Intencja odczuwania bólu w sztuce play piercingu. Rozmowa z Black Peony Piercing

Piercing sie 18, 2023


Intencja odczuwania bólu - brzmi trochę jak hasło, które mogłoby paść z ust jakiegoś tybetańskiego mnicha, nieprawdaż? Cóż, w play piercingu, umiejętność koncentracji i nadanie kierunku odczuwanemu dyskomfortowi, może nieco przypominać dalekowschodnie praktyki! To temat na tyle ciekawy i rozległy, że postanowiłam o nim porozmawiać z osobą, która miała okazję występować zarówno w roli modelki, jak i piercerki wykonującej pokaz. Myślę, że wspólnie z Black Peony Piercing nie tylko obaliłyśmy kilka mitów dotyczących play piercingu czy needle play, ale też udało się nam szeroko omówić zagadnienia techniczne związane z tym procesem. Wierzcie mi - lekturze naszej rozmowy będziecie przygotowani na wszystko!


Marta Wierzba: Temat play piercingu pojawiał się kilkukrotnie w rozmowach, jakie przeprowadzałam z piercerami. Nie tak dawno poruszyłam go w rozmowie z Zygą..., której miałaś niewątpliwą przyjemność pozować podczas ostatniego Tattoo Konwentu w Gdańsku! Jak długo się znacie i kto pierwszy wyszedł z inicjatywą przeprowadzenia pokazu?

Black Peony Piercing: Szczerze..., nie mam pojęcia, jak zaczęłam rozmawiać z większością piercerów, w tym również z Darią. Odkąd zaczęłam stawiać pierwsze kroki w piercingu, pisałam do kolegów i koleżanek z branży; prosiłam o radę, wspierałam w taki czy inny sposób ich działania. Stąd też kojarzę się z większością piercerów. Wyszłam z założenia, że "najgrubsze" i najlepsze projekty zawsze wypalają, gdy nie są przygotowywane, po prostu na spontanie! Tydzień przed Gdańskim Konwentem wrzuciłam na swój Instagram relację, że mam skórę do podłożenia komuś pod "mocniejszy", nieco bardziej odważny projekt play piercing lub needle play. Momentalnie zalała mnie wręcz lawina wiadomości! Stanęło na tym, że w mniej niż godzinę miałam umówiony play piercing (śmiech)! Byłam przeszczęśliwa, bo zawsze miło jest mi użyczyć kawałka swojej skóry do testów, albo do realizacji niespełnionych projektów!

Jak długo trwał cały proces i ilu igieł wymagał ten projekt?

Ostatni projekt needle play, czyli ten z największą ilością igieł (w sumie ponad 60 sztuk), robiłyśmy z małą przerwą między moim dekoltem a twarzą. Myślę, że część związana z kłuciem nie trwała tak naprawdę dłużej niż 30 minut. Daria ma już ogromne doświadczenie, pomysł na realizację całości i przede wszystkim - ma też pewną rękę! Bez najmniejszych problemów dogadałyśmy się odnośnie kształtu naszej współpracy. Ja, jako klientka i osoba wykonująca podobne zabiegi, opowiedziałam Darii, czego potrzebuję, dając jej 100% mojego zaufania. Potem przyszedł już czas na same "przyjemności" (śmiech)! Jedynym mankamentem takich kolaboracji jest, zdecydowanie się na coś konkretnego! Ludzie tacy jak ja albo Zyga zawsze tryskają pomysłami i wzajemnie się inspirują. Dlatego tyle w tym wszystkim pasji, zabawy i ekscytacji. Wracając jednak do twojego pytania, po samym terenie gdańskiego "Tattoo Konwent" chodziłam tak przyozdobiona mniej więcej przez 3 lub 4 godziny! Teraz słówko do modeli zainteresowanych udziałem w takiej zabawie; pamiętajcie, że to zawsze wy decydujecie, ile będziecie chodzić w waszej ozdobie. Każdy z nas reaguje inaczej, więc w innym czasie możemy zacząć odczuwać ból, dyskomfort bądź zaobserwować u siebie po prostu zmęczenie skóry. Ja chciałam poczuć to charakterystyczne "napięcie skóry", delikatne przesuwanie się igieł i nakłucia przy ruchu ciała, no i zależało mi też, żeby po wyjęciu igieł pozostały na moim ciele siniaki. Są one wynikiem mojej osobistej chęci odczuwania takiego bólu i szarpania skórą, a nie błędem przy kłuciu (śmiech)! Następnym razem, oczywiście z racji większego konceptu, z pewnością zejdzie nam dłużej. Dlatego celem będzie praca nad skupieniem, aby poczuć całą magię tego przeżycia. Dać gapiom i dokumentującym ten needle play prawdziwe, krwawe show z wyciąganiem ze mnie igieł.

