Jak zmieniły się realia w branży bodypiercingu? Rozmowa z Agą Czech

Piercing lis 23, 2022

W tak dynamicznie zmieniającej się branży, jaką jest bodypiercing, dekada to szmat czasu! Przemianom ulegają trendy, preferencje klientów, dostępność oraz jakość sprzętu, kolczyków czy też oferta szkoleniowa, z jakiej mogą skorzystać osoby zainteresowanie przekłuwaniem zawodowo. Właśnie, dlatego chciałam porozmawiać z Agą Czech, która dzięki swojemu 10-cioletniemu stażowi pracy, może podzielić się naprawdę wartościowymi obserwacjami z innymi. W dodatku Aga poprowadziła w tym roku prelekcję na temat social-mediów podczas drugiej edycji konferencji Professional Piercers Poland, więc, chyba nikogo nie trzeba przekonywać, iż jest to osoba wszechstronnie utalentowana, z rzadko spotykaną pasją i determinacją do tego, czym się zajmuje.


Marta Wierzba: Przeszło 10 lat w branży piercingu, to naprawdę kawał czasu! Masz bardzo duże doświadczenie w związku, z czym mam do ciebie mnóstwo pytań, zacznijmy jednak od początku. Czy pamiętasz, kiedy zainteresowałaś się piercingiem?

Aga Czech: Kiedy byłam nastolatką zaczęły mnie interesować wszelkiego rodzaju modyfikacje ciała, lubiłam też eksperymentować ze swoim wyglądem. Wtedy był to jeszcze dość niszowy temat, którym zajawiłam się obserwując zagranicznych twórców. W Polsce, w tym czasie było niewiele osób z dużą ilością kolczyków czy tatuaży. Obecne podejście do piercingu jest zupełnie inne niż ówcześnie. Ta branża jest bardzo młoda i ulega dynamicznym zmianom. Szczerze mówiąc, gdy szłam na kurs nie liczyłam nawet, że to będzie moja „prawdziwa praca”, a raczej zajęcie dodatkowe.

Co przekonało cię do podjęcia szkolenia u Mateusza “Embe” Biesiady?

W latach 2010-2012 kursy piercingu prowadziły może trzy osoby w Polsce. Życie młodych ludzi toczyło się wówczas na Photoblogu i to właśnie tam można było znaleźć wiele ciekawych osobistości, a później obserwować wybrane tak jak dzisiaj na Instagramie. Mało, kto jednak traktował Photobloga, jako narzędzie marketingowe, treści i zdjęcia miały prywatny charakter. Ludzie traktowali bloga jak internetowy pamiętnik lub album wspomnień. Obserwowałam w tym czasie profil Roni i to u niej chciałam się szkolić, ale zanim skończyłam 18 lat prowadziła już wyłącznie szkolenia dla zaawansowanych. Dzięki Photoblogowi łatwo było mi znaleźć na jej profilu inne osoby, które brały udział w organizowanych przez nią seminariach i pracowały w branży, bo po prostu pojawiały się w postach lub na zdjęciach. Tak znalazłam Mateusza. Kiedy tylko ogłosił, że organizuje swój pierwszy kurs - od razu się zgłosiłam. Wiedziałam o jego bogatym doświadczeniu, a na dodatek był (i dalej jest) człowiekiem pełnym zajawek, co zawsze do mnie przemawiało, bo tacy ludzie inspirują.

Aga Czech

Podejrzewam również, że nie był to jedyny kurs, jakiego się podjęłaś. Czym obecnie - w obliczu tak bogatej oferty - powinien kierować się piercer przy wyborze szkolenia?

Tutaj cię zaskoczę, bo to jedyny kurs piercingu, jaki ukończyłam. Zostałam zawziętym samoukiem! Radzę szukać szkoleń u konkretnych osób, których pracę i doświadczenie możemy łatwo zweryfikować. Unikałabym wszelkich sieciówek lub placówek szkoleniowych, gdzie oferta jest ogólna, przez co nawet nie wiadomo, kto jest osobą szkolącą. Na ten moment mamy tylu piercerów przeprowadzających świetne kursy, że wybrałabym pewnie kogoś, kto byłby dla mnie dobrym mentorem, kogo podejście do ludzi mi odpowiada i kto zaszczepi we mnie pasję do tego zawodu. Trzeba jednak pamiętać, że nawet najlepszy kurs stanowi tylko wprowadzenie do tego zawodu. Później czeka nas niekończąca się praca nad sobą oraz zdobywanie doświadczenia. Polecam też dodatkowo zgłębić wiedzę z zakresu sterylizacji medycznej, pierwszej pomocy, czy też zrobić rozeznanie w materiałach, środkach do pielęgnacji piercingu, można by tak wymieniać w nieskończoność! Dla przykładu - ja jestem po kursach zielarskich i bardzo często wykorzystuję moją wiedzę przy gojeniu powikłań u moich klientów. Nieoceniona jest też pomoc innych osób z branży, a także możliwość wymiany doświadczeń. Właśnie, dlatego dołączyłam do Professional Piercers Poland.

