Mish Jarski Piercing - Profesjonalista z charakterem

Piercing paź 25, 2022

Michał - a w zasadzie Mish Jarski - to prawdziwy profesjonalista o nieprzeciętnym charakterze, który hartował latami, nie tylko przez swoje zamiłowanie do sportu. Już, jako dwudziestoparolatek objął stanowisko marketingowca i zaczął zarządzać wieloosobowym zespołem. To doświadczenie zdecydowanie ułatwiło mu wkroczenie na ścieżkę managera salonu tatuażu, więc organizacja pracy w studio Phoenix Rising Tattoo w Toruniu przychodzi mu dziś bez trudu. Michał jednak nie spoczywa na laurach, łącząc swoje codzienne obowiązki z karierą piercera! Multidyscyplinarność nie jest mu, zatem obca. Ja pozostaję pod wrażeniem jego zawodowego dorobku i silnej osobowości. Jestem pewna, iż po lekturze naszej rozmowy odniesiecie to samo wrażenie!


Z czasem cały ten piercing trochę wymknął mi się spod kontroli... Nie spodziewałem się, że to eskaluje w tak szybki i gwałtowny sposób.

Zacznę może od pytania dotyczącego zarządzania studiem tatuażu, jesteś managerem Phoenix Rising Tattoo. Jak wygląda twój standardowy dzień pracy na tym stanowisku? Jakim problemom stawiasz czoła, na co dzień?

Będzie trudno, bo jest to dość specyficzna branża, która lubi zaskakiwać. Jednak każdego dnia startujemy wedle określonego schematu: studio otwiera się o 10:00, ja staram się zjawić zawsze 30 minut przed otwarciem. Zachowaniem porządku w naszej wspólnej przestrzeni zajmują się praktykanci, więc jako manager mogę z marszu przejść do spraw administracyjno-organizacyjnych. Sprawdzam skrzynkę mailową, telefon służbowy, skrzynkę na naszych socjalach - staram się nie robić tego po godzinach pracy, chociaż często łapię się na tym, że jestem pod telefonem 24 godziny na dobę. Nie każdy podchodzi w ten sposób do swojej pracy, jestem tego w pełni świadom. Dla mnie jednak przysłowiowa robota ma zostać wykonana! Taki już mam charakter.

Pytam o te kwestie, ponieważ niektórym piastowanie tego stanowiska jawi się, jako praca marzeń, a przecież manager to osoba, na jakiej barkach ciąży odpowiedzialność organizacji pracy w salonie! Uczyłeś się gdzieś tego fachu czy może z natury masz silny charakter i dobrze znosisz pracę pod presją?

Wiesz, co, może zabrzmi to dziwnie, ale najlepiej pracuje mi się pod presją. Oczywiście mam tutaj na myśli stres w takich "dawkach", które nie wykańczają człowieka psychicznie, bo ciało i umysł też znają swoje ograniczenia! Kiedy mam za dużo czasu na wykonanie danego zadania, to ciężej jest mi się zmotywować. Swoją pierwszą, dziś powiedzielibyśmy "poważną" pracę, podjąłem w wieku 23 lat. Kierowałem działem marketingu w pewnej miejskiej spółce, można, więc powiedzieć, że w całej swojej karierze zawodowej piastowałem stanowiska wymagające multidyscyplinarności. Będąc marketingowcem musiałem wykazać się również, jako handlowiec. Zarządzałem obiektem, co wymagało umiejętności kierowania zespołem. Gdzieś po drodze przydatna okazała się także moja wiedza informatyczna. Ukształtowało mnie środowisko i sytuacje niecierpiące zwłoki czy braku jakichś umiejętności, kompetencji, wiedzy. Część z nich nabywałem w praktyce. Manager musi mieć szeroko otwarte oczy, by widzieć i rozumieć cel, w jakim podąża firma. Trudno jest się tego nauczyć w środowisku akademickim, na kursach lub szkoleniach. Jeśli pytasz, czy odebrałem wyższe wykształcenie ukierunkowane stricte marketingowo to moja odpowiedź brzmi - nie.