Masz więcej takich przyjaciół jak Zyga? Ile osób w Polsce regularnie zajmuje się play piercingiem?

O zdecydowanie! Mam wiele nazwisk do wymienienia! I wszystkim tym piercerom kiedyś podłożę się pod igłę; to jest na mojej liście marzeń. Z tego miejsca pozdrawiam wszystkich piercerów, bo zdaję sobie sprawę, że z czasem ta lista stanie się jeszcze dłuższa, co już niezmiernie mnie cieszy! Aczkolwiek nie uważam, że zajmujemy się tym "regularnie". Nie znam żadnego reprezentanta polskiej sceny piercingu, który zajmowałby się i utrzymywał wyłącznie z play piercingu. Umówmy się - zazwyczaj nie jest to pierwszy wybór klienta "z ulicy". Trafiający na nasze leżanki ludzie chcą raczej mieć na swoim ciele ozdoby na stałe (śmiech)! Zwykle tymi odważnymi są stali klienci, przyjaciele studia bądź inni profesjonaliści ze środowiska piercerów, entuzjastów modyfikacji ciała i tatuaży. Play piercing czy też needle play nie są jeszcze na tyle popularne w Polsce, ale czas na to!

Co skłoniło cię do eksperymentów z takimi ekstremalnymi formami modyfikacji ciała?

Według mnie ekstremalnie się jeszcze nie zaczęło (śmiech)! Odkąd ja i tatuaże wpadliśmy na siebie, szybko zauważyłam i doceniłam również piękno wszelkich innych modyfikacji ciała. Są dla mnie formą ekspresji, transformacji ciała i głowy. Dlaczego tak mnie to tak przyciąga, hipnotyzuje? Cóż, opowiem wprost: pociąga mnie w tym wszystko, wszystko i jeszcze więcej! Modyfikacje ciała są po prostu niesamowite - kropka (śmiech)! Uważam, że ludzkie ciała są piękne; m.i. dzięki nim jesteśmy unikatowi, wyjątkowi pod każdym względem. Pozwolę sobie przytoczyć tutaj myśl jednej z moich ulubionych, "zmodyfikowanych" osób - Black Alien:

Kocham moje ciało, ponieważ jest moje, ale też nienawidzę, bo nie jest ciałem, które bym chciał. Jest odwieczna walka pomiędzy tymi dwoma.’

