Rysowanie i wszelkie działania artystyczne towarzyszyły mi od dziecka, ale moja przygoda z tatuażem zaczęła się przez przypadek i zupełnie niespodziewanie. Po studiach dostałam propozycję pracy w studiu tatuażu nawet się o to nie starając, zanim jeszcze wzięłam maszynkę do ręki. Kredyt zaufania jaki otrzymałam od mojego ówczesnego szefa dodał mi pewności siebie i zmotywował do ciężkiej pracy. Był to głównie czas napisów na nadgarstkach, lecących ptaszków, motyli i znaków nieskończoności, które trzaskałam szybko wyrabiając sobie rękę. W wolnych chwilach rysowałam promarkerami wesołe kolorowe zwierzaczki, na które od czasu do czasu udawało mi się znaleźć klientów. Już rok później wzięłam udział w pierwszym konwencie, a potem wyjechałam na dwa lata do Dublina gdzie tatuowałam łącznie w trzech studiach. W tamtym czasie osób tatuujących w stylu cartoon nie było wiele, więc moje kolorowe prace wyróżniały się pośród innych i przyniosły mi spore grono odbiorców. Po powrocie do Polski otworzyłam w centrum Olsztyna własne wymarzone studio, które przez pierwsze lata rewelacyjnie się rozwijało. Skupiłam się wtedy głównie na prawidłowym jego funkcjonowaniu, na konwenty czy guest spoty zwyczajnie brakowało mi czasu. Podczas tegorocznej edycji Tattoo Championship usłyszałam słowa, które rzuciły inne światło na moje postrzeganie własnej pracy i których tak potrzebowałam żeby pójść do przodu. Uświadomiłam sobie, że bycie tatuoatorem nie musi wiązać się z prowadzeniem działalności za wszelką cenę i po 7 latach zamknęłam studio, zresetowałam głowę i nabrałam energii do zmian. Od momentu, kiedy po raz pierwszy dotknęłam igłą ludzkiej skóry minęło 11 lat, a ja znów zaczynam wszystko od początku. Tym razem jednak świadomie, z bagażem doświadczeń i wiedzy oraz dojrzałością, której wtedy mi brakowało. Nie wiem gdzie będę za rok, dwa czy pięć, ale liczę na to, że wychodząc ze swojej strefy komfortu wreszcie rozwinę skrzydła i znajdę najlepszy sposób na realizację mojej pasji :)