Wrocław: Poliszka z Bez Litości Tattoo Studio

Wywiady - Artyści tatuażu mar 23, 2020
Od 2-3 lat tatuuję „kwiatełki” i inne delikatne kobiece wzory, w kolorze, w stylu własnym – jest to uproszczony realizm, akwarela lub ich połączenie. Kwiaty zdecydowanie są moją mocną stroną, bardzo ograniczyłam tematykę moich prac tylko do tych, które chcę wykonywać w danym momencie.

Jak długo dziarasz?

Chyba już od 2013 roku.

Tatuowanie to dla Ciebie praca czy styl życia?

Zdecydowanie praca. Praca, którą uwielbiam. Wkładam w nią wiele serca, poświęcenia oraz nieustannie staram się szlifować swoje umiejętności. Jednak uważam, że w momencie, w którym mam grafik, niemal codziennie wstaję rano i mimo czy mam na to czas czy nie, muszę być przygotowana do umówionego spotkania z klientem, tatuowanie zdecydowanie stało się moją pracą.

Lubisz guest spoty?

Byłam tylko na jednym. Moim wielkim marzeniem było zwiedzenie Barcelony i gdy zostałam zaproszona do tamtejszego studio, uradowało mi się serduszko. Poza tym jak na razie jednym wyjątkiem, nie specjalnie przepadam za spotami. Jestem bardziej wygodnym typem tatuatora, jeśli można tak powiedzieć. Bardzo lubię moje stanowisko pracy, na którym cały sprzęt ma określone miejsce i nie muszę niczego szukać, poświęcać czasu na pakowanie, podróżowanie, organizacje wyjazdu. Zdecydowanie, jeśli planuję wyjazd, to, aby odpocząć (śmiech).

Jakie są największe wady tego „zawodu”?

Wady zależą tylko od podejścia do pracy. Mamy wolny zawód i możemy sami narzucać sobie sposób, w jaki pracujemy. Sami możemy wybrać dni, w które pracujemy. Wiadomo, ma to jedną wielką wadę. W sytuacji jak obecna i panująca kwarantanna (red. epidemia COVID-19) czy inne zrządzenie losu, przez które nie pracujemy nikt nam nie płaci. Nie mamy ciepłej państwowej posady i płatnego l4. Poza tym, ogromnym minusem mamy wpływ na zminimalizowanie wad i dyskomfortu naszej pracy.

Pamiętasz swój pierwszy raz, gdy wbiłaś igłę w czyjąś skórę?

Oczywiście, że pamiętam. Całe szczęście tatuowałam znajomą, więc mój stres był znacznie mniejszy, choć i tak był ogromny. Mały napis zajął mi około 2 godzin samego tatuowania. Nawet nie wiem jak długo wtedy przygotowywałam stanowisko do pracy. Całkowicie pierwsze tatuaże wykonałam na golonce, w domu, maszynką zakupioną przez Internet, jako „profesjonalny zestaw” w rzeczywistości był to zestaw jakiejś chińszczyzny. Marzyłam o stworzeniu pięknego watercolor i jako pierwszy wzór spróbowałam wytatuować ważkę w tym stylu. Wyglądała niestety jak rozdeptana ważka, leżąca w kałuży krwi, ale od czegoś trzeba zacząć  (śmiech).

Co było w tym zestawie?

Okazał się to totalnie chiński zestaw, zasilacz padł po niecałym miesiącu. Zestaw zawierał 3 maszynki, z czego jedna nie nadawała się do niczego, druga podobnie jak pierwsza, a trzecią z nich wysłałam do serwisu i po wymianie kilku części jak na początek spisywała się znośnie.

Cewka czy rotarka?

Zdecydowanie rotarka. A dlaczego? Najważniejsze, że jest różowa (śmiech) a dodatkowo cicha, lekka.

Czym teraz dziarasz?

Cheyenne Thunder, jestem bardzo zadowolona, ale też rozglądam się za nowościami.

Czy preferujesz jakiś styl tatuowania?

Od 2-3 lat tatuuję „kwiatełki” i inne delikatne kobiece wzory, w kolorze, w stylu własnym – jest to uproszczony realizm, akwarela lub ich połączenie. Kwiaty zdecydowanie są moją mocną stroną, bardzo ograniczyłam tematykę moich prac tylko do tych, które chcę wykonywać w danym momencie. Oczywiście to się może zmienić jak już nie raz mi się zdarzyło. Wcześniej przez kilka lat tatuowałam bardziej męskie wzory, często w czerni, lecz zabrakło mi już pomysłów na 40-tego wilka w lesie itp. Czułam, że potrzebuję powiewu nowości, miałam ogromną ochotę na  kolor, na zmianę oraz, to już nie z wyboru a z przymusu, przez ból pleców, na mniejsze formaty prac.

