza rzecz jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?

Omdlenia sporadycznie się zdarzają i nie ma w tym nic dziwnego, jakiś płacz i wymiotowanie też pamiętam. Najbardziej zadziwił mnie chyba fakt, jak kiedyś klientka jechała do mnie 300 km na cover, zdążyłem wytatuować dosłownie trzy kropki po czym stwierdziła "nie, bo boli" i tyle ją widziałem. Nie oceniam, być może to było związane z jakąś traumą, ale jeśli miałbym wyróżnić jakąś sytuację to ta plasuje się wysoko w czołówce.

Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?

Moje "red flagi" to głównie klienci, którzy próbują wejść mi na głowę i mieć zawsze rację. Nie przyjmują do świadomości, że jestem po to, aby dobrze doradzić i warto zaufać mojemu doświadczeniu. Na drugim miejscu są osoby towarzyszące, które potrafią mieć więcej do powiedzenia niż sami klienci i najchętniej przez całą sesję staliby nade mną nadzorując pracę, ex aequo z mężami dzwoniącymi do żon z pytaniem, czy w ogóle mogą sobie wytatuować taki projekt. Moja jedyna rada na takie sytuacje to bycie stanowczym. Na szczęście są to pojedyncze przypadki, a jeśli nie dogaduję się z kimś już na poziomie wstępnej konsultacji, to po prostu w takim wypadku rezygnuję ze współpracy, żeby nie napsuć sobie krwi.
Z drobniejszych rzeczy: macanie kalki i tatuażu przez klienta mimo kilkukrotnego zapewnienia, że nie jest to dobry pomysł, niestosowanie się do zaleceń lub wymyślanie własnych.

"Janusze tatuażu" to?

Ignoranci, którzy kaleczą ludzi i nie dostrzegają w tym żadnego problemu. To nie takie trudne porównać swoje prace z pracami dobrych artystów i wyciągnąć jakieś wnioski, a tak zwani "janusze" to ludzie, którzy nawet nie chcą spróbować zrobić czegoś jak trzeba zamykając się w swojej szkodliwej dla innych bańce. Absolutnie nie należy ich łączyć z początkującymi artystami, którzy popełniają błędy, ale są zdeterminowani i pracują nad sobą!

Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?

Dla mnie inspiracje to coś, co pojawia się impulsywnie, bo mogą to być i dziesiątki artystów, które dziennie przewiną mi się, chociażby przez feed na Instagramie, FB, Pintreście, a nie jestem w stanie wskazać kogoś konkretnego. Staram się tworzyć przede wszystkim w zgodzie ze sobą i być dla siebie możliwie jak najlepszą inspiracją. Nie będę oryginalny mówiąc, że podobają mi się obrazy np. Beksińskiego, ale po co o tym tu wspominać, skoro nie jest moją inspiracją i po moich pracach kompletnie tego nie widać. Chyba jedynie mogę odnieść się z czystym sumieniem do sfery muzycznej, bo to za sprawą słuchania Tylera, The Creatora narodziło się we mnie uwielbienie do mrocznego, niepokojącego vibe'u zarówno w muzyce, jak i sztuce.

P. Piasecki Tattoo - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
P. Piasecki Tattoo - tatuażysta z Lublin. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.

Tattooartist.pl

TattooArtist.pl to serwis skupiający najlepszych polskich tatuażystów. Podzielony jest na kategorie: tatuaż, wzór, tatuażysta i studio. Znajdziesz tu również wyrafinowane inspiracje i ciekawe treści.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.