Wodzisław Śląski
Styl tatuażu: Abstrakcyjny / Dotwork / Geometryczny / Ornamenty / Graficzny / Sketch
Cześć! Jestem Ada i zapraszam na tatuaże :)
I miejsce - Najlepszy tatuaż etniczny(świeżo wykonany) - Tattoofest Convention Kraków 2022
II miejsce - Najlepszy tatuaż graficzny - Katowice Tattoo…
Wodzisław Śląski
Moja artystyczna przygoda zaczęła się kiedy byłam małym dzieckiem. Swoją sztukę tworzyłam wszędzie i wzbudzałam nią nie tylko zachwyt ale i oburzenie. Moja sztuka była kontrowersyjna. Malowałam po pięknych, gładkich i białych ścianach mojego rodzinnego domu. Rysowałam po świeżo klejonych, kolorowych tapetach w wesołe miśki u moich kuzynów. Ja byłam nieziemsko uszczęśliwiona swoimi poczynaniami, rodzice niestety nie podzielali mojego zdania. Oni woleli, żebym przelewała swoje pomysły na papier, dla mnie było to jednak zbyt nudne...
Dorastając wiedziałam, że powinnam zajmować się w życiu czymś kreatywnym, czymś związanym ze sztuką. W liceum na zajęciach z matematyki marząc o zostaniu projektantką mody szkicowałam suknie. W domu uwielbiałam tworzyć makijaże i charakteryzacje. Robiłam na szydełu. Szyłam poduszki na ręcznie malowanych przeze mnie tkaninach. Malowałam, rysowałam. Kiedy przyszedł czas na studia wybrałam wzornictwo przemysłowe i projektowanie produktu. W trakcie studiów stwierdziłam, że fajnie byłoby założyć własną firmę i mieć coś swojego. Studiowałam zaocznie w weekendy, w tygodniu pracowałam na etacie w firmie produkcyjnej. W między czasie robiłam kurs z makijażu permanentnego. Założyłam własną działalność, otworzyłam gabinet kosmetyczny. Podobało mi się bycie linergistką, jednakże po pewnym czasie stwierdziłam, że brakuje mi w tym artystycznego wykazania się. Pomyślałam o tatuażu. Dziary podobały mi się od zawsze, a że miałam już styczność z igłą, tuszem i ludzką skórą, postanowiłam zamówić maszynkę przeznaczoną do tatuażu.
Nie zrobiłam ani jednego tatuażu na sztucznej skórze, po próbach pigmentacji brwi na tym "czymś" stwierdziłam, że nie ma to sensu, za bardzo odbiega to od prawdziwej skóry. Tata załatwił mi kawałek świńskiej skóry i zrobiłam na nim swój pierwszy tatuaż. Pamiętam doskonale co to było - irys. Parę dni później spotkałam się ze znajomą na mieście w piątkowy wieczór. Pokazałam jej zdjęcie mojego tatuażu kwiatka i w tym momencie zyskałam swoją pierwszą ludzką skórę do ćwiczeń. Początkowo nie chciałam, opierałam się, bałam się, że to za wcześnie, że zepsuje jej skóre, że nie wyjdzie. Ona powiedziała "Sopała, wierze w Ciebie, zrobisz to wspaniale!". Po namowach umówiłyśmy się następnego dnia w moim gabinecie, gdzie zazwyczaj przyjmowałam klientki na makijaż. Na podstawie zdjęcia kadru z filmu narysowałam w swoim szkicowniku projekt tatuażu. Była to scena tańca Umy Thurman i Johna Travolty z Pulp Fiction. Prosty obrazek, sam obrys postaci z grubego konturu. Odrysowałam wzór na kalce, odbiłam na skórze. Wybrałyśmy łopatkę. Nie chciałam, żeby tatuaż był w bardziej widocznym miejscu. Nigdy nie wiadomo co wyjdzie z pierwszej próby na człowieku. Po pierwszym wbiciu igły stwierdziłam, że jednak różni się to od makijażu permanentnego...
Nie widziałam na jaką głębokość wbić igłę, żeby tatuaż został w skórze, ale żeby go jednocześnie nie rozlać. Linie wychodziły pofalowane, wielokrotnie je poprawiałam, żeby je naprostować. Wypełnienie szło ciężko, topornie. Malutki tatuaż robiłam kilka godzin. Byłam bardzo zmęczona tym przedsięwzięciem, ale szczęśliwa gdy skończyłam. Udało się i wyszło całkiem dobrze! Była tam mała wpadka - Travolta dostał w gratisie sznurowadło do skarpety, troszkę wyjechałam poza wzór, ale w sumie miało to taki ekstra smaczek. Koleżanka była zadowolona i to było najważniejsze! W późniejszym czasie zrobiłam jej jeszcze kilka filmowych dziarek, więc chyba mnie nie oszukała swoim zadowoleniem.
Potem już było z górki. Ze znalezieniem żywej skóry do ćwiczeń nie miałam problemu, tatuowałam znajomych i znajomych ich znajomych. Zrobiłam parę małych tatuaży, żeby sprawdzić czy jest to coś czym mogłabym się zajmować. Odczuwałam rosnącą satysfakcję z każdym następnym tatuażem, pomimo tego, że nie wszystkie były cudowne i wspaniałe. Postanowiłam, że muszę znaleźć profesjonalne studio tatuażu, gdzie ktoś mnie pokieruje, powie mi co robię źle, jak robić lepiej, nad czym popracować. Wysłałam wiadomość do znanego studia tatuażu w mojej okolicy, dołączyłam zdjęcia wykonanych tatuaży i swoje rysunki. W odpowiedzi zostałam poproszona o wykonanie kilku projektów na konkretny temat i... zostałam zaproszona na rozmowę. Poszczęściło mi się i tak oto otworzyły się dla mnie drzwi świata tatuażu. Przez ponad rok tatuowałam i jednocześnie robiłam makijaże permanentne. Po tym czasie stwierdziłam, że chcę w pełni poświęcić się tatuowaniu i zająć się tym na całego. Zamknęłam gabinet kosmetyczny i przeznaczyłam więcej czasu swojej nowej pasji.
Od momentu rozpoczęcia pracy w studiu tatuażu minęły 4 lata. Kocham to co robię i chcę się w tym dalej rozwijać. Tatuaż jest moją pasją. Chcę, by moje prace stały się rozpoznawalne. Wierzę w to, że mój plan może się udać. Jestem zadowolona z tego jak potoczyło mi się życie. Może to kwestia nastawienia, optymizmu? Może szczęścia i włożonej pracy? A może wszystkiego jednocześnie. Nie zamierzam zwalniać. "Kto nie idzie do przodu, ten się cofa" - powiedział Johann Wolfgang von Goethe i ja się z tym zgadzam.
778 dni temu