Toruń: Max Pniewski z Phoenix Rising Tattoo

Wywiady - Artyści tatuażu kwi 05, 2021
Preferuję wszechobecny realizm, który w moim życiu od najwcześniejszych rysunków odgrywa ważną role. Od 2014 jestem też twórcą "Legolizmu", który opiera się na tych samych technikach i w swoich obrazach łączy świat realny ze światem klocków Lego. Inspiracje czerpię ze wszystkiego co się da: film, muzyka, książki, grafiki itd.

Jesteś jednym z tych polskich artystów tatuażu, którzy mają wyrobione „nazwisko”. Skąd pomysł, że zostaniesz tatuażystą?

To była naturalna kolej rzeczy. Dorastając w środowisko heavy metalowym (mój brat) i artystycznym (moja mama) to było naturalne, że mój młodzieńczy zapał do rysunku przerodzi się kiedyś w pasje do  tatuażu…

Kiedy dokładnie zacząłeś dziarać?

Tatuuje od 1999 roku, ale pierwsze 7 lat to było w zaciszu domowym. Od 12 lat zajmuje się tym zawodowo i nie wyobrażam sobie innej drogi życiowej.

Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?

Ja zawsze mówię, że nie pracuję już od 22 lat… Tatuaż pochłonął moje życie, jest stylem życia na pewno. Wszystko kręci się dookoła tatuażu w moim życiu. Urlopy są od tego uzależnione, wszelkie artystyczne projekty poboczne też są mocno związane z tatuażem. Śmiało, więc mogę powiedzieć, że tatuaż to moja pasja, która stała się stylem życia w 100%.

Już nie pamiętam jak to jest, gdy wstajesz rano i mówisz do siebie, że za 8h skończysz zmianę czy cokolwiek. Ja rano nie mogę się doczekać wziąć narzędzia do ręki i pracować, a po pracy projektuję, więc wciąż się tym zajmuję i wcale mnie to nie męczy, wręcz napędza!

A jak nie dziarasz to, co robisz?

Jak już znajdę czas wolny to gram na gitarze, maluję obrazy lub wędkuję - co bardzo lubię! Dużo też czytam i słucham audiobooków motywacyjnych. Bardzo fajna sprawa i polecam każdemu! W pierwszy lockdown zajawiłem się też gotowaniem! Serio! I codziennie staram się przyrządzić jakąś nową potrawę.

Zastanawiałeś się kiedyś, kim byś był, gdybyś nie tatuował?

No jasne! Już nawet pewne duże kroki były poczynione, bo grałem w thrash metalowym zespole na dość zaawansowanym poziomie.

Lubisz guest spoty?

Bardzo lubię wszelakie wyjazdy związane z moim tatuażem. Lubię poznawać ludzi, dzielić się wiedzą jak i zdobywać ją od innych osób, z którymi się spotykam i z których zdaniem się liczę i szanuję. To jest zawsze bardzo motywujące i każdy wyjazd wprowadza coś nowego w moje życie czy to prywatne czy zawodowe.

A konwenty?

Konwenty mają bardzo podobny efekt tylko na większą skalę. Przeważnie są to międzynarodowe, duże imprezy pozwalające się spotkać z przyjaciółmi, których nie mamy okazji widzieć, na co dzień w naszym kraju. Dużo się dzieje, ale ja to akurat lubię taki pozytywny zamęt dookoła.

Jakie są największe wady tego „zawodu”?

Ja ich naprawdę nie widzę. Fakt, że to nie jest dla wszystkich, jest bardzo ciężką pracą pochłaniającą znaczącą część czasu i życia i nie każdy jest w stanie sobie z tym poradzić głównie mentalnie.

Jesteś właścicielem studia. Ciężko jest prowadzić własny biznes?

Uważam, że to nie jest łatwa sprawa. Szczególnie w naszej ukochanej Polsce, gdzie każdy przedsiębiorca ma tyle papierologii do ogarnięcia. Te sprawy „zjadły” wiele super zapowiadających się artystów, którym nagle po pójściu „na swoje” stracili ten cenny czas na projektowanie i kreowanie swojej kariery… Do tego praca z kilkoma osobami „pod skrzydłem” przynosi wiele różnych dramatów, czy sytuacji stresujących i z każdą osobą trzeba też rozmawiać w zupełnie inny sposób. Nie jest to łatwe…

Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby pójść na swoje?

Zróbcie sobie szczery rachunek sumienia i zastanówcie się czy naprawdę jest Wam to potrzebne…

Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłeś igłę w czyjąś skórę? Albo swoją pierwszą maszynkę?

Miałem wtedy 13 lat i wraz z moim przyjacielem (pozdrawiam Młody) złożyliśmy moją pierwszą maszynkę do tatuażu. Zniszczyliśmy 4 walkmany, które w tamtych czasach były dość kosztowne (śmiech). Ale czego nie robi się dla pasji. Nie mieliśmy o tym zielonego pojęcia. Zrobiłem sobie pierwszą kropkę na dłoni właśnie tą maszyną. Śmieszna sytuacja, bo maszyna była tak słaba, że nie była w stanie cofnąć igły i wbić się ponownie w skórę, Więc była to ta jedyna kropka podczas tej sesji (śmiech). Dopiero kilka lat później mój brat z ojcem zakupili mi pierwszą maszynę profesjonalną z Mediolanu. W tamtych czasach (1999 rok) nie było łatwego dostępu do sprzętu dla „dzieciaka z bloku”.

