Mój start był dość trudny, od dziecka ulubioną zabawką był ołówek, poniekąd przez stan materialny w domu. Od małego dużo rysowałem co było moim ulubionym zajęciem. W wieku 19lat zacząłem dorosłe życie, wraz z młodszym bratem. Tatuować zacząłem zupełnym przypadkiem. Starą maszynkę cewkową dostałem od znajomego który znał moje rysunki sprzed lat, wręcz wcisnął mi maszynkę na siłę. Początkowo nie czułem tego, poniekąd bałem się odpowiedzialności związanej z tą pracą, aczkolwiek zawsze jako dziecko rysowałem wszystko i po wszystkim, więc nieco jarała mnie możliwość rysowania po ludziach. Po jakimś czasie tatuowanie stało się weekendowym zajęciem poza pracą na produkcji, to mi pasowało i nie chciałem tego robić zawodowo. Był to mały dorobek do kiepskiej wypłaty, co finalnie dawało fajne warunki do życia. Działałem w ciszy i nie afiszowałem się ze swoimi usługami, nie dokumentowałem zdjęć, raczej nie wierzyłem w siebie. Jednak po dłuższym czasie za namową kumpla odezwałem się do jednego z Poznańskich studii tatuażu i nie licząc na to, przyjęli mnie do pracy. Choć początki w studio wyglądały mizernie co pogorszyło zarobki, a praca na etacie zmieniła się na dorywczą która pomagała dorobić, zaczynałem wkręcać się w ten świat jeszcze bardziej. Po 6 latach pracy w studiu czuję, że to co włożyłem miało jakiś sens, i zbieram tego owoce. Choć to jeszcze nie połowa drogi…