Czy możesz powiedzieć o sobie, że masz własny styl dziarania?

Wydaję mi się, że moje kwiaty są na tyle charakterystyczne, że są rozpoznawalne dla osób, które obserwują mój profil i wiedzą, co tworzę  (śmiech).

Czy robisz własne projekty i skąd czerpiesz inspirację?

Oczywiście, a inspiracje wpadają same. Nie zastanawiam się szczególnie nad pomysłami, gdy zapisuje klientów, zanim dojdzie do umówionego terminu wizja może się zmienić zarówno u mnie jak i u klienta. W trakcie tworzenia projektu na bieżąco widzę, co pasuje a co nie i już pomysły same się weryfikują. Lub jak wyczytałam w komentarzu pod opublikowanym na moim facebookowym profilu filmie, który w przyśpieszonym tempie pokazywał proces tworzenia projektu, to nie ja robię projekty, to tablet sam robi te projekty za mnie. Oj fajnie by było mieć tego typu tablet, ale chyba jeszcze kilka lat musimy zaczekać na taką technologie.

Podejmujesz się coverów lub dziarania na bliznach? Nie jest prosta sztuka…

Coverów podejmuje się, jeśli jest to możliwe i jestem pewna, że nowy wzór będzie w stanie zasłonić poprzedni a cały tatuaż będzie się dobrze prezentował. Tatuowania blizn też się podejmuję, ostrzegam tylko, iż przy głębokich i bardziej strukturalnych bliznach sam proces będzie dłuższy, może wymagać dodatkowej wizyty i nie zawsze da się uzyskać taki efekt jak na skórze bez blizny. Nawet mimo to, tatuaż na bliźnie daje ludziom ogromną radość i komfort psychiczny.

Rysunek własnoręczny czy program graficzny/tablet graficzny?

Tablet dla wygody.

Czy składanie zdjęć w programie graficznym to sztuka? Czy sztuką jest przeniesienie tego na skórę?

Realiści korzystają ze zdjęć, lecz nie jest to tylko usunięcie tła z gotowego obrazu, zwykle jest to wycięcie konkretnego elementu lub kilka a resztę wzoru trzeba dorysować, stworzyć kompozycje, dobrać odpowiedni rozmiar oraz kształt pasujący do wybranego miejsca na ciele klienta. Bez wyczucia stylu i wyobraźni samo sklejanie zdjęć nie przyniesie oczekiwanych efektów, co widać na „Januszach tatuażu”. Przeniesienie wzoru na skórę to już całkiem inna sprawa. Stworzenie go wymaga zdolności rysunkowych i graficznych, ale wytatuowanie znajomości naszego fachu i doświadczenia w pracy ze skórą.

A co sądzisz o „podrasowywaniu” zdjęć wykonanych tatuaży?

Sama niweluję zaczerwienienie, zmieniam kolory ubrań, usuwam tło i wstawiam inne. Prawie za każdym razem słyszę od klientek „tylko proszę usuń mi boczki ze zdjęcia” itp. Więc usuwam. Każdy z nas jest człowiekiem a naturalne zdjęcia wywołują bezsensowne komentarze. Są to elementy, które rozpraszają widzą i skupiają uwagę na tle zamiast na samym tatuażu. Uważam, że nie ma w tym nic złego. Co innego, jeśli tatuator w programie graficznym całkowicie zmienia wykonany przez niego tatuaż, ale jeśli dany tatuator nie potrafi rysować, tatuować, to i taką edycją nie stworzy cuda ze swojego dzieła.

Pamiętasz pierwszy tatuaż, który zrobiłaś?

Pierwszy był napis na żebrach, nie pamiętam treści, ale był to delikatny napis, na około 10-12 cm długości. Mimo że tatuowałam moją znajomą to miałam stresik. Po wykonaniu tatuażu, wtedy była zadowolona, przynajmniej tak mi powiedziała. Byłam z siebie mega zadowolona, wyszedł lepiej niż sądziłam, mimo że robiłam go niebotycznie długo. Z perspektywy czasu wiem, że perfekcyjny nie był, ale na tym polega nauka (śmiech). Pierwsze tatuaże wykonywałam w studio na praktykach. Niestety nie miał mnie, kto tam uczyć. Teraz wiem więcej i wiem, że warto zaczynać w porządnych miejscach. Wtedy nie byłam jeszcze w stanie tego określić i zajęło mi kilka miesięcy, aby zaobserwować, że źle trafiłam.