Piszesz na swoim Instagramie, iż praca nauczyła cię pokory. Cóż, wzloty i upadki zdarzają się każdemu, są niejako wpisane w zawodowy rozwój. Czy mogłabyś jednak pokrótce opisać przełomowy moment w swojej karierze?

Na pewno przełom nastąpił wtedy, kiedy zadzwoniła do mnie Ewa (znana, jako RedLipstickMonster) i powiedziała, że chciałaby bym zajęła jej miejsce w “Pierce of Cake.” Miałam wtedy półroczną przerwę od przekłuwania no i pozostawałam bez pracy, bo nie chciałam zgodzić się na beznadziejne warunki proponowane przez niektóre studia tatuażu. Nie miałam też dużej bazy klientów we Wrocławiu. Pochodzę z małego miasta, a wyrobienie sobie nazwiska zajmuje sporo czasu. Dostałam niesamowitą szansę, ale wiązała się ona z dużą odpowiedzialnością, bo przejęłam wszystkich klientów Ewy, która wtedy dla wielu była branżowym autorytetem. Bałam się, że ludzie przestaną przychodzić, że zawiodę siebie oraz moją szefową Magdę. Na szczęście tak się nie stało, a w ciągu ostatnich lat nasz salon bardzo się rozwinął i z dumą mogę przyznać, iż miałam w to swój wkład.

Z wrocławskim “Pierce of Cake”, jesteś związana już niemal 7 lat. Jak na przestrzeni tego czasu kształtowała się wasza współpraca i co czyni to studio wyjątkowym?

Tak jak wspominam wcześniej, na początku byłam pełna obaw, bo klienci czasem chcieli przyjść na przekłucie tylko, dlatego żeby zrobić sobie zdjęcie z Ewą. Jednak moja szefowa od początku we mnie wierzyła i mówiła, że mam się tym nie przejmować. O dziwo takich nieprzyjemnych sytuacji było o wiele mniej niż się spodziewałyśmy. Jestem w “Pierce of Cake” od tylu lat, ponieważ to miejsce sprzyja rozwojowi umiejętności. Dziewczyny, które ze mną pracują, pomagają mi w organizacji pracy, a szefowa jest otwarta na wszelkie udoskonalenia i nowe pomysły.

Nie myślałaś nigdy o tym, aby otworzyć własny salon lub sklep z piercingiem?

Oczywiście, że tak! Ale mam też świadomość ile pracy to kosztuje. Jest mi dobrze tu gdzie jestem, nie mogę narzekać na zaoferowane mi warunki. „Oddaję” część moich zarobków, jednak dobrze wiem, na co te pieniądze są wydawane. Mamy nowy lokal dostosowany do potrzeb zarówno do moich, jak i Jagody - drugiej piercerki. Szefowa dba, aby pracowało się nam komfortowo. Nie musimy martwić się zaopatrzeniem, zapisami, a recepcję prowadzi nasza managerka. Ponadto sklep jest znany w całej Polsce, co też przyciąga dodatkowych klientów. Kiedy czegoś brakuje lub coś się zepsuje Magda załatwia ten problem tak szybko jak to możliwe. Jak widzisz - plusów jest wiele! Jestem bardzo wdzięczna za to, że trafiłam w takie miejsce.

Skupmy się przez chwilę na twojej zawodowej praktyce - jakie przekłucia wykonujesz najczęściej i czy potrafiłabyś opisać klienta, z którym masz do czynienia najczęściej?

A.Cz.: Przekłucia uszu są tak mocno osadzone w naszej kulturze, że chyba zawsze będzie ich najwięcej. Absolutnie na to nie narzekam, bo uszy dają nam ogrom możliwości, a przy obecnej dostępności biżuterii można tworzyć na nich przepiękne, spersonalizowane kompozycje. Moimi klientami są osoby niemal w każdym wieku, pochodzące z różnych środowisk, lecz większość stanowią kobiety, którym zależy na delikatnym efekcie, podkreśleniu urody i pięknej biżuterii. Trafia do mnie również sporo nastolatków, bo potrafię “zaczarować” ich rodziców, pokazać, że wszystko jest dla ludzi. Wiele matek, które były zagorzałymi przeciwniczkami piercingu zostało moimi klientkami…, a czasem trafiają do mnie nawet babcie (śmiech)! Dużo osób przychodzi z polecenia i to cieszy mnie najbardziej. Jak zrobię wrażenie na kliencie, który jest lekarzem to później przychodzi pół jego oddziału, bo wiedzą, że “Pierce of Cake” to bezpieczne miejsce.

Jakie przekłucie jest - z twojego punktu widzenia - najbardziej wymagający i najtrudniejszy pod względem technicznym?