Cewka czy rotarka?

Oczywiście rotarka. Te maszyny po prostu zawsze działają tak samo po wyjęciu z szuflady. Podczas pracy nie lubię się rozpraszać i myśleć czy maszyna się nie „rozstraja”… Oczywiście cewki można sobie w 100% ustawić pod siebie jak się chce… Z drugiej strony jest tyle maszyn rotacyjnych na rynku, że każdy jest w stanie dobrać odpowiednią do swojej techniki tatuowania. Rotarki dają mi bezcenny komfort skupienia się tylko i wyłącznie na samym tatuowaniu nie myśląc o sprzęcie, co dla mnie jest bardzo komfortowe.

Czym teraz dziarasz?

Teraz używam FK Irons Xion i jestem bardzo zadowolony z tej maszyny. Pozwala mi na malarskie podejście do tatuażu, kładzenie wielu warstw itd. To naprawdę solidna maszyna – polecam każdemu „realiście”

Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?

Oczywiście wszechobecny realizm, który w moim życiu od najwcześniejszych rysunków odgrywa ważną role. Od 2014 jestem tez twórcą LEGOLISMU, który opiera się na tych samych technikach i w swoich obrazach łączy świat realny ze światem klocków Lego. Wolę wykonywać prace kolorowe, które dają dużo więcej możliwości i zabawy, ale prace czarno-szare również chętnie wykonuję od czasu do czasu.

Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?

Cały Legolism opiera się na moich własnych wizjach tego świata. Inspiracje czerpie ze wszystkiego, co się da: film, muzyka, książki, grafiki itd. Obrazy realistyczne to głownie odwzorowanie istniejących już zdjęć. Często jednak wspieram się technikami foto-manipulacji, dzięki którym staram się podejść do tematu bardziej indywidualnie.

Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…

Tak, nie ma z tym problemów. Wiem, że w takich sytuacjach jak ja to zawsze mówię „trzeba zrobić to, co będzie działać, jako dobry cover, niekoniecznie do końca to, co chciałoby się mieć…” - ale czuję się w tym całkiem komfortowo i nie unikam takich prac.

Ile czeka się sesję do Ciebie? Jak się zapisać? Korzystasz z serwisów bookingowych typu Tattoodo czy InkSearch?

Teoretycznie czeka się pół roku, ale wszystko jest bardzo organiczne i ruchome. Ja moje zapisy potwierdzam jakby z miesięcznym wyprzedzeniem i dopiero na miesiąc wcześniej proszę o zadatki itd. Rozumiem, że ludziom mogą podziać się różne rzeczy w życiu i nie chcę już brać jakichkolwiek pieniędzy 6 miesięcy wcześniej… A tak to jak ktoś jest poważny i wie, że za około miesiąc ma u mnie termin to przynajmniej minimalną kwotę na zadatek powinien mieć już odłożoną i to jest ten czas, kiedy ja to weryfikuję i proszę o wpłatę. Tym sposobem sobie to wszystko kontroluję i jeśli z jakiegoś powodu klient mi wypada z sesji zabukowanej na następny miesiąc wtedy jestem czy zabukować nową osobę, czy przesunąć termin na szybciej czy też pojechać po prostu na ryby (śmiech).

Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?

Od wielu, wielu lat pracuję nad projektami w formie cyfrowej i bardzo sobie to chwalę no i oczywiście oszczędzam drzewa (śmiech). A na poważnie to głównymi narzędziami są Photoshop do foto manipulacji i rysunku czy też ProCreate do samego rysunku. Wreszcie zakupiłem licencję zBrusha i też za to narzędzie będę w tym roku ostro się zabierał… A z tradycyjnych technik to wracam też do malarstwa i rysunku, ale to bardziej pod kątem tworzenia sztuki tymi technikami niż projektowaniem.

Co jest większą sztuką? Zrobienie fajnego projektu czy przeniesienie go na skórę?

Oczywiście, że projekt. To tam się tworzy obrazy i wizje. Sam tatuaż to już tylko proces odtwórczy tego, co wcześniej zostało właśnie stworzone!

A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?

Rozumiem, że wiele osób to boli… Dla mnie i tak najważniejszy jest tatuaż wygojony i to prędzej czy później wychodzi na światło dzienne. Robienie zdjęć w taki sposób nie jest czymś złym, jeśli faktycznie robi się to świadomie i w sposób kontrolowany! Sam używam nakładek do zbijania refleksów świetlnych, ale nie przejaskrawiam moim zdjęć tak jak wiele innych osób. Taki jest rynek i takie są realia. Salony samochodowe czy agencje nieruchomości też zatrudniają najlepszych fotografów i robią zdjęcia z filtrami żeby ich produkty wyglądały najlepiej, a w realu różnie to wygląda. Trzeba się do tego przystosować, bo takie są realia. A jeśli Wasz tatuaż będzie goił się dobrze i będzie „siedział” tak jak powinien to klient wróci, a jeśli nie to czyj tu problem? Na pewno nie tych, którzy przystosowali się do realiów prezentacji swoich prac… Takie jest moje zdanie.