Zobacz portfolio: Mish Jarski

Phoenix Rising to kolektyw zrzeszający utalentowanych artystów z wieloletnim stażem w branży. Doskonale rozumiem, że w dużej mierze stosunki koleżeńskie ułatwiają codzienną pracę. Jednak, czy miewasz czasem problemu z dogadaniem się z członkami zespołu? Jak rozwiązujesz lub zapobiegasz potencjalnym konfliktom w studiu?

Konflikty są nieuniknione, bez względu na branżę czy rozmiar firmy. Nie ukrywam, że sam mam “ciężki charakter”. Bywam apodyktyczny i czasem trudno jest mi postawić się na miejscu drugiego człowieka. Komunikacja (nie tylko na płaszczyźnie biznesowej) to proces, nieustanna nauka i sztuka poszukiwania kompromisów. Muszę jednak podkreślić, iż wymiar relacji w naszym studiu nie jest wyłącznie służbowy, a spora w tym zasługa Maxa Pniewskiego - założyciela Phoenix Rising Tattoo. Tworzymy zgrany zespół. Każdy z nas zna swój zakres obowiązków, wie, za co jest odpowiedzialny i czego może oczekiwać od innych osób pracujących w studiu. Podczas konfliktów, które jak już wspomniałem czasem zdarzają się nawet w naszym salonie, staramy się atakować nie osobę, a problem. Tego nauczono nie kiedyś w jednej firmie i tę wskazówkę wykorzystuję po dziś dzień. Personalne przytyki do niczego nie prowadzą. Wspólna identyfikacja i praca nad problemem pozwala rozwiązać go szybko, skutecznie i w dodatku uczy wszystkich jak zapobiegać takim sytuacjom w przyszłości.

Czyli najlepiej prowadzi się wspólny interes z przyjaciółmi?

Najlepiej prowadzi się biznes z ludźmi, którzy wiedzą, co chcą osiągnąć i to wcale nie muszą być przyjaciele. To normalne, że w dużym zespole ludzi nie ze wszystkimi ma się relacje na tym samym poziomie zażyłości, ale też nie o to wcale chodzi. Z biznesowego punktu widzenia ważne jest, abyśmy wszyscy byli profesjonalistami, a przyjacielskie stosunki są przy tym pożądaną wartością dodaną!

fot.: Bartek Modrzejewski

No dobrze, przejdźmy teraz do kwestii piercingu. Na sam początek powiedz mi proszę, jak udaje ci się godzić obowiązki managera z kłuciem ludzi?

Różnie to bywa w Phoenix Rising Tattoo odpowiadam nie tylko za zarządzanie studiem, ale pełnię także obowiązki recepcjonisty. Działam na tak zwanym "froncie", odpowiadając zarówno za personalny, jak i wirtualny kontakt z klientem, czy zapisy. Do tego wszystkiego dochodzi piercing, więc obowiązków jest sporo i czasem muszę określić sobie priorytety. W zasadzie kłuciem zająłem się naprawdę spontanicznie. Gdy trafiłem do studia, założenia Maxa były zgoła inne. Piercing miał stanowić wartość dodaną do usług świadczonych przez tatuatorów. Klienta, który jest zdecydowany na jakąś modyfikację swojego wyglądu, łatwiej jest namówić czy to na dziarkę czy na przekłucie - w zależności od okoliczności. Jednak z czasem cały ten piercing trochę wymknął mi się spod kontroli... Nie spodziewałem się, że to eskaluje w tak szybki i gwałtowny sposób. Zresztą, rozmawiałem ostatnimi czasy na temat tej wielozadaniowości z Joanną Fąferko i Radkiem Błaszczyńskim. Doszliśmy do naprawdę fajnych i ciekawych wniosków. Problem polega jednak na tym, że nie miałem czasu ich na spokojnie przeanalizować, bo ciągle jestem w biegu (śmiech)! No cóż, czasem muszę nieco nagiąć czasoprzestrzeń, szczególnie podczas dni wypełnionych zapisami na kolczyki. Obowiązki managera nie odchodzą wówczas oczywiście w odstawkę, ale ja lubię jak jest ogień, lubię, gdy dookoła mnie sporo się dzieje. Dbam jednak o to, by po takim okresie wytężonej pracy stosownie naładować baterie.

