Opis
Urodziłem sie w 1986 roku, jestem najmłodszym dzieckiem z trójki rodzeństwa. Młodzieżowe lata nie różniły sie zbytnio od tego jak dorastają obecnie niektórzy chłopcy. Kochałem gry komputerowe, bajki i komiksy, sport był przymusem a kolegów miałem garstkę. Rysowałem już wtedy postaci przeróżne marząc o tym, by wytwory mojej wyobraźni zasiliły skład bohaterów jakiejś gry w morderczym starciu. Lubiłem się bawić rysunkiem, tworzyć karykatury, rozbawiać tym innych uczniów. Kolejne lata były fazą dorosłości, a przynajmniej udawania że wiem co robię. Spełniając oczekiwania ojca przy prowadzeniu rodzinnego biznesu i wielu rożnych przedsięwzięć; od handlowca poprzez kierowników wszelakich, chodziłem do pracy ktorej nie lubiłem i nie rozumiałem jej celu. Na szczęście miałem muzykę. Przez ponad 10 lat tworzyłem, remixowałem a przede wszystkim grałem ją dla uśmiechniętych ludzi. Ten feedback, ta informacja zwrotna ale też ciężka praca przy zapętlających się partiach w domowym studio stało się moją odskocznią. Moim azylem. Udawając jednocześnie biznesmena. Pana w koszuli realizującego kolejne zlecenia starałem się pogodzić te dwa światy. Z czasem przytłaczająca ilość problemów, deadlinów, totalnego braku siły doprowadziła do punktu w którym uznałem że jednak musze posłuchac sie rad ojca - tylko normalna praca da mi stabilność i pieniądze, ówczesna pasja do muzyki „to tylko wygłupy” . I tak też zrobiłem, poddałem się, sprzedałem studyjny sprzęt, porzuciłem
marzenia o byciu wielkim dj’em/producentem. Fantomowy ból uszu, bezsenność i ogólna bezradność wcale w tym nie pomagały. Z dnia na dzien stawałem sie coraz mniej sobą. Praca, dom, piwo w weekend. i tak w kółko. Wytrzymałem 6 msc bez tworzenia. W miedzyczasie pojawił sie w mojej głowie pomysł aby udekorować swoje ciało. Szukajac to coraz ciekawszych inspiracji na kolejny tatuaż zdałem sobie sprawę że wkroczyłem do nieznanego mi swiata, iście nieograniczego. Mnogość stylów, szalone zapożyczanie z gier, popkultury przemiksowane przez wyobraźnię autorów dziar sprawiło ze zakochałem sie w świecie tatuażu bezgranicznie. Kropką nad i mojej miłości był pierwszy konwent gdzie zobaczyłem na żywo tatuatorow i ich płótna, kreatywność wręcz skraplała się z sufitu. W swojej głowie w kółko zacząłem odtwarzać obrazy chcąc jak najszybciej i jak najwięcej przenieść je na papier. Z początku znosiłem trudy normalnej pracy z praktykami w studio. Szybko jednak rzuciłem sie na głęboka wodę decydując o całkowitym poświeceniu sie tatuażu. no i przyszedł covid… Mimo to rysowałem non stop, tworzyłem koszulki, maty do jogi a nawet biżuterię sakralną. Jak dla wielu okres ten nie był łatwy i często skutkował totalną zmianą życia, dla mnie okazał się zbawienny bo skupiłem sie na tym czego ja chce. Chyba pierwszy raz w życiu. Z każdym kolejnym wykonanym tatuażem czułem sie coraz lepiej i nieprzespane noce z powodu stresu zamieniłem na nieprzespane noce z powodu ekscytacji co nadal często mi się zdarza gdy mogę tworzyc coraz to nowsze, ciekawsze rzeczy. Zawsze ceniłem kreatywność. U innych ale i u siebie bo to jedyna cecha o której mogę z pewną dozą pewności powiedzieć ze ją mam. Z dumą mogę powiedzieć , że robie to co chyba mi wychodzi najlepiej w życiu. Cały czas sie uczę i rozwijam ale tatuaż dał mi to, że w końcu moja pasja stała sie moją pracą a nie jedynie odskocznią. Często mówię , że żałuje ze zająłem sie tym tak późno, że nie mogę powiedzieć, że zawsze chciałem to robic. Zdałem sobielę sprawe z tego grubo po 30stce i mimo, że wiele jeszcze przede mną bo nadal jestem na początku tej drogi to nadal wierze w to co usłyszałem na pewnej konferencji - praca tatuażysty to najlepszy zawod świata!
797 dni temu