On nie tylko docenia i widzi piękno, ale też zwraca uwagę na ograniczenia z tytułu posiadania "zwykłego", człowieczego ciała. Coś jak yin i yang. Każdy z nas ma jakiś obraz siebie w głowie, wizję lepszej wersji siebie, do której dąży. Ja również nie jestem jeszcze w miejscu, które satysfakcjonuje mnie w pełni. Nie jestem zadowolona ze swojego ciała, bo nie wygląda jak mój wymarzony avatar. Play piercing to słodki początek mojej drogi, a co z tego wyjdzie dalej? Nie wiem, przekonam się w trakcie! Z pewnością nie będę się bronić przed nowym i nieznanym, zwłaszcza w świecie modyfikacji ciała. I fakt, że póki co nie myślę o wytatuowanych gałkach ocznych teraz, jest pewnie kwestią czasu. No bo kto wie, jak za 5 lat zmienię się ja i moja wizja względem tego, co dalej chcę robić ze swoim ciałem. Wiele dali mi artyści, których kiedyś mogłam podziwiać wyłącznie w sferze internetowej, a teraz są w moim kręgu przyjaciół. Weźmy za przykład mój ostatni miesięczny pobyt w Berlinie. Niesamowicie się wtedy otworzyłam, dzięki czemu nabrałam nowego podejścia do całego doświadczenia, które stoi za zabiegiem! Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego wprowadzenia niż to, jakie przygotowali dla mnie Jafa, Titah i Veneca. Dzięki obserwacji, niekończącym się pytaniom i oczywiście doznaniom na własnej skórze miałam okazję uczyć się w bardzo dynamiczny sposób. Mogłam z innej perspektywy zobaczyć i poczuć rzeczy zupełnie odmienne niż te znane mi dotychczas. Kiedy doświadczamy czegoś ekstremalnego, wówczas nadajemy stanom, w jakim się znajdujemy, nowe definicje. Ból zaczyna być intencjonalny, a przygotowania przed zabiegiem, ćwiczenie skupienia i radzenie sobie z emocjami, przybierają formę wręcz rytualną. Ta trójka zapewniła mi wsparcie oraz opiekę na najwyższym poziomie; poczułam, czym jest prawdziwy profesjonalizm. Dzięki temu zakochałam się w tym świecie jeszcze bardziej! Moim celem jest oczywiście przekazanie tego wszystkiego dalej.

Jestem ciekawa, jak radzisz sobie z bólem w trakcie sesji play piercingu?

Najważniejsze (i to również powtarzam swoim klientom), to przeprowadzać zabieg w swoim tempie, patrzeć na emocje w trakcie i po przekłuciu ciała, pamiętać o intencji zadawanego w tej chwili bólu. Trzeba też ćwiczyć swoje skupienie, bo play piercing niesie ze sobą emocjonalny rollercoaster. No i czasem się mu ulega; w takich sytuacjach dobrze jest poprosić o małą przerwę, zjeść coś dobrego czy napić się pysznej kawki (śmiech)! Warto też porozmawiać z osobą, która wykonuje zabieg; im więcej zewnętrznych, pozytywnych bodźców, tym lepiej!

W ilu tego typu pokazach wystąpiłaś w roli modelki?

Jeśli chodzi o moje doświadczenie w roli modelki - do tej pory podłożyłam się pod igłę Rudemu, Julii oraz Darii. A umówiona jestem z około dwudziestoma polskimi piercerami i piercerkami! Dlatego też mam nadzieję, że zobaczycie znacznie więcej play piercingu na polskich mediach społecznościowych. To będą naprawdę potężne, wyczekiwane przeze mnie projekty oraz kolaboracje!

Czy któryś z nich szczególnie zapadł ci w pamięć? Dlaczego?

Każdy play piercing to pamiętne doświadczenie. Powody bywają różne, jednak jedno pozostaje niezmienne - za wszystkie zebrane doświadczenia jestem w równym stopniu wdzięczna. Uwielbiam patrzeć na piercerów, którzy pierwszy raz wykonują tego rodzaju zabieg. No i oczywiście im większy projekt, tym czuję się bardziej spełniona! Myślę, że podążam w dobrym kierunku w swoim procesie transformacji. Ostatni needle play, wykonany przez Darię na konwencie w Gdańsku, wiele mnie nauczył. To było nie tylko kolejne, przyjemne doświadczenie; ten pokaz przygotował mnie także do następnej "pięknej krzywdy", dając do myślenia, jak jeszcze powinnam przygotować się jako modelka. Pierwszy raz miałam w sobie tyle igieł oraz odważyłam się na kłucie twarzy - totalny strzał w dziesiątkę! Niesamowity emocjonalny haj; nie mogę się doczekać, żeby to powtórzyć! Poza tym już samo przekłuwanie się czy tatuowanie na konwencie są czynnościami, które lubię, ponieważ obfitują w bodźce. Gwarne otoczenie mnie rozprasza, zagłusza i pomaga przejść przez trudniejsze momenty a nikt nie jest tak dobrym "rozpraszaczem", jak kolega Mish Jarski (śmiech). A przy przebodźcowaniu robimy sobie wcześniej wspomnianą, drobną przerwę na kawkę czy jedzonko i jedziemy dalej z tematem!