Tatuaż, z którego jesteś najbardziej dumna?

Na to pytanie, nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć. Nie mam takiego jedynego. Na przestrzeni lat zmienia mi się styl, staram się dokształcać w tym, co robię i co chwilę mam innych faworytów, ale jednocześnie do wcześniejszych też mam sentyment.

Najdziwniejszy tatuaż, który zrobiłaś?

Zdecydowanie najdziwniejszy challange miałam, gdy pracowałam w Norwegii. Wytatuowałam tam połączenie fioletowego wilka z linorytu z pomarańczowym pokemonem, takim wyglądającym jak wiewiórka z bujną grzywą. Stworzyłam wtedy nowy gatunek potworka.

Czy są motywy, których masz już dość lub nie robisz?

O tak, róże. Takie rozkwitnięte w widoku od góry. Były momenty, kiedy w każdym tygodniu tatuowałam po kilka takich róż. Wyczerpałam ich limit na najbliższe kilka lat (śmiech).

Najdziwniejsza rzecz, jaka Ci się przytrafiła w trakcie tatuowania?

Były łzy, było omdlenie, był brak prądu podczas wykonywania tatuażu, była ucieczka. Są to sytuacje utrudniające prace, ale nie są dla mnie szczególnie dziwne. Zwykłe ludzkie sprawy, które mogą się przydarzyć też w innych sytuacjach.

Czy jakieś szczególne zachowania u Klientów Cię irytują?

Dziwne jest dla mnie to, że ludzie nie szanują pracy innych. Potrafią potwierdzić termin dzień przed a potem się nie zjawić bez uprzedzenia. Dziwne jest dla mnie to, że kiedyś wysłałam projekt klientce przez Internet a ona w dniu sesji nie przyszła a na moją wiadomość z pytaniem czy się spóźni odpisała, że nie ma zamiaru przyjeżdżać, projekt sobie bierze i zrobi go bliżej siebie, bo ma do mnie za daleko. A najdziwniejsze jest dla mnie to, że gdy dostaję wiadomość w sprawie tatuażu, za każdym razem automat na Fb wysyła odpowiedź, która prosi o zapoznanie się z regulaminem współpracy ze mną i uzupełnienie wiadomości o brakujące informacje. Prosty czytelny komunikat gdyż większość wiadomości tych informacji nie zawiera a nie jestem w stanie zaproponować terminu i wyceny tylko na podstawie pytania „Ile kosztuje tatuaż?”. 60% osób ignoruje tą odpowiedz automatyczną i wysyła, szczególnie dla mnie, bezczelne znaki zapytania, które mnie nieziemsko drażnią lub powiela swoje pytanie.

„Janusze tatuażu” to?

Myślę, że „Janusz” to stan umysłu. To przekonanie o swojej zajebistości mimo braku talentu i okrutnego prostactwa.

Czy jest jakiś artysta, który ma lub miał wpływ na Twój styl?

Jest wielu artystów, których uwielbiam i zwykle pracują w całkiem innych stylach. To, że podoba mi się dany styl nie jest jednoznaczne z tym, że w takim stylu sama lubię tworzyć. Np. mega podobają mi się też  czarne, kontrastowe, graficzne tatuaże, ale w ogóle nie widzę ich na swojej skórze ani w postaci moich prac.

A jak czujesz się, z tym, że to Twoje pracę podziwiają inni?

Każde dobre słowo od klientów mega mnie cieszy. Cieszy mnie także ich radość, gdy widzą swój tatuaż i im się on podoba. Gdy dają mi wolną rękę i mówią, że mi ufają. Są to mega budujące momenty dla mnie, jako artysty, które sprawiają, że mam motywacje do dalszej pracy i rozwoju.

Poliszka - Zobacz portfolio i zrób tatuaż
Poliszka - tatuażysta z Wrocław. Portfolio tatuaży, wzorów, informacje kontaktowe.

Tattooartist.pl

TattooArtist.pl to serwis skupiający najlepszych polskich tatuażystów. Podzielony jest na kategorie: tatuaż, wzór, tatuażysta i studio. Znajdziesz tu również wyrafinowane inspiracje i ciekawe treści.

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.