Od jak dawna zajmujesz się piercingiem profesjonalnie i u kogo się szkoliłeś?

Szkoliłem się u Conora z CRM Bodymodifications w Warszawie, a piercingiem zajmuję się dokładnie od listopada 2020 roku, zatem niecałe 2 lata. Jeśli ktoś zastanawia się gdzie i do kogo warto pójść na kurs, to z czystym sercem mogę polecić właśnie Conora. Uważam, że ten człowiek jest prawdziwym profesjonalistą, który potrafi przygotować do pracy nawet najbardziej opornych uczniów (śmiech)!

Praca z klientem - wydajesz się być osobą bardzo komunikatywną i pewną siebie, więc zakładam, że nie masz problemów z komunikacją na tym polu, prawda? A może przypominasz sobie może jakiś wyjątkowo trudny przypadek?

Owszem, jestem osobą komunikatywną i pewną siebie, a tak zwane "trudne przypadki" zdarzają się każdemu i nie jest to zależnie od usposobienia danego piercera. Generalnie bardzo często udaje mi się tak poprowadzić rozmowę z klientem, że mimo początkowych wątpliwości dana osoba wychodzi z salonu nie z jednym przekłuciem a czterema, i to w dodatku takimi, o jakich nigdy nawet nie pomyśleli. Bywały sytuacje, w których odbierałem zamówienie z restauracji, a wracałem z klientem, którego w międzyczasie namówiłem na piercing czy tatuaż. Czuję się naprawdę pewnie w obszarze sprzedażowym - bo przez komunikację w kontekście pracy właśnie to oboje mamy na myśli. Wracając jednak do kwestii trudnych przypadków - są nieuniknione i nie ma sensu unikać ich na siłę. Zdaję sobie sprawę, że mój sposób bycia oraz wyrażania nie każdemu może odpowiadać. Jestem bardzo bezpośredni, jeśli klient nie jest świadomy konsekwencji zabiegu, to zwyczajnie odmawiam. W tych tematach nie ma taryfy ulgowej, bo od tego zależy nie tylko reputacja studia i piercera, lecz także zdrowie takiej osoby. Całe szczęście w dobie social-mediów coraz więcej osób stara się pogłębić swoją wiedzę jeszcze zanim zdecydują się na wizytę w salonie tatuażu czy piercingu. Bardzo mnie to cieszy. Świadomość klientów daje mi większy spokój ducha i frajdę! A na tym w głównej mierze mi zależy, by moja praca była źródłem satysfakcji.

Wśród twoich klientów przeważają kobiety czy mężczyźni? Potrafisz opisać modelowego klienta, który trafia pod twoją igłę?

Zdecydowanie kobiety! Mężczyźni stanowią niewielki procent mojej klienteli, o czym zresztą mówił mi Conor podczas szkolenia. Bez zbytniego wchodzenia w szczegóły - faceci to może 10 czy 15% ludzi trafiających pod moja igłę i - co ciekawsze - zazwyczaj decydują się na proste, podstawowe przekłucia - zazwyczaj w obrębie ucha.

Przekłucie, które uwielbiasz robić to?

Kiedyś uwielbiałem wykonywać rooka. Teraz już ciężko mi takie jedno przekłucie wyszczególnić. Lubię wyzwania. Wolę stworzyć spersonalizowaną kompozycję na życzenie klienta. Dla przykładu - nie tak dawno przyszła do mnie kobieta, która chciała wykonać potrójny forward helix (tj. przekłucie w przedniej części obrąbka ucha). Pierwszy raz robiłem coś takiego i oboje byliśmy bardzo zadowoleni z efektów. I właśnie o to w tym wszystkim chodzi!

Nie umknęło mojej uwadze, że nadajesz publikowanym zdjęciom określony styl i charakter - czy planując wygląd swojego profilu na Instagramie kim się inspirujesz, wzorujesz się na jakichś innych twórcach?