Zawsze zastanawia mnie motywacja ludzi, którzy decydują się na zostanie modelem w takim performansie. Czy to jakieś wewnętrzne zamiłowanie do odczuwania silnych emocji i bólu? A może chęć przekroczenia własnych granic?  Swoisty test wytrzymałości i charakteru…

Moją życiową "misją" jest zdefiniowanie bólu - czym dla mnie jest, jak reaguje moje ciało, jaka jest moja granica, w jaki sposób mogę sobie zadać tę piękną krzywdę? Przykładowo - przed pokazem needle play zawsze daję sobie chwilę na nadanie w głowie intencji dla ponoszonego bólu. Lubię wtedy wczuć się w wybraną muzykę i wprowadzić w swego rodzaju trans; jestem w innej części mojej głowy, staram się poddać i wyhaczyć każdą emocję, którą dają mi igły. Od bólu, szczęścia, przyjemności, siły aż do satysfakcji.

Pierwszymi doświadczeniami, które pozwoliły mi się odkrywać w ten sposób był blackwork. Między mną a tą (niektórzy powiedzieliby pewnie brutalną) techniką jest niesamowita chemia, której jeszcze nie rozumiem (śmiech)! Odkąd zaczęłam pokrywać swoje ciało tuszem w ten sposób, mam zupełnie inne podejście do tatuażu, estetyki, do swojego wyglądu oraz tego, czego oczekuję od procesu i samego artysty. Chciałabym nawiązać z nim pewnego rodzaju więź, zbudować zaufanie podczas takiej sesji.

Kolejnym ciekawym faktem o mnie - dość osobistym - jest moja długoletnia walka z depresją. Dlaczego o niej mówię? U wielu osób (w tym mnie) w trakcie epizodu depresyjnego dochodzi do wzmożenia fizycznych doznań bólowych naprzemiennie z obniżaniem się progu tolerancji do tego stopnia, że ciało przestaje czuć niemal całkowicie. Nasilenie depresji pozostaje w korelacji z odczuwaniem, częstością oraz rozległością bólu wynikającego z chorób somatycznych, stanów zapalnych lub pourazowych. Leki psychotropowe, które często są stosowane podczas terapii, mogą doprowadzić do zaburzeń czucia w trakcie ich przyjmowania. Te zaburzenia mogą utrzymywać się jeszcze przez długi czas po zaprzestaniu ich stosowania; to jeden z częstych efektów ubocznych.

Chciałam to z tego miejsca uświadomić osobom, które również cierpią na depresję lub chcą pomóc bliskiej, chorującej osobie. Wykażcie się zrozumieniem dla jej potrzeby modyfikacji ciała. Oczywiste tatuaże to zupełnie inny, można powiedzieć "podstawowy" poziom; dalej mamy play piercing, a później nieco bardziej zaawansowane modyfikacje. Jakie? Przykładowo zabiegi ingerujące w tkankę chrzęstną ucha lub procedury polegające na wycinaniu fragmentów zdrowych części ciała. Dlatego tak ważne jest zrozumienie intencji stojącej za bólem. Ostatnio opowiadałam o tym swoim klientom na instagramowej relacji: jeśli osoby decydujące się na takie zabiegi nie podejdą do nich w pełni świadome czy jest to dla nich selfharm, mogą się spotkać ze strasznymi konsekwencjami. Uważam, że tacy ludzie potrzebują wsparcia. Na pewno będzie nim kontakt z osobą, która wykonuje takie zabiegi lub też przez nie przeszła. Inna metodą są rozmowy z rodziną czy przyjaciółmi - jeśli istnieje taka możliwość. Uważam, że wszystko jest dla ludzi, o ile odbywa się w bezpiecznych warunkach.