Pamiętasz pierwszy tatuaż, który zrobiłeś?

Oczywiście! Tribal na moim przyjacielu. Przemek, dzięki za zapoczątkowanie mojej drogi. Jak wspominałem wcześniej było to w domowym zaciszu i pasja przesłaniała cały strach i niepewność, która temu towarzyszyła… To były szalone czasy, ale jak owocne!

Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumny?

To zdecydowanie mój Iron Man Legolism! Praca, która wywindowała mój własny styl LEGOLISM do poziomu, na którym jest teraz! Zdobyłem nim nagrodę "Best Of Show" na konwencji w Telford (UK) w dość mocnej konkurencji. To był krok milowy zarówno dla mojego stylu jak i mojej kariery! Sam tatuaż też się broni do dziś!

Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłeś?

Nie zrobiłem tego tatuażu, ale zlecenie było naprawdę najdziwniejsze. Klient chciał imię swojej żony na penisie… no comments…

Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?

Wielkie NIE dla tribali!

Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?

Wszystko, co mogło się przytrafić chyba mi się przytrafiło i nie było to jakoś specjalnie dziwne. To po prostu jest wpisane w zawód, ale to ze ktoś zwymiotuje z powodu małego tatuażu to już inna sprawa… tak, mam takie doświadczenie…

Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?

To nie jest tak, że irytują. Ja po prostu wielu kwestii nie jestem w stanie zrozumieć. Ludzie wybierają sobie konkretne osoby do konkretnych robót (nie tylko w tatuażu), bo to są konkretne osoby od konkretnej roboty. Zawsze porównuję takie sytuacje do naprawy auta. Nie oddaje się samochodu do mechanika i nie mówi się mu, co i jak naprawić. Po prostu wierzymy, że jest w tym dobry i to zrobi, tak? To, dlaczego klienci myślą, że wiedzą lepiej jak ten tatuaż powinien poprawnie wyglądać? Jeśli tak to niech sami sobie robią te tatuaże i zobaczymy, co z tego wyjdzie….Irytujące też jest, gdy klient bukuje termin za pół roku i przez najbliższe 6 miesięcy truje tyłek codziennie pytając o projekt, bo myśli, że od tej pory jest już jedynym Twoim klientem. Nie bez przyczyny czeka 6 miesięcy, a każdego klienta traktujemy tak samo poważnie… Na szczęście nie mogę tego powiedzieć o moich klientach, bo są najlepsi na świecie (śmiech).

„Janusze tatuażu” to?

Janusze = Ignorant! To określenie nie dotyczy oczywiście początkujących, ale osoby startujące w sposób odpowiedni, czyli pod okiem doświadczonego artysty i tak nie pokaże swoich prac w mediach dopóki te prace nie będą na to gotowe… Natomiast chwalenie się swoim gównianymi pracami, promowanie ich w sieci i mówienie, jacy oni są sztos to już jest Janusz Ignorant!!!

Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?

Zawsze i wszędzie mówię, że największą inspiracją do pracy jest Tomasz TOFI Torfiński! Jest też moim najbliższym przyjacielem i bratnią duszą! Okazuje się, że mamy bardzo podobne poglądy, wizje i podejście do życia i jesteśmy prawie, że kalką jeden drugiego. Czasami się śmiejemy, że jeden zaczyna mówić zdanie, a drugi je kończy, bo naprawdę jedziemy na tym samym wózku… To jest niesamowita historia i mam nadzieję, że faktycznie napiszemy tą nowelkę razem kiedyś jak nieraz się z tego śmiejemy….

A jak czujesz się, z tym, że to Twoje pracę podziwiają inni?

To bardzo miłe! Cieszę się, że moje prace mają taki fajny i duży odbiór - daje to kopa do dalszej pracy! Kiedy zaczynałem mówić o Legolismie to znów tylko TOFI w to wierzył. A tu proszę… Stworzyłem potwora na skalę globalną, który żyje swoim życiem i ma tak doskonały odbiór! Udowodniłem, że w sztuce wszystko można obronić tak długo jak jest to szczere i dobre!

W tym miejscu bardzo bym chciał podziękować moim klientom, fanom LEGOLISMu jak i Przyjaciołom za ciągłe wsparcie i po prostu za to, że jesteście i dajecie mi energię!!!! STAY LEGOtattooed!!!!!!

Max Pniewski - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Max Pniewski - tatuażysta z Toruń. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.

Tattooartist.pl

TattooArtist.pl to serwis skupiający najlepszych polskich tatuażystów. Podzielony jest na kategorie: tatuaż, wzór, tatuażysta i studio. Znajdziesz tu również wyrafinowane inspiracje i ciekawe treści.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.