To wyewoluowało z czasem. Najpierw publikowałem zdjęcia przekłuć z takiej perspektywy, która pokazywała techniczny aspekt piercingu, co widać na starszych zdjęciach. Robiłem zbliżenia, starałem się dobrać odpowiedni kąt, ukazujący, że przekłucie zostało wykonane "czysto". W pewnym momencie jednak zdecydowałem, że nieco poeksperymentuję i zacząłem zastanawiać się, co zwraca uwagę potencjalnego klienta. Czego oczekuje on od piercera? Cóż, taki człowiek chce po prostu fajnie wyglądać. Ufa specjaliście, którego wybiera, więc kiedy przychodzi do studia to z góry zakłada, iż cała procedura odbędzie się profesjonalnie pod każdym względem. Przychodząc, nie zaprząta sobie głowy anatomicznymi aspektami zabiegu. Dlatego stwierdziłem, że na zdjęciach chciałbym pokazywać osoby uśmiechnięte, zadowolone ze swoich nowych kolczyków. To diametralnie odmieniło stylistykę moich fotografii. Zacząłem publikować więcej zdjęć twarzy i sylwetek. Doszedłem do tego metodą prób i błędów, a przyświecała mi myśl:

Hej, Ty! Chcesz zmienić coś w swoim wyglądzie? Zobacz, jak moje prace odmieniły wizerunek innych. Wpadaj śmiało, stworzymy razem coś wyjątkowego!

Czy zamiłowanie do aktywności fizycznej kształtuje twój charakter, przekładając się na wyniki osiągane w pracy? A może to po prostu twoja odskocznia od codzienności?

Sport był, jest i będzie obecny w moim życiu. Przez wiele lat trenowałem crossfit, przez co po dziś dzień nie mam problemu ze wstawaniem o godzinie 6:00 rano. Siłownia, kettle, swego czasu również football amerykański, sztuki walki czy żeglarstwo. Szczerze powiedziawszy, nie wiem czy sport pomaga mi w codziennej pracy, bo jest on w tym momencie po prostu nieodłącznym elementem mojego życia. Podobnie jak muzyka czy jazda na motocyklu.

Wspierasz również projekt TattooMoney, który w ostatnim czasie zrewolucjonizował branżę tatuażu. Z jakiego powodu? Co zwróciło twoją szczególną uwagę w tym rozwiązaniu?

Nie ukrywam, że znamienną rolę odegrał tu wcześniej wspomniany Max Pniewski, który jest bardzo zaangażowany w ten projekt. Przyjaźnimy się i współpracujemy jednocześnie, więc niejako w sposób naturalny zaoferowałem swoją pomoc przy tłumaczeniach (“TattooMoney jest projektem o charakterze międzynarodowym - przyp. aut.). Poza tym - interesowałem się kryptowalutami jeszcze przed narodzinami projektu - i lubię takie nowatorskie pomysły. Stwierdziłem, iż to doskonała okazja do pogłębienia swojej wiedzy w tym temacie. Tym bardziej, że stworzenie dedykowanej waluty posiadającej społeczność, własną sieć bankomatów no i przede wszystkim mającej konkretne przykłady użycia, naprawdę ma sens! Oczywiście, z inwestowaniem oraz rozwojem tej koncepcji wiąże się pewne ryzyko, ale tak jest w każdym biznesie. A kto nie ma w sobie odwagi, ten może później jedynie żałować.

Jakie masz plany i cele na resztę tego roku?

Chcę iść w kierunku piercingu, rozwijać się i poszerzać swoją wiedzę. Wiem już, że to jest czymś, co chcę w życiu robić, czemu chcę się poświęcić. Jeśli natomiast chodzi o Phoenix Rising - chciałbym zapewnić moim współpracownikom jeszcze większy komfort pracy. Jako manager czuję się odpowiedzialny za rozwój studia. Czasem z Maxem żartujemy, że w gruncie rzeczy prowadzimy je razem, choć to on jest oczywiście właścicielem (śmiech)! A więc tak, na tym w głównej mierze planuję się skupić.

fot.: Grzegorz Kalinowski

Marta Wierzba

Utrwalam ludzkie historie, zarówno na papierze, jak i w przestrzeni wirtualnej. Współpracuję z "TATTOOFEST MAGAZINE", a w przeszłości prowadziłam program telewizyjny "Polskie Dziary".

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.