Tak się składa, że jesteś osobą która stała po "dwóch stronach barykady". Ciekawi mnie czy spojrzenie na play piercing z perspektywy modelki ułatwia ci techniczne przygotowanie się do projektów, jakie później wykonujesz na czyimś ciele?

Bardzo trafne pytanie! Myślę, że biorę pod uwagę znacznie więcej szczegółów. Z natury jestem ciekawskim człowiekiem, prywatnie jak i zawodowo, lubię o wszystko wypytać. Tutaj - z racji tego, że play piercing jest ozdobą chwilową - skupiam się na kliencie, atmosferze, sprawności wykonania całej procedury tak, żeby zapewnić mu pełen komfort. Podchodzę do klienta z większą empatią. Zależy mi na tym, żeby już w momencie omawiania projektu zobrazować prawdopodobne odczucia, emocje oraz w jaki sposób ja pomogę danej osobie przejść przez ten bolesny proces. Jak w bezpieczny sposób przekroczy ze mną tę granicę. Pokazanie klientowi całej tej zakulisowej magii, która jest tutaj kluczowa i ma wbrew pozorom większe znaczenie niż estetyka czy efekt końcowy, to mój priorytet!

Skoro już mówimy o technice; na jaką głębokość piercer powinien wbijać igły, żeby zminimalizować ryzyko powstawania blizn po ich wyjęciu z ciała modela?

Niestety, w tym środowisku "piercingu DIY" czy pseudo-piercerów, nie mogę opowiedzieć o tym zbyt szczegółowo ale "bez cenzury" chętnie wytłumaczę to innym kolegom i koleżankom z branży piercingu - wystarczy do mnie napisać! W skrócie: nie za płytko, żeby nie prowadzić igły tylko przez naskórek, ale też nie na tyle głęboko, żeby nie dotknąć kości (śmiech)! Są na ludzkim ciele miejsca, które mają większe tendencje do powstawania siniaków; na przykład miejsca tak delikatne jak dekolt czy twarz.

Ze swojej strony - bez względu na to, jaki play piercing lub needle play mam wykonać - zawsze wspominam o ryzyku pojawienia się siniaczków lub powstania malutkich blizn. Nawet przy zachowaniu wszelkich zasad higieny i bezpieczeństwa! To nie my decydujemy, jak ciało zareaguje na proces przekłuwania ani jak się wygoi. W "klasycznym" piercingu również dużo mówi się klientowi o indywidualnych predyspozycjach co do gojenia oraz zwraca się uwagę na pielęgnację rany po zabiegu. Utrzymanie jej w czystości i zwrócenie większej uwagi na swój stan zdrowia w okresie rekonwalescencji na pewno nie zaszkodzi. Dodatkowe suplementy, witaminy i zdrowsze odżywianie wręcz wyjdą nam na dobre!

Jakie kompozycje najbardziej lubisz wykonywać kiedy to ty chwytasz za sprzęt żeby przeprowadzić taki pokaz?

Takie, dzięki którym mój klient czuje satysfakcję i nieustannie podziwia swoje odbicie w lustrze po zabiegu (śmiech). Bacznie przyglądam się relacji klienta ze światem modyfikacji ciała. Szczegółowo omawiamy spodziewany efekt końcowy, biorąc pod uwagę zarówno sam aspekt wizualny, jak i satysfakcję mentalną czy zaspokojenie jego osobistej ciekawości. Nawet mniejsze kompozycje na przykład: dwa kolczyki na nadgarstkach przewiązane wstążką mogą być dla kogoś szalone. A później pojawia się klient z 400 igłami w ciele, obwieszony ozdobami lub związany w pozycji shibari..., który nadal będzie myślał, w jaki sposób może zrobić więcej, inaczej, ciekawiej.

Skąd czerpiesz inspiracje? Czy przed takim pokazem rozrysowujesz sobie projekt, jaki chcesz wykonać na ciele modela? Używasz referencji czy może robisz całość z freehandu?