Wszystko zależy od anatomii. To samo przekłucie może być u jednej osoby banalnie proste do wykonania, a u innej z kolei bardzo trudne. Nawet tak podstawowe przekłucie jak płatek ucha bywa skomplikowane technicznie, jeżeli jest on mały, powyginany, a my chcemy stworzyć na nim równą kompozycję. Chrząstki uszu przysparzają z kolei sporo problemów klientom, bo są jednymi z trudniej gojących się przekłuć, a niestety część ludzi jest przekonana, że: „to tylko ucho, tu się nic nie stanie”. W praktyce - im trudniejszy proces gojenia tym więcej pracy ma piercer, bo trzeba poświęcić dodatkowy czas na konsultacje. Przekłuciem, którego bym się nie podjęła na początku swojej kariery był piercing sutków, które mają tendencję do chowania się i są z natury wklęsłe. Obecnie nawet lekarze odsyłają do mnie pacjentki o takiej anatomii, bo mam w tym duże doświadczenie, a piercing z tego, co mi wiadomo jest jedyną, nieoperacyjną metodą na „wyciągnięcie” ich na stałe. Z takim typem brodawki pracuje się zupełnie inaczej.

W ciągu ostatniej dekady zmieniały się również piercingowe trendy. Jak wygląda to z twojej perspektywy? Które przekłucia są obecnie na topie, a jakie powoli “odchodzą do lamusa?

Wraz z powrotem mody lat dwutysięcznych powrócił też trend na kolczyki w pępku czy w brwiach. Czasami wzrost popularności danego przekłucia ulega wpływom influencerów. Wystarczy, że jakaś sławna osoba zdecyduje się na to konkretne przekłucie i pochwali się nim na swoich mediach społecznościowych. Obecnie dużo rzadziej wykonuję snake bites, monroe czy angel bites, które były dość mocno osadzone w trendach w okolicach 2010 roku. Nie lubię określenia “odchodzić do lamusa”. Chciałabym, aby ludzie, decydując się na piercing, wybierali takie przekłucie, które im się podoba i podkreśli ich osobowość. Na przestrzeni ostatnich 10 lat rynek mocno rozwinął się pod względem biżuterii. To niesamowite jak ogromny wybór kolczyków mamy obecnie w porównaniu do tego, co było kiedyś, a dzięki temu jeszcze łatwiej o personalizację przekłucia pod danego klienta.

Nie ulega wątpliwości, iż czujesz i poruszasz się pewnie w sferze internetowej - na tegorocznej konferencji Professional Piercers Poland poprowadziłaś wykład dotyczący prowadzenia social-mediów. Powiedz mi proszę czy swobodnie czujesz się w roli prelegenta i w jaki sposób nabyłaś wiedzę oraz umiejętności marketingowe?

Szczerze powiedziawszy, nieco się stresowałam, bo boję się występów publicznych. Z drugiej strony wiedziałam, że ten stres minie jak tylko się rozgadam. Poprosiłam Beatę (główną organizatorkę konferencji) o pierwszeństwo, bo nie mogłam doczekać się też innych wykładów, a gdybym miała siedzieć na nich z myślą, że zaraz moja kolej, nic bym z nich nie wyniosła (śmiech)! Nie jestem specjalistką od marketingu, moja prelekcja dotyczyła tego, jak swobodnie poruszać się w social-mediach, jak zrozumieć trendy, jak widzą nas klienci i co ich przyciąga. Wspomniałam też o estetyce, o shadow banach w naszej branży, co warto pokazywać, a co może zadziałać na naszą niekorzyść. Bazowałam na swojej wiedzy, obserwacjach poczynionych przez lata, jednak posiłkowałam się również wiedzą mojego faceta. On zawodowo zajmuje się analizą algorytmów i pomaga tworzyć treści takim osobom jak Rezi czy Friz, którzy są w czołówce polskiego YouTube’a. Oczywiście praca przy tak dużych kanałach to zupełnie, co innego, ale jestem w stanie wyciągnąć z tego tak zwany "core" i przełożyć tę wiedzę na branżowe realia. Poza piercingiem jestem też… profesjonalnym rozkminiaczem! Zawsze lubiłam wiedzieć jak coś działa. Na przygotowania poświęciłam wiele czasu i wprost nie mogłam się doczekać aż podzielę się tym z innymi.

Chciałabym zakończyć naszą rozmowę zgrabną puentą - gdzie widzisz siebie za kolejne 10 lat?

Może to dziwnie zabrzmi, ale mam nadzieję, że piercing będzie wtedy tylko moim dodatkowym zajęciem, z którego będę mogła czerpać maksimum satysfakcji. Kocham moją pracę, ale jak to w życiu bywa - zdarzają się momenty trudne i stresujące. Chciałabym zwiedzać świat, pomieszkać w innych krajach. Budowanie od nowa swojej bazy klientów w każdym odwiedzanym miejscu jest chyba ponad moje siły, więc potrzebuję innego źródła dochodu, by móc wpadać na luźne guest spoty gdzieś na drugim krańcu świata i nie martwić się o pieniądze. Życzę tego sobie i wszystkim innym!

Piercerzy
Piercerzy - undefined

Marta Wierzba

Utrwalam ludzkie historie, zarówno na papierze, jak i w przestrzeni wirtualnej. Współpracuję z "TATTOOFEST MAGAZINE", a w przeszłości prowadziłam program telewizyjny "Polskie Dziary".

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.