Inspiruje mnie przede wszystkim ludzkie ciało. To, jak się porusza, zagina, w jakich pozycjach pięknie wygląda. Jak można podkreślić jego walory, przykryć niedoskonałości. Inspirują mnie też wszystkie sztuki i performance, w których ciało odgrywa główną rolę: shibari, bondage, suspension, bodypainting, burleska, itd. Często podpatruję naturę; zwracam uwagę na ułożenie płatków kwiatów, dostrzegam wzory na liściach. Sztuka, takie jak zdobienia ceramiczne, również może mnie zainspirować, podobnie jak aktualne trendy w modzie. Czasem nawet skrajne rzeczy potrafią otworzyć mi umysł na nowe pomysły. Prace innych profesjonalistów także mogą bardzo mnie zainspirować i pobudzić do działania, tworzenia lub nawet przeniesienia czyjegoś projektu na nowy poziom. Zawsze jestem otwarta na opinie i style pracy innych ludzi. Dlatego też pomysły na kolaboracje powstają często!

Jeśli chodzi o techniczne przygotowanie do projektów, bardzo lubię ręcznie zaznaczać miejsca kłucia, czasem korzystając z suwmiarki lub linijki. To może potrwać dłużej niż kalkowanie, ale jest dla mnie jednocześnie dobrym ćwiczeniem. Bardziej satysfakcjonujące jest niż po prostu kopiowanie projektu. Kiedy pracuję nad projektami z wstążkami lub łańcuszkami, zawsze cofam się o kilka kroków, żeby spojrzeć na oznaczenia z szerszej perspektywy i wizualizować, jak wszystko będzie się układać. Jeśli mam do czynienia z wymagającym, symetrycznym wzorem, zaznaczam sobie te miejsca, żeby skrócić czas oczekiwania klienta na zabieg (śmiech). Czasem klient pozwala mi działać bez zaznaczania miejsc, co prowadzi do ciekawych efektów. To dla mnie pewnego rodzaju test kreatywności. Ostatnio zainteresowałem się również "bawieniem się z tatuażami", czyli zaznaczaniem ich konturu igłami. Z różnorodnością wzorów i kolorów nie ma tu miejsca na nudę. Wybieranie dziarki do ozdobienia z klientem to też świetna zabawa i przynosi wiele radości, zarówno mi, jak i klientowi. Dodatkowo nie muszę wcześniej niczego rysować ani przygotowywać – możemy od razu przejść do najbardziej przyjemnej części!

Na dobre zakończenie naszej rozmowy chciałam zapytać cię o plany dotyczące takich pokazów. Czy będziemy mogli zobaczyć cię w jednej z ról (modelki lub artysty) na jednym z nadchodzących konwentów tatuażu?

Po ostatnim Tattoo Konwent w Gdańsku, mam ogromną dawkę pozytywnej energii, którą chcę wykorzystać. Na pewno nie chcę jej zmarnować! Planuję wziąć udział w kolejnych konwentach tatuażu i modyfikacji ciała. Po ostatnim doświadczeniu needle play mam niewyczerpane pokłady ciekawości i chęć powrotu do tego rodzaju zabiegów. Planuję pobić mój rekord i przeprowadzić jeszcze bardziej spektakularny pokaz, ciesząc się dobrą zabawą, tworząc nowe zdjęcia do portfolio i, oczywiście, oglądając zdziwione miny widzów (śmiech). Wszystko to oczywiście w duchu rozrywki i przekraczania granic.

Jako artystka mam również własne wizje i pomysły, które chciałabym zrealizować. Obecnie szukam modeli, na których mogłabym wykonać niektóre ze swoich projektów. Jeśli jesteś zainteresowany współpracą lub chciałbyś dowiedzieć się więcej o moich planach, serdecznie zapraszam do kontaktu.

ZAŁÓŻ PORTFOLIO PIERCERA

Marta Wierzba

Utrwalam ludzkie historie, zarówno na papierze, jak i w przestrzeni wirtualnej. Współpracuję z "TATTOOFEST MAGAZINE", a w przeszłości prowadziłam program telewizyjny "Polskie Dziary".

Great! You've successfully subscribed.
Great! Next, complete checkout for full access.
Welcome back! You've successfully signed in.
Success! Your account is fully activated, you now